-Czyli u
was wszystko okej.- Anne pokiwała twierdząco głową, a ja się ciepło
uśmiechnęłam. Po chwili wahania spytałam- A co u Harrego? Jak mu się powodzi?-
Anne zrobiła zdziwiona minę, ale odpowiedziała z uśmiechem.
-Z tego co wiem, to szczerze mówiąc… źle. Niby ułożył sobie jakoś tam życie, ale cierpi. Cały czas żałuje.
-Nie za późno? Szybki jest z tymi żalami!
-Och skarbie. Nie przejmuj się nim. Widziałaś się z nim dzisiaj, prawda?
-Tak.
Spotkaliśmy się przed drzwiami. Kim jest Ness i Carol?-Z tego co wiem, to szczerze mówiąc… źle. Niby ułożył sobie jakoś tam życie, ale cierpi. Cały czas żałuje.
-Nie za późno? Szybki jest z tymi żalami!
-Och skarbie. Nie przejmuj się nim. Widziałaś się z nim dzisiaj, prawda?
-Venessa i Carol to jego partnerzy.- zrobiłam pytającą minę, a ona się zaśmiała- Już ci tłumaczę. Harry trochę się załamał i stwierdził ,że jeżeli nie ułożyło mu się z tobą, to będzie miał chłopaka, ale szybko mu się to znudziło. Zatęsknił za wrażliwą, miłą, uśmiechniętą panną. Poznał Vennesse, oboje zgodzili się na trójkącik i tak od jakiś 3lat żyją razem. Mi się to zupełnie nie podoba, ale przynajmniej w taki sposób próbuje zapomnieć i pozbierać się po stracie ciebie.
-No to ta cała Venessa i Carol będą mu teraz jeszcze bardziej potrzebni.- powiedziałam wrednie i teraz to Anne spojrzała na mnie pytająco.- Postanowiliśmy z Lou, że zaprosimy ich wszystkich na nasz ślub, dlatego zostawiłam Harregu mój numer i kazałam zadzwonić. Myślisz, że źle zrobiłam?
-Nie. Uważam, że zrobiłaś słusznie, tak jak uważałaś za dobre. Suknia już wybrana?
-Nie. Mam jeszcze czas, a chciałabym poprosić o pomoc Pauline. Normalnie to pomogłaby mi Natalie, ale…- urwałam, bo nie mogłam wymówić tego słowa. Chwilę potem zaczęłam zbierać się do domu.
Droga była teoretycznie pusta, dojechałam szybko. Weszłam do domu i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przed telewizorem siedzieli Louis, Niall i Liam. Podbiegłam do chłopaka w koszuli i przytuliłam się z całej siły.
-Liam, co.. Co ty tu robisz?
-Przyjechałem odwiedzić starych przyjaciół. Stęskniłem się za tobą młoda.
-Wypraszam sobie.- udałam niby to obrażoną i raz jeszcze się przytuliłam.- Trzeba to jakoś uczcić.
-Piwo, PIZZA i telewizja?- zaproponował Niall.
-Nieee… mam coś lepszego. Słyszałam o niezłej imprezie niedaleko domu Phila, na osiedlu tych will. Wbijamy kochani? Jak za starych dobrych lat!
Chłopcy się zgodzili, zaczęliśmy się ogarniać. Kiedy wszyscy byli już gotowi Niall zamówił taksówkę. Na miejscu było głośno i tłoczno. Uśmiechnęliśmy się do siebie i ruszyliśmy do środka. Ja i Liam zostaliśmy żeby zapłacić za taksówkę.
-Co się stało, że przyjechałeś akurat dzisiaj?- spytałam bez wahania, Liam zamyślił się na chwilę, a ja pożałowałam, że zadałam tak bezsensowne pytanie.
-Wiesz, dzisiaj usłyszałem w radiu WMYB, a potem to co mówiła ta dziewczyna. Miała racje, jesteśmy przyjaciółmi na zawsze, powinniśmy się zgrać. Przecież nie pokłóciliśmy się czy coś.-odpowiedział po chwili.
-No nie. Tylko ja i Hazza. Yyyy.. to znaczy zerwaliśmy.
-Tak i ukrywaliście to przed nami, a to nie było miłe.- dał mi kuksańca w bok, a ja mu oddałam. Wtedy w mgnieniu oka dostrzegłam blondynkę w koralowej sukience i jakiś sandałkach na koturnie, kłóciła się z jakimś chłopakiem ubranym w czerwoną bejsbolówke, ciemne spodnie i wysokie Nike. Brunet raczej o ciemnej karnacji zaśmiał się podło i na chwile odwrócił głowę w naszą stronę. Znałam tego chłopaka. Tak dawno go nie widziałam. Stanęłam w miejscu, łza spłynęła po moim policzku. Liam spojrzał na mnie, a ja pokazałam lekko na n i e g o .
-O boże! Zayn i ta Perri.- powiedział Liam, pokiwałam twierdząco głową. Ruszyłam w ich kierunku i wtedy Lou złapał mnie za rękę.
-Ale mnie przestraszyłeś!
-Nie chciałem. Idziesz w stronę Malika czy mi się wydaje?- Louis uśmiechnął się a ja to odwzajemniłam. Poszliśmy razem, zanim doszliśmy scena się skończyła i z warg Zayna wyczytałam, jakby mówił „W końcu wolny”. Przywitaliśmy się, oczywiście mulat bardzo się ucieszył na nasz, Liama i Nialla widok. Chyba miał nadzieję, że zobaczy gdzieś również Pauline, bo przez cały czas spoglądał na boki jakby kogoś szukał. On również słyszał audycje w radiu i zgodził się z Liamem, że powinniśmy wszystko sobie wyjaśnić i odnowić przyjaźń. Bawiliśmy się wspólnie. Przez cały czas tańcząc i pijąc tequile.
*Oczami Nialla*
Po kilku godzinach zabawy wyszedłem z Zaynem się przewietrzyć, ale zanim doszliśmy na balkon mulat gdzieś zniknął. Uśmiechnąłem się pod nosem i zszedłem na ogródek. Przy basenie stał barman, poprosiłem o piwo i ruszyłem w stronę stołów z jedzeniem. Stojąc przy krewetkach spojrzałem na grupkę dziewczyn uśmiechających się do mnie. Pomachałem im a one zaśmiały się cicho i odeszły. Co zrobiłem nie tak? Od śmierci Natalie minęły 4 lata, a ja nadal nie znalazłem dziewczyny. Martha była taka podobna do niej…
-Nie, Niall to dwie różne dziewczyny! Nie możesz tak o niej myśleć, to nie Natalie- skarciłem się w myślach.
Alex jest dwa lata młodsza, a zaraz będzie wychodzić za mąż za Louisa. Liam jest z jakąś Danielle. A ja co? Teraz pewnie bylibyśmy już po ślubie, może mieli dzieci… W oddali mignęła mi twarz Natalie.
-To niemożliwe! Tak samo jak telefon Liama? Ale przecież ona nie żyje! Napiłeś się…- karciłem się, dopiłem piwo, chwyciłem pączka na drogę i ruszyłem w tamtą strone. Znowu zobaczyłem jej twarz, tym razem bliżej, wyraźniej. Miała czerwone włosy, a przecież o n a była blondynką. Zamyśliłem się i wpadłem na kogoś. Poczułem, że mam mokrą koszulke, a coś rozbija się o ziemie.
-Przepraszam, tak bardzo przepraszam. Rozumiesz, alkohol. Pomogę ci…- ukucnąłem żeby pozbierać szkła.
-Nie trzeba. Spokojnie, jesteś tu po to żeby się bawić, a ja żeby ci w tym pomóc.- ten głos, słyszałem go tylko u dwóch kobiet, miękki, śpiewny, radosny głos. Podniosłem głowę i usiadłem na trawie.- Coś nie tak?- Uśmiechnęła się, a ja podziwiałem jej czerwone loki.
-Martha.- wyszeptałem cicho.
-Tak mam na imię. Skąd je znasz?
-Plakietka, przepraszam. Pomogę.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Było tak przyjemnie, ale ona musiała wracać do pracy. Przez te 5 minut dowiedziałem się, że pracuje jako kelnerka w firmie obsługującej takie imprezy. Nie wyglądała na osobę, która chciała kiedyś przedawkować na cmentarzu. Była taka radosna, uśmiechnięta. Zrobiłem jej zdjęcie i poprosiłem o numer telefonu. Po krótkiej namowie zgodziła się.
Jakiś czas później znowu ją zobaczyłem,tylko tym razem przystawiał się do niej jakiś koleś. Był na trenty, a ona wyraźnie nie chciała z nim rozmawiać. W XFactorze razem z Louisem bawiliśmy się w Supermana. Pomagaliśmy wszystkim przez cały dzień, a wieczorem chwaliliśmy się swoimi ‘osiągnięciami’. Pomyślałem co mi tam, zacząłem biec i głośno krzyczeć:
-Superman!!! Sory, gościu ta pani nie chce z tobą rozmawiać. Czy możesz nas zostawić samych?
-Bo co mi zrobisz?
-To co Superman zawsze robił złoczyńcom, czyli spuszczę ci lańsko! Buuu!- facet chyba się przestraszył, bo podniósł ręce o góry i odszedł. Martha śmiała się wniebogłosy.- Co cię tak cieszy?
- To co Superman zawsze robił złoczyńcom, czyli spuszczę ci lańsko! Buuu!- powtórzyła śmiesznym głosem.
-Starałem się być miły.
-Znowu się spotykamy. Zbieg okoliczności?
-Czy przeznaczenie?- poruszyłem dziwnie brwiami, a ona znowu się zaśmiała.
-Znasz moje imię, masz moje zdjęcie i jeszcze numer telefonu, a ja nie wiem o tobie nic.
-Jestem Niall. Spotkaliśmy się już kiedyś, nie pamiętasz?
-No jakieś 3h temu, to tak.
-Nie, to było 4 lata temu, znalazłem cię na cmentarzu.
-O boże! Niall Horan… To ty… Dziękuję…- mówiła coraz ciszej i spuściła wzrok.
-Nie ma za co. Może zaczniemy od początku? Ja jeszcze raz podejdę, przedstawię się, powiem, żr pięknie wyglądasz i poprosze o numer telefonu, ok.?
-Nie musisz wariacie.- powiedziała przez śmiech.
-Pójdziesz zatańczyć?
-Jestem w pracy.
-Jeden taniec się nie zbawi! No chodź, proszę. Bo zrobię to co zawsze Superman w takiej sytuacji, zdejmę peleryne i cie pocałuje.
-Czekam mój Supermanie.- podszedłem i połączyłem nasze wargi w jedno. Ta chwila była niesamowita, czułem jej arbuzowy błyszczyk i lekki uśmiech podczas pocałunku. Nie chciałem przerywać. Wplotłem palce w jej włosy, a ona położyła ręce na moich plecach. Nie wiem ile tak staliśmy, ale dla mnie było to stanowczo za krótko.
************************************************************
na wstępie chciałam was mocno przeprosić za tą długą przerwę. Myślałam, że w wakcje będę miała tak dużo czasu, a tu nici. Albo siedze całymi dniami na plaży, albo jestem z Natt. której dedykuje ten rozdział. Do tego ponad tydzień miałam komuper w naprawie i nie było jak pisać. Także przepraszam i postaram się już dodawać częściej. Wow! dobiłam 30 rozdziału i ponad 13 tysięcy wejść i 10 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Dziękuje bardzo, że wchodzicie,czytacie i komentujecie. Czekam na opinie tego rozdziału. Jestem ciekawa jak wam się podoba ; ) a może nie podoba?