sobota, 27 października 2012

Rozdział 38


*Oczami Zayna*


-Ciekawe co robią nasze dziewczyny.- spytał Niall chwytając za telefon. 
-Czy ty zamierzasz do nich dzwonić?- zaśmiał się Louis, a blondyn całkiem poważnie pokiwał głową. Przyłożył telefon do ucha i czekał. 
-Nie odbiera. Spróbuje jeszcze raz.
-Nie!- Lou rzucił się na niego i próbował zabrać komórkę. Blondyn nie dawał za wygraną, więc przyłączyłem się do nich i tak zaczęliśmy tarzać się po podłodze. 
-Jak dzieci.- usłyszeliśmy głos Liama. Spojrzał na nas z politowaniem. Zaczęliśmy się podnosić i otrzepywać, kiedy ten wyjął pistolet na wodę i zaczął nas oblewać. Zza kanapy wyskoczył Harry przystępując do ataku. Louis znalazł jeszcze trzy napełnione wodą pistolety. Tak zaczęła się walka. Skradałem się właśnie z jednego pokoju do drugiego kiedy poczułem zimny strumień wody na plecach. Za mną stał Harry. Z satysfakcją opróżniał baniak z wodą. Czekałem z uśmiechem na twarzy, przecież kiedyś musiała skończyć mu się ta woda.
-Ups!- krzyknął, kiedy z pistoletu nie leciała nawet kropelka wody. Załadowałem spust i teraz to on był cały mokry. Nie wiem ile zajęła nam ta zabawa, ale byliśmy bardzo mokrzy. Hazza rzucił nam po ręczniku i kazał się ogarnąć. Oczywiście Louis i Niall jednocześnie poszli do łazienki i już chwile potem słyszeliśmy piski i śmiech. Wpadliśmy do pomieszczenia, okazało się, że Lou oblewa blondyna lodowatą wodą z prysznica. Liam napełnił wiadro tą samą lodowatą wodą i wylał ją na Louisa. Po raz kolejny zaczęła się bitwa na śmierć i życie. Bawiliśmy się niesamowicie, wróciliśmy do czasów X-Factora, a może nawet i nie. Mieliśmy w sobie tyle energii i chęci do bycia z sobą, ,że nie chcieliśmy kończyć. Może i zachowywaliśmy się jak dzieci, ale nasza piątka chyba zatrzymała się w rozwoju właśnie na tym etapie. Obserwowałem wszystko z bezpiecznej odległości siedząc w kuchni. Wpadłem na pomysł, żeby to wszystko puścić w twitcamie. Mieliśmy przecież pokazać, że wracamy, że wraca nasza przyjaźń. Jak za starych lat miałem kłopot z włączeniem tego, ale pomógł mi Liam. Początkowo było kilka osób, ale i tak się nie poddawałem. Któryś z nich mnie oblał i stanąłem do walki przekazując tableta Harremu. Znowu znalazłem się z Louisem na podłodze.
-Ej, chłopaki! Patrzecie!- krzyknął Harry, a my szybko podbiegliśmy do niego. Pokazał nam liczbe wyświetleń naszego twitcama 320065 osób.Wiele osób pisało, jak bardzo im tego brakowało, jak bardzo tęsknili. Inni pytali się czy to wielki powrót? Kilka dziewczyn spamowało z pytaniem, czy wyjdziemy za nie. Jednak najaktywniejsze były oczywiście Polish Directioners. Nie zapomniałem o ich wszystkich akcjach i spamach. Zawsze były z nami. Łza zakręciła mi się w oku, uśmiechnąłem się szeroko i obiecałem, że ogarniemy się i będziemy odpowiadali na pytania.
-Kto pierwszy odpowiada?
-Ja mogę.- zgłosił się Niall. *Jak bardzo brakowało ci chłopaków?* -Bardzo. Czas bez nich płynął mi wolniej. Jednak po kilku miesiącach musiałem się przyzwyczaić, że ich już nie ma. Ale miałem Alex i Louisa. No i Harolda. Wspaniały kot, Mógłbym się z nim bawić godzinami. Patrzcie to jest niezłe: * Czy nadal będziecie się nazywać One Direction?*
-Oczywiście. Bo łączy nas jeden kierunek, czym jest nasza przyjaźń.- odpowiedziałem dumnie.- Po drugie to wielki powrót piątki zwariowanych chłopaków, których z nacie z X-Factora. *Jak wyobrażacie sobie ten "powrót"?*
-No cóż, kontrakt mamy już podpisany, menager jest. Teraz musimy zebrać do kupy resztę zaplecza. I podejrzewam, że ruszymy w trasę.-odpowiedział Liam *Czy odwiedzicie Polskę?*
-Na pewno. Zawsze wam to obiecywaliśmy, a jakoś nigdy nie było okazji. Teraz musimy to nadrobić.A po drugie w Polsce są najładniejsze dziewczyny.- powiedział Hazza, a wszyscy wybuchli śmiechem. Louis udał zazdrosnego i odstawili scenkę  z Larrym.
-A ja muszę spróbować tego wielkiego bigosu.- zaśmiał się Niall.*A jaka jest Martha?*- O to pytanie do mnie! Więc, jest niesamowita, zaskakująca, tajemnicza, wrażliwa, szalona. Część z wam może myśleć, że jest jak Natalie, że jest Natalie, Ale im dłużej znam moją dziewczyne, tym wiem, że są całkiem różne. *A co z Pauline i Alex?*
-Pauline, jest całym moim życiem. Nie wyobrażam sobie go bez niej. bardzo ją kocham i nie chcę żeby były na nią jakieś hejty.
-A jeżeli chodzi o Alex, to jest to dziewczyna szalona i zmienna. Studiuje prawo. Kocham ją i chyba nie jestem jedyny.- Lou lekko spojrzał na Harrego.- A tego kogo ona kocha i zkim będzie to zdecyduje sana Alex. *Liam, kochanie. Będziesz tatusiem!*
-Patrz Liam, ktoś ma tu dobry humor.- zaśmiałem się i jeszcze raz spojrzałem na twitta.- Został wysłany z konta Danielle. Z jej oficjalnego twittera- Liam zbladł, wszyscy wstrzymali oddech.
-Dann,jeżeli to ty, to niech któraś z was do nas zadzwoni.- wydarł się Harry, przybliżając twarz do kamerki. Za chwilę Alex póściła do niego strzałkę. A do mnie i do Nialla przyszedł sms.
*Nie żartujemy. Kochamy was i też oglądamy.*
-Wow! Niesamowite!- zachwycał się Niall.
-Liam, będziesz ojcem!- krzyknął Louis i zaczął biegać po pokoju.
-Będę ojcem! Danielle! Będę ojcem!- Liam zerwał się z kanapy i zaczął szaleć. Biegać, krzyczeć płakać. Cieszyliśmy się razem z nim. wygłupialiśmy się przez chwilę, a potem znów wróciliśmy do odpowiadania na pytania.

*Oczami Marthy*
-Dziewczyny, a kto to jest ta Natalie?
-Nic nie wiesz?- zdziwiła się Pauline.
- To była Nialla i nasza przyjaciółka. Była przyjaciółka
.-A co się takiego stało?- dopytywałam się dalej. Zrobiło mi się przykro, że nic o niej nie wiem.
-Odeszła.-odparła krótko i stanowczo Alex, jakby chciała mi dać do zrozumienia, że uważa temat za zamknięty. Ale ja chciałam się o niej dowiedzieć jak najwięcej. Jaka była jak wyglądała.
-Ale dlaczego?- dziewczyna pokazała, żebym poszła za nią. Weszliśmy do jej sypialni. Stanęła, przed komodą i wzięła jedno ze zdjęć. Podała mi je.
-To my z Pauline. Zdjęcie z Sydney, to tam umarła.- zakryłam dłonią usta. Nie wiedziałam, że ich przyjaciółka odeszła w taki sposób. Natalie była identyczna jak ja. A może to ja byłam tak łudząco podobna do niej. Usiadłam na łóżku. Alex przytuliła mnie i wróciłyśmy do dziewczyn. Tam, razem z Pauline opowiedziała mi całą historię. Od samego początku, aż do tragicznego końca i rozpadku ich przyjaźni. Która tydzień temu się odnowiła. Zrobiło mi się jej ich żal, rozumiałam przez co musiał przejść Niall, Ale i tak musiałam z nim porozmawiać. Zebrałam się jak najszybciej i wyszłam. Wysyłając do niego smsa, że musimy się spotkać.Ze łzami w oczch wracałam do domu. Zastanawiałam się dlaczego jesteśmy aż tak podobne...
*************************************************************Jest rozdział. Dedykuje go właśnie Marcie. Przyjaciółki bez której nie wyobrażam sobie życia. Starałam się pokazać chłopców z ich prawdziwej strony, czyli wyrośniętych, nieodpowiedzialnych chłopców z wielkim marzeniem i odpowiedzialnością. Czy mi się to udało? Nie wiem, ale wy na pewno. I dlatego u dołu jest taka opcja, żeby dodać komentarz.
Rozdział piszę w samochodzie, w drodze do Tłuchowa. To jest jakieś 30km od Płocka. A żeby nie było to mieszkam w Olsztynie, na Mazurach. No więc przepraszam za błędy, bo jest ich na pewno bardzo dużo. Ale tak to jest jak ma się wyjechać o 9, a o 12 jest się jeszcze w domu, bo się okazuje, że coś stuka w kole. Do tego strasznie się przejmuje tym akurat wyjazdem. Bo mam coraz mniej czasu na podjęcie decyzji, która może zmienić wszystko.
Jeżeli chodzi o czas dodawania rozdziałów, to przepraszam za przerwy. Musicie wytrzymac do końca listopada. Potem wiele konkursów mi odejdzie i będę miała więcej czasu na pisanie. A tym czasem życzę miłego weekendu.

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 37


Szybko wyłączyłam budzik i poszłam do kuchni. Nie chciałam budzić Louisa, bo nie wiedziałam jak spojrzę mu w oczy. Siedziałam na stołku i wpatrywałam się w kubek z kawą. Myślałam czy podjęłam właściwą decyzję. Ale skoro kocham Harrego to chyba tak. Zaczęłam się zbierać, żeby nie spóźnić się na wykład. Czekał mnie kolejny długi i nudny wykład o historii administracji i prawa. No cóż, ale takie było moje marzenie. Chciałam zostać prawnikiem i chciałam zostać Mrs. Styles. Nałożyłam krótkie jeansowe spodenki, biały top na ramiączka i na to luźną bluzkę z flagą Wielkiej Brytanii, a do tego lity z tym samym motywem. Włosy związałam w kłosa na boku, po czym zrobiłam lekki make- up. Ostatni raz spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się, bo nie wiedziałam co mnie tak naszło na motyw flagi WB. Lekko pocałowałam Louisa i wyszłam. Na wykładzie jak zawsze przysypiałam, w którymś momencie poczułam wibracje w kieszeni. Ostrożnie wyjęłam telefon i przeczytałam sms-a.
*Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało. Spotkajmy się. Kocham Harry.*
*Jestem na uczelni, za 40min kończę wykład. Czekaj, przed salą.*
- Jeżeli ma pani coś ważniejszego do załatwienia to proszę wyjść. Nie zatrzymuję.- spojrzałam w górę. Wszystkie twarze zwróciły się w moim kierunku. Profesor mówił do mnie. Strzeliłam buraka i przeprosiłam.- Mam nadzieję, że teraz pani będzie już słuchać. Ale proszę zostać po wykładzie.
Uśmiechnęłam się z grzeczności i starałam się skupić na tym co mówi wykładowca, ale cały czas w głowie siedział mi loczek. Spoglądałam na zegarek i odliczałam każdą minutę do spotkania z nim. Na koniec podeszłam do biurka wykładowcy, ale rozmawiał z kimś innym, więc zajęłam się oglądanie portretów na wschodniej ścianie. Jeden z obrazów przedstawiał mężczyznę w średnim wieku o dziwnej fryzurze oraz małymi oczami, ale wielkimi uszami. Cicho prychnęłam i w tym momencie usłyszałam za plecami głos profesora Smitha.
-John Austin. Wyglądał śmiesznie, ale był wielkim prawnikiem.
-Twórca rozkazowej teorii prawa. Jego najważniejsze dzieło to The Province of Jurisprudence Determined.
-Brawo. Masz rację młoda damo.- uśmiechnęłam się do niego szczerze. Byłam dumna, że jednak coś wynoszę, z jego zajęć.- Chciałem z tobą porozmawiać, ponieważ pozwoliłem sobie przejrzeć twój indeks. Same piątki, wszystko zaliczane w terminach. I chociaż często zdarza ci się przysypiać na moich zajęciach jesteś najlepsza na roku. Chciałbym ci zaproponować prace w mojej kancelarii. Co prawda nie skończyłaś jeszcze studiów, ale wcześniejsze praktyki przydadzą się.
-Dziękuję. To bardzo miłe z pana strony.
-Ponadto napisałem do dziekanatu o przeniesienie na wyższy rok i wcześniejsze ukończenie studiów. Lub jeżeli wolisz masz prawo również wybrać podobny kierunek albo pod kierunek związany z prawem.
-Naprawdę jestem wzruszona. Mimo, że często nie uważam pan tyle dla mnie zrobił.- usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi i spojrzeliśmy w tamtą stronę. Do sali wszedł Harry. Ubrany w beżowe spodnie i niebieską marynarkę. Odrzucił lekko włosy, po czym ruszył w naszym kierunku.
-Przepraszam, że pozwoliłem sobie wejść, ale martwiłem się, że minęliśmy się z Alex. Po prostu chciałem to sprawdzić.
-Nie, to ja ją zatrzymałem. Czy to z panem tak pisała na wykładzie.
-Tak. Przepraszam, ale nie wiedziałem, że jest na wykładzie. Chodzimy ze sobą od niedawna.- Profesor zrobił zdziwiona, zamyśloną minę, zawsze tak robił gdy chciał uporządkować sobie coś w głowie. Spojrzałam karcąco na Hazze. Tylko skąd on mógł wiedzieć, że ten miły staruszek zna Louisa, a co więcej jest zaproszony na nasz ślub. Pokiwał głową i zdjął okulary.
- Alex, widzę, że coś złego dzieje się w twoim życiu, ale no nie będę was już zatrzymywać gołąbeczki. Rozmowę dokończymy innym razem.- kiedy już wychodziliśmy Harry objął mnie w talii, a Smith, jeszcze raz się odezwał- Ten miły chłopiec, Louis, wie o tym?- i pokazał okularami to na mnie, to na Harrego. Pokiwałam przecząco głową i wyszłam. Przed budynkiem przywarłam do Harrego w długim i namiętnym pocałunku. Potem poszliśmy na kawę do pobliskiej kawiarenki. Dużo opowiadaliśmy sobie o tym co działo się u nas, kiedy zerwaliśmy kontakt. Hazza cały czas podkreślał, jak bardzo tęsknił i, że nigdy nie przestał mnie kochać.
-No to co, do mnie?
-A która godzina?
-Dochodzi 15:40. Więc jak?
-Harry, nie mogę. Umówiłam się z dziewczynami na wieczór. A jeszcze nie mam nic przygotowane, żadnych zakupów itd.
-Może na coś się przydam?
-W sumie to tak. Możemy pojechać razem do sklepu i zrobić zakupy. A potem zaprosisz do siebie chłopaków. Teraz ma być o was głośno. Wejdźcie na twittera, zróbcie twitcama, upijcie się. Nie wiem, zróbcie coś, żeby zainteresowały się wami brukowce.
-Same wspólne zakupy z tobą będą już punktem zahaczenia. Jesteś pewna?
-Tak. Louis, przecież i tak się dowie. A teraz najważniejsi jesteście wy i powrót waszej kariery.
-Kocham cię. Wiesz?
-Nie.- zaśmiałam się, a Harry mnie pocałował. Pojechaliśmy razem do TESCO i kupiliśmy zakupy świetnie się przy tym bawiąc. Zaczepiło nas nawet  kilka starych fanek chłopaków. Niestety tak jak przypuszczał Hazza, prasa dowiedziała się o naszych wspólnych zakupach. Robili zdjęcia i zadawali bzdurne pytania. „Czy znowu jesteście parą?” „A co z Louisem?” „Co z waszym ślubem?”  No okej, mieli racje, ale co ich to obchodzi? Do mieszkania weszłam razem z Harrym. Jak zawsze przywitałam się z Louisem i powiedziałam, że loczka spotkałam robiąc zakupy. A Hazza od razu zaproponował, żeby pojechali razem do niego i zwołali resztę. Po chwili wyszli, a ja zostałam sama. Wszystko przygotowałam i chwilę przed 18 zadzwonił dzwonek. Dziewczyny przyszły wszystkie razem. Początkowo rozmawiałyśmy przy winie. Potem obejrzałyśmy komedie. I znowu rozmowa. Czas mijał szybko i miło. Dużo dowiedziałyśmy się o Danielle i Marthcie.
-Dziewczyny gdzie jest wc?
-Tam.- pokazałam palcem, a Dann szybko się zerwała i pobiegła. Za chwilę usłyszałyśmy odgłos wymiotowania.
-Danielle, wszystko okej?- spytałam zaniepokojona.
-Tak, tak. Jakoś mnie zemdliło. Ostatnio mam tak często.
-Może jesteś w ciąży.- zaśmiała się Martha. Dannielle, zaczęłam coś liczyć na palcach i skamieniała. Spojrzałyśmy po sobie.
-Nie brałam takiej możliwości. Macie test?
-Chyba tak. Poszukam.- wyjęłam z apteczki test i podałam dziewczynie. Po chwili wyszła z łazienki ze łzami w oczach.
-I co ci wyszło?- spytała Pauline.
-Dziewczyny, ja…- uśmiechnęła się, ale łzy same poleciały jej po policzkach.- Ja jestem w ciąży!

**********************************************************************
W końcu dodałam kolejny rozdział i jak zawsze chciałam przeprosić za przerwę. Mam tyle nauki, że na kompa wchodzę czasami w weekendy. No, ale z tego co czytam na stronkach to nie jestem jedyna, co tak dużo ma nauki. Dziękuję dziewczynom, za komentarzem pod poprzednim postem. Jest mi miło.
A teraz coś o rozdziale: Cóż, dosyć mało się dzieje. Rozwijam wątek 3 rzeczy: Alex+Harrego, studiów i kariery Alex i Danielle i Liama. Z tego też miejsca oświadczam, że opowiadanie jeszcze nie kończę, chodź już czas. Znając moje pisanie pojawi się jeszcze co najmniej 15 rozdziałów. (ale to na marginesie)
Chciałabym podziękować moim przyjaciółkom: Marcie, Natali i Grydź, za to, że mi doradzają i mają cierpliwość wysłuchiwać często zwariowanych pomysłów.
Kolejny rozdział postaram sie dodać przed moimi urodzinami, czyli przed piątkiem, ale nic nie obiecuję, bo wiecie szkoła, 3 dodatkowe języki i gitara -,-
Oprócz tego mam jeszcze 2 blogi: 
http://band-dream-direction.blogspot.com/  z opowiadaniem, które wystartuje niebawem i http://life-with-1direction.blogspot.com/  z imaginami, który powadzę z Natalą.
No i jeszcze zdjęcie Marthy, które miało być pod tamtym rozdziałem, ale nie ważne. A zdjęcia Danielle nie daje, bo jesteście Directioners i na pewno ją znacie. A jeżeli nie to sprawdźcie w necie <hahaha taki sucharek>. No i tak na marginesie, to jakoś dziwnie mi teraz pisać o związku Liama i Dann. Ja osobiście lubiłam ją i tolerowałam ich związek. To była moja definicja miłości. A wy co o tym wszystkim myślicie?


środa, 3 października 2012

Rozdział 36


*Oczami Nialla*

Leciutko nacisnąłem dzwonek do drzwi. Czekały mnie 3 sekundy niepewności czy mi otworzy. Drzwi się uchyliły i zobaczyłem w nich uśmiechniętą twarz. Właśnie rozmawiała przez telefon, gestem pokazała, żebym wszedł. Usiadłem na kanapie i podziwiałem jej nogi. Ma takie cudowne nogi. „Niall ogarnij się”. Kiedy skończyła rozmowę rzuciła z kuchni czy chce coś do picia.
-Nie. Możesz tu przyjść?
-Jasne. O co chodzi? Czekaj, nie przywitałam się.- nachyliła się i pocałowała mnie. Zwinnym ruchem posadziłem ją sobie na kolana. Uśmiechnęła się i odrzuciła włosy do tyłu.- Teraz słucham.
-Masz jakieś plany na dziś?- energicznie potrzęsła głową.- No więc, co powiesz na kolację?
-Świetny pomysł. Kolacja we dwoje, czemu nie?- wzruszyła ramionami i cmoknęła mnie. Uśmiechnąłem się przecząc. Zrobiła pytającą minę, a mój uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.
-A kto powiedział, że we dwoje?
-Jak to?
-Zapraszam cię na kolacje z moimi przyjaciółmi. Dzisiaj o 20.
-Niall…- zastanowiła się chwilę, po czym wstała. Myślałem, że się rozmyśliła.- Jeżeli chcesz żebyśmy się nie spóźnili to muszę się szykować. Rozgość się.
Włączyłem telewizor. Skakałem z kanału na kanał. Nie mogłem niczego znaleźć, w końcu zatrzymałem się na jakimś programie kulinarnym. Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, po chwili skrzypienie antycznej szafy i kilka przekleństw.
-Kurwa Niall! Nie mam co ubrać! Elegancko czy sportowo?
-Jak chcesz. Na luzie.- odpowiedziałem z bananem na twarzy. Im dłużej byłem z Mathą, tym więcej widziałem między nią, a Natalie różnic. Może i miały podobny głos i urodę, jednak oczy miała o tonę ciemniejszą od Natalie, nogi bardziej smukłe, była nawet z 2cm wyższa. Rzadziej się uśmiechała bez powodu, ale jej śmiech był bardziej zaraźliwy. Była bardziej uparta, samolubna. Często przeklinała, słuchała Rapu, była raczej niegrzeczną dziewczynką niż tylko szalona. Wolała nałożyć zwykłe jeansy, za dużą bluzę i trampki, a włosy upiąć w zwykły kucyk, niż spódnicę, obcisłą bluzeczkę i szpilki, niż siedzieć godzinami przed lustrem. Dzisiaj to wszystko się przeciągało. Program kulinarny się skończył, a ja zgłodniałem. Po chwili jednak wyszła. Lekki makijaż podkreślony czerwoną szminką, biała bluzka w paski o podobnym kolorze jak jej włosy, czarna marynarka z podwiniętymi rękawami, jeans’owe rurki i czarne czółenka na wysokim obcasie. Wszystko idealnie pasowało do jej osobowości i czerwonych włosów. Na luzie, ale elegancko, niby normalne, ale z jakimś akcentem, po prostu idealne. Podszedłem żeby ją pocałować.
-Mówiłem ci jak bardzo cię kocham?
-Chyba jeszcze tego nie słyszałam…- zaczęliśmy się śmiać.- Ja ciebie też. No to co, idziemy?

*Oczami Alex*

Do restauracji w samochodzie jechaliśmy tylko ja i Louis. Przyjechał do mnie i wybłagał, żebym pojechała z nim na kolacje. Powiedział, że dziś spotka mnie niespodzianka. Co miałam zrobić? Zgodziłam się. Nałożyłam białą krótką sukienkę i różowy żakiet, a do tego płaskie sandałki. Włosy rozpuściłam. Na miejscu wszyscy już byli. Spojrzałam uśmiechnięta na Nialla i bezgłośnie spytałam „Matha?”. Pokiwał głową, podeszłam i przywitałam się.
-Cześć. Jestem Alex. Stara przyjaciółka tych debili, ale da się z nimi żyć. Zawsze będę do twojej dyspozycji.
-Dzięki. To miłe z twojej strony. Ładna sukienka. Gdzie kupiłaś?
-H&M. Poznałaś już wszystkich?
-Nie. Na razie ciebie, no Nialla i tego chłopaka w lokach.
-Harry. Nie zarywał?- uśmiechnęła się, a ja wiedziałam co to znaczy…- Ta dziewczyna obok Malika to Pauline, a ta w lokach Danielle. A no tak, nie znasz chłopaków, więc Malik to…
-Znam. Znaczy wiem jak się nazywają. Byłam kiedyś Directionerką.
-Serio? No to tak jak… ja!
-Alex. To Danielle.- usłyszałam głos Liama za plecami. Szybko się odwróciłam. Wstrzymałam oddech dziewczyna z bliska była jeszcze ładniejsza.
-Cześć Danielle. Liam naprawdę na gust. No więc jestem Alex.- w tym momencie dołączyła do nas Pauline- A to Pauline i Matha.
-Ja też jestem tu pierwszy raz.- pocieszyła ją czerwono włosa dziewczyna.
-Nie będzie źle. Musimy trzymać się razem.- przytuliła nas Paula.
-Jutro zapraszam was do mnie na noc. Lepiej się poznamy. Bo dzisiaj- wskazałam na chłopaków- zapowiada się coś grubszego.
Tak jak myślałam chłopcy cały czas żartowali. Śmiali się i pili i tak w kółko. W końcu dali się namówić jaki jest ten najważniejszy powód naszej kolacji.
-Hello!- zaczął Harry
-We!- potem Louis
-Are!- teraz Niall
-One!- ciągnął Liam
-Direction!- skończył Zayn i wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Któraś z nas, a może i wszystkie spytałyśmy jak mamy to rozumieć. Więc chłopcy zaczęli nam tłumaczyć. Powiedzieli o dzisiejszym spotkaniu z Simonem, o tym, że mają podpisany kontrakt i o tym, że One Direction znowu istnieje.
-Gratuluję chłopcy.- ucałowałam każdego po kolei.- Jestem z was dumna.
Potem to już tylko opijaliśmy. Po godzinie 23 Niall i Martha zaczęli się zbierać. Louis i Zayn byli tak pijani, że Pauline odwiozła ich jak najszybciej do domu. Zostaliśmy w 4. Posiedzieliśmy może jeszcze z godzinę, a potem Danielle zaczęła ziewać i Liam zabrał ją do siebie. Umówiłyśmy się u mnie na 18 następnego dnia. Do domu miał mnie odwieść Harry. Czekała mnie długa droga… Przez cały czas milczeliśmy.
-Dziękuję za podwiezienie i jeszcze raz gratuluje.- powiedziałam naciskając klamke.
-Poczekaj. Wiesz, że teraz będzie kręciło się przy nas dużo ludzi, więc masz mniej czasu na podjęcie decyzji.
-Rozumiem. Ale ty masz swoich partnerów.
-Po tym co w ostatnich dwóch dniach się stało to już nie. Nie mogę bez ciebie żyć. Ja cię kocham, Alex.
-Ja ciebie też Harry.- zaczęłam zbliżać się do niego, aż w końcu nasze usta połączyły się w jedno. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Harry wplótł palce w moje włosy, ja w jego. Zaczęły ponosić nas emocje. Teraz zbliżyliśmy się do siebie całymi ciałami. Harry zaczął zdejmować mój żakiet, ja jego bluzkę. Pomogłam rozpiąć mu moją sukienkę i stało się. Na koniec pocałowałam go jeszcze raz i szybko się ubrałam.- To moja decyzja Harry. Ale daj mi kilka dni na delikatne powiedzenie tego Louisowi. Dobranoc.
-Dobrze Alex.
********************************************************
Jest rozdział. Znowu powiadam wam, że mam w chuj nauki, a teraz już szczególnie. 100stron podręcznika z historii w tydzień -,- no, ale sama chciałam. Po rak kolejny apeluje o komentarze. Rozdział jakiś krótki i mało chyba się dzieje, ale ważne. No więc poznajecie trochę Mathe no i znacie decyzje Alex. Na większość waszych próśb jest ALEX+HARRY♥ jea! no i to chyba tyle. polecajcie i komentujcie. a no i jebne wam jeszcze linka do mojego kochanego momentu z chłopcami^^   
https://www.youtube.com/watch?v=WvehK_Xakig

poniedziałek, 1 października 2012

krótka informacja

Teraz żadko dodaje rozdziały,wiem,ale na prawde mam dużo nauki. Od kilu dni nie weszłam na komputer  tego posta pisze na telefonie. No sory,tutaj raczej ciężko posać rozdziały. Was też mniej wchodzi. Był taki czas,że bloga odwiedzałyście ponad 200 razy dziennie.. I WCALE NIE MÓWIE O WAKACJACH! Teraz jest to nie cała 100. Rozumirm,że zabardzo namieszałam i nie potrzebnie dodałam fikcje. Ale to już było jakoś musiałam coś dać,bo co wolałybyście kolejne kilka miesięcy w przód?! Nie rozumiem dlaczego nie ma komentarzy. Jeżeli tak źle pisze,to powiedzcie mi to. Ja serio przyjmuje krytyke. Nie obrażam się jak niektórzy. Ale nie ważne... Proszę,komentujcie. Chcę wiedzieć co robię źle. Jeżeli nie,jak najszybciej będę dążyła do końca. Tak,to chyba najlepszy pomysł. Najwyżej zaczne drugie opowiadanie. Ale to też nie pewne. Przez pewien czas nie miałam weny,ponieważ u mnie jest jak jest, mam doła i tyle. Najchętniej uśmierciłabym wszystkich bohaterów i nara. Ale czy o to chodzi? Czy po to zaczęłam pisać,a wy czytać?! NIE! Dlatego starałam się pisać troche wymuszone te rozdziały. Teraz jest coraz lepiej ,ze wszystkim. Dlatego te rozdziały powinny być lapsze. No więc prosze jeszcze raz. komentujcie. To na prawde nie zajmuje wiele czasu. minute może dwie.