czwartek, 27 września 2012

Rozdział 35


*Oczami Zayna*

W trakcie obiadu z Niallem i Natalie dostałem od Pauline krótkiego smsa.
*Zayn, chyba musimy pogadać*
*Wiem, będę za…20min? Pasuje ci?*
*Tak. Czekaj przed domem.*
Szybko pożegnałem się z przyjaciółmi i pojechałem pod dom Pauline. W drodze myślałem trochę o tym co zobaczyłem. Dziewczynę, która umarła 5lat wcześniej. Nie mogłem tego pojąć, jak i dlaczego ją widzimy. Zastanawiałem się, czy z naszej paczki widzę ją tylko ja i Niall, czy pozostali również. Wjechałem w ulicę Pauline. Zobaczyłem stary dom Alex. Wróciło kilka zabawnych chwil. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Na chodniku stała tabliczka z napisem „NA SPRZEDAŻ”. Zaparkowałem, po czym zastukałem do drzwi. Otworzył mi mężczyzna po 40.
-Witam. Nazywam się Zayn Malik. Przed domem zauważyłem tabliczkę. Pomyślałem, że zapytam się o szczegóły.
-Dzień dobry. Zapraszam do środka.-spojrzałem w stronę salonu, wiele się tam nie zmieniło. Meble były innego koloru, i mniejsza kanapa. Kuchnia była bardziej zaniedbana. Przypomniały mi się grille w ogrodzie, wygłupy na kanapie i 18 urodziny Alex. Szalony przylot, ten krótki twitcam w samolotowej łazience, picie do rana i zdjęcia następnego dnia. Jak Alex i Hazza wrócili do domu jako para… A teraz wszystko było inaczej. Z zamyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny- Chce pan obejrzeć dom?
-Nie. Znam ten dom. Kiedyś należał do mojej znajomej.
-Aaa.. Wie pan, po rozwodzie z żoną ten dom jest dla mnie za duży. Jest pan zainteresowany kupnem?
-Raczej tak. Pieniądze nie grają roli. Proszę dzwonić pod ten numer. Do widzenia.
Pożegnałem się z gościem i podjechałem pod dom Pauline. Mimo wizyty w starym domu Alex byłem wcześniej, wysiadłem z samochodu i  zapaliłem papierosa. Po krótkim czasie wyszła. Ubrana w czerwoną bejsbolówkę i rurki, z dużą torbą  na ramieniu, włosy upięła w niedokładny kok. Schowała telefon do kieszeni bluzy i z uśmiechem zeszła po schodach. Dała mi buziaka w policzek, uśmiechnąłem się do niej szeroko i zgasiłem papierosa.
-Masz już jakieś miejsce w które chcesz iść?- zapytałem zauroczony jej wyglądem.
-Nie. Może ty coś zaproponuj.
-ZOO?- Pauline uśmiechnęła się szeroko i pokiwała twierdząco głową. W samochodzie rozmawialiśmy o jakiś głupotach. Przez większość czasu śpiewaliśmy piosenki lecące w radiu. Pauline rozmowę zaczęła przy „słoniach”.
-Zayn?- spojrzałem na nią, a ona smutno się uśmiechnęła- Chciałam się spotkać, bo musimy porozmawiam o tym co stało się kiedyś i o tym co stało się wczoraj.
-Rozumiem. Jaa… chciałem cię przeprosić, że zostawiłem cię dla Perri, ale…-zamilkłem, nie wiedziałem jak powiedzieć jej to wszystko. Jak powiedzieć, że nadal ją kocham. Zaczęła otwierać usta, żeby coś powiedzieć. Jednak chciałem, żeby to ona wysłuchała mnie pierwsza, to wiedziałem na pewno.- Ja wcale jej nie kochałem, to wszystko było dla prasy. Kiedyś byliśmy przyjaciółmi, ona mi pomagała i obiecałem, że ja też jej pomogę. Wtedy byliśmy jeszcze sławni… Ale przysięgam nigdy nie chciałem cię zostawić.
-Przepraszam, że nie chciałam wtedy słuchać, ale dla mnie wszystko było jasne… Jednak okazuje się, że nie do końca. Ale jednak z nią byłeś.
-Taak, ale nigdy nie przestałem cię kochać. Zawsze byłaś dla mnie ważna. Nie przestałem o tobie myśleć.
-Ehm… to takie słodkie.- zachichotała, a ja strzeliłem buraka.- Nie denerwuj się, ja też nie zapomniałam co do ciebie czułam. Codziennie oglądałam zdjęcia…
-Ja też. A więc co to oznacza?
-Nie wiem Zayn. Ja nie potrafię zapomnieć co do ciebie czuje. Jak bardzo cię kocham.- spojrzałem jej prosto w oczy. Jej błękitne, pełne zmieszania oczy. Uśmiechnąłem się do niej i powoli schyliłem się. Ona stanęła na palcach, żeby lepiej dosięgnąć moich ust. Pocałowałem ją lekko.
-Ja ciebie też kocham, Pauline.- złączyłem nasze usta w kolejnym pocałunku. Poczułem jak coś ciągnie mnie za koszulkę. Oderwałem się od blondynki i spojrzałem w dół. Stała tam dziewczynka w różowej sukieneczce. Miała około 7lat.
-Co się stało?
-Kochasz jom?- spytała sepleniąc. Pauline zachichotała. Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem twierdząco.- Jest szczęściarom. A ona ciebie?
-Bardzo.- oznajmiła Pauline łapiąc mnie za rękę.
-Ty jesteś szczenściarzem. Lubicie pingwiny?
-Tak. Chyba tak.
-Ja tesz. Możecie się jusz odsunąć? Chce popatszeć.
-Jasne.- Pauline odsunęła się troszkę, żeby dziewczynka przeszła.-Jest taka słodka. O takiej córeczce marzyłam.
-Ja też. No więc wracamy do domu i staramy się o córeczkę?- Pauline wybuchła śmiechem.- No co?
-Nic. O dziecko będziemy się starać po ślubie, skarbie.
-No to na co czekamy? Ja jestem gotowy.- dziewczyna pociągnęła mnie w stronę wybiegu niedźwiedzi polarnych.

*Oczami Liama*

Po krótkiej kawie z Danielle i odprowadzeniu jej na dalsze próby podjechałem pod Syco, gdzie mieliśmy się spotkać z Simonem i starym menagerem. Harrego, który palił papierosa spotkałem na zewnątrz. „Od kiedy on pali?”- pomyślałem, ale wzruszyłem ramionami i wszedłem do środka. Przy automacie do kawy stał Louis oraz Niall, brakowało jeszcze Zayna. Usiadłem na kanapie i czekałem. Chłopcy coś do mnie mówili, ale nie mogłem się skupić, żeby zrozumieć co. Słowa uderzały mnie i odchodziły. Zegar tykał. Tik tak. Tik tak. Sekunda po sekundzie. Harry i Zayn nie przychodzili. Simon też się nie pojawił. Bardzo chciałem powrotu One Direction, ale bałem się reakcji starych fanów. Nie byliśmy już tak młodzi i dużo się zmieniliśmy. Martwiłem się, czy w ogóle się dogadamy. Wskazówki poruszały się stanowczo za wolno. W końcu do pomieszczenia wpadł Zayn, zaraz za nim Hazza.
-Gdzie ty byłeś?- spytałem się na widok mulata, podrywając się z kanapy.
-Nie ważne. Spóźniłem się?
-Nie. Ktoś wie, że tu jesteś.- spytał Louis.
-Nie. Tylko nasza piątka wie. Jeżeli wy nie powiedzieliście dziewczynom.- wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami.
-Tylko Natalie…- szepnął Harry.
-Kto?!
-Natalie.- odpowiedział za niego Niall.- Czyli ja i Zayn, nie byliśmy jedyni?
-Nie. Ja też ją widziałem. Zastanawiam się tylko czy Alex i Pauline ją widziały.- odparł Louis.
-Były jej najlepszymi przyjaciółkami…
-O kim wy mówicie?!- zgodnie powiedzieli jedno słowo: „Natalie”.- Ale ona nie żyje. 
-Ty jej nie widziałeś?- pokiwałem przecząco głową- Ale czemu?
-Bo ty najlepiej poradziłeś sobie po jej utracie i rozpadu 1D.
Usiadłem powrotem na kanapie. Po chwili przyszedł Simon i jakich chłopak, mniej-więcej w naszym wieku, blondyn, ubrany w luźne jeansy i jakiś T-shirt, a zanim jeszcze jeden chłopka, miał na imię Josh. Czekaj! Wróć. Skąd ja to wiem? Szybko przyjrzałem się chłopakowi. Od razu go rozpoznałem, to był Josh, nasz stary perkusista. Niall i Harry przywitali się z nimi jako pierwsi. 
-Dobrze chłopcy. Przejdę do szczegółów.- zaczął Simon, a my z poważnymi minami słuchaliśmy go. No okej, po jakiś 10min, Louis, Zayn i Harry jak zawsze zaczęli się wygłupiać.- Łatwo na pewno nie będzie, ale nie będzie też źle. Pamiętacie początki? No właśnie fanki macie, sławę raczej też rozmawiałem z Syco i SonyMusic i obie firmy zadeklarowały kontrakty i współpracę. A oto wasz nowy menager- Peter. Josha znacie, zadeklarował, że będzie perkusistą teraz tylko casting na resztę instrumentów, ale głos przekazuje Peterowi. 
-Cześć. Pozwoliłem sobie podzwonić do pozostałych członków zespołu i w tej chwili oprócz Josha mamy jeszcze waszego starego gitarzystę. Dzwoniłem też do Paula. Zgodził się, ale prosił, żebyście już tak nie imprezowali- wybuchliśmy śmiechem. Dobrze wiedzieliśmy przez co Paul przechodził, jak imprezowaliśmy i w jakim stanie przywodził nas do mieszkań. A wiec od jutra rozsyłam wiadomości do gazet i stron internetowych o waszym powrocie, tak?
-No tak, a co z twisterami i tak dalej?- spytał Niall.
-Z tego co pamiętam, to często się tam udzielaliście. Może załóżcie nowe konta, lub uaktualnijcie stare i też napiszcie taką wiadomość. Musi być o was teraz głośno.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Przed budynkiem zatrzymaliśmy się porozmawiać.
-Głośno? A więc będzie dużo fotoreporterów, a to nie dobrze w sprawie mojej, Alex i Louisa.
-Harry ma racje. Dziewczyny będą miały najgorzej. 
-No tak. Ale dadzą sobie jakoś radę. MY damy radę.-pocieszył nas Zayn- Jeden za wszystkich…
-Wszyscy za jednego!- odpowiedzieliśmy chórem.
-Ja proponuję żebyśmy spotkali się wszyscy i nasze dziewczyny dzisiaj na kolacji. Ja przyprowadzę Marthe, a Liam niech przyprowadzi Danielle. 
-Okej. Jesteśmy umówieni na 20 w Nando’s. Tam gdzie zawsze. 

***************************************************
Przepraszam za przerwę, ale w chuj mam zajęć, znaczy na razie może i nie, ale cały czas latam po mieście i załatwiam... No, ale w chodzę w tryb stałej pracy więc, pewnie rozdziały zaczną pojawiać się częściej. 
Widzę, że wejść jest coraz mniej i komentarzy też. Nie wiem czemu. Może dlatego, że powiedziałam coś nie tak, albo przestałam dobrze pisać. Jeżeli tak, to napiszcie mi to w komentarzu i jakoś zakończę opowiadanie. Najwyżej będę pisać drugie... Bo pomysłów mam.
A no i tak jak obiecałam. Przypominam wam się, że dostałam płytę 1D z autografem. Dla mnie akurat pisał Zayn ^^ i od poniedziałku(bo wtedy dostałam do łapek) jaram się jego pismem! Aaaa!
No i na koniec: Jak tam wrażenia po LWWY? Ja się tak cieszyłam, że premiera jest wcześniej, że Ach... No i mam to na dzwonku, budziku itd. Reakcja też była ostra! Hehehe Zayn, bóg min! : ] A tu zdjęcie jak wygląda autograf : ]

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 34


*Oczami Liama*

Rano obudził mnie dzwonek telefonu. Poderwałem się i zacząłem go szukać. Przerzuciłem wszystkie poduszki w kanapie. Sprawdziłem kuchnie, włącznie z lodówką. Dzwonek był coraz głośniej. Wczoraj trochę przeholowaliśmy z chłopakami i wszyscy zostaliśmy na noc. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Jedyne co pamiętam to, to, że w którymś momencie zniknęła nie tylko Alex, ale i Harry. Początkowo pomyślałem, że wyszli razem, ale zwątpiłem w to, bo Hazza wspominał coś o jakiejś Venessie. Z zamyśleń wyrwał mnie kolejny sygnał dzwonka. Pobiegłem do łazienki. Znalazłem go w kiblu. Cud, że się nie zalał. Nie patrząc na ekran odebrałem.
-Halo?
-No w końcu! Już zaczęłam się martwić o ciebie.- kiedy usłyszałem  jej głos zrobiło mi się tak ciepło w sercu, chodzimy ze sobą już dwa lata, ale za każdym razem mam to samo uczucie jakbym dopiero ją poznał.- Szukałeś telefonu czy jeszcze spałeś?
-Jedno i drugie, Dann.
-Jak ja lubie jak mnie tak nazywasz.-cicho zachichotała- A wiesz która jest już godzina śpiochu?
-Nie. 10?
-13:40. Mam właśnie przerwę i pomyślałam, że się spotkamy, no ale trudno. Miłego trzeźwienia. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Rozłączyłem się i wróciłem do kuchni. Poszukałem kubków i nalałem sobie mleka. Z fotela podniósł się Zayn i ruszył w moją strone.
-To do ciebie tak dudnił ten telefon?
-Tak. Danielle dzwoniła. Ładnie zabalowaliśmy, co?- Malik uśmiechnął się krzywo.
-Jak za starych dobrych lat, stary. Brakuje mi One Direction.
-Mi też. Dzwonimy do Simona?- pokiwaliśmy jednocześnie głowami. Wybrałem jego numer i pełny obaw zadzwoniłem. Przywitał mnie miło i powiedział, że chętnie spotka się z nami wieczorem i uzgodni szczegóły.

*Oczami Harrego*

Przerażony uciekłem stamtąd jak najszybciej. Drzwi pokoju hotelowego zamknęły się z trzaskiem. Venessa i Carol spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Wyjeżdżamy! Natychmiast wyjeżdżamy! To był błąd!- zacząłem krzyczeć. Dziewczyna podeszła i próbowała mnie uspokoić.- Nic nie rozumiesz! To był błąd!
-To mi wytłumacz!
-Chcesz wiedzieć?!- po raz kolejny krzyknąłem. Pokiwała głową- To że zdradziłem Alex! To przestałem o nią walczyć! Że związałem się z wami!- krzyknąłem i weszłam do sąsiedniego pomieszczenia. Z całej siły walnąłem pięścią w ściane. Nie poczułem bólu, nie zastanawiałem się nad tym. Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju i raz po raz walić pięściami o co się dało. Natalie miała racje. Teraz dotarło do mnie, że nie przestraszyłem się jej, ani tego jak mnie potraktowała, tylko prawdy.
-Ciii…- poczułem jak ktoś mnie dotyka. Stanąłem twarzą do ściany.- Harry, uspokój się. To nic nie da.
-Wszystko to jeden wielki błąd!
-Harry… Nie powinnam cię tak potraktować, ale żal mi Alex.- odwróciłem się i zobaczyłem tą samą dziewczynę o kasztanowych włosach co w hotelu przy Hyde Parku.- Co mogę sprawić, żebyś się uspokoił?
-Mówiłaś, że możesz cofać czas.- chciała zaprzeczyć, ale gestem uciszyłem ją- Dla Alex. Spraw, żeby nie cierpiała. Chcę do niej pojechać, pogadać. Nie! Pojadę do chłopaków z nimi powinienem pogadać.
-Jak chcesz. Jeszcze raz przepraszam. Jechać z tobą?
-Nie. Ty zajmij się Alex. Ona cie potrzebuje bardziej niż ja.- Chciałem już wychodzić,ale obejrzałem się jeszcze za siebie, Natalie stała zakłopotana i zmartwiona.- Ona cię widzi, prawda?- pokiwała głową. Kto jeszcze?
-Pauline i Louis. Na razie.- nie pytałem co to znaczy. Wyszedłem. Na kanapie siedziała płacząca Ness i pocieszający ją Carol. Rzucił mi niewistne spojrzenie i przytulił dziewczynę. Jechałem jak szalony. Wbiegłem po schodach i bez pukania wpadłem do mieszkania.

*Oczami Louisa*

Kiedy ktoś wszedł do mieszkania poderwałem się z kanapy i już chciałem skoczyć z wyrzutami. Myślałem, że to znowu ten wścibski listonosz, co bez pukania wchodzi. W drzwiach stał Hazza. Wiedziałem, że coś się stało. Taki wzrok miał zawsze, kiedy musieliśmy pogadać. A wstępie spytał się gdzie jest Alex. Zrobiłem nam po kawie. Harry zaczął opowiadać o nim i o Alex, o naszej przyjaźni. Ile dla niego znaczę i jak bardzo nie chce mnie stracić.
-Ok. Już to mówiłeś, możesz przejść do sedna sprawy?- wtedy Harry powiedział mi wszystko. Że tak naprawdę on jej nie zdradził, że wtedy był pijany i Caroline sama położyła go rozebranego w łóżku i przyznała się dopiero po rozpadzie związku Alex i Harrego. Jak nie mógł pogodzić się z wyborem Alex. Jak mieszkał jeszcze długo w Londynie i znał jej każdy ruch, był wszędzie tam gdzie ona. W końcu jak ją pocałował wczoraj.
-Lou, ja ją kocham. Nie potrafię bez niej żyć.
-Wiedziałem, że nigdy o niej nie zapomnisz. Tylko, że ja też ją kocham. Zakochaliśmy się nie w tej dziewczynie co trzeba.
-Czy będziesz bardzo wkurzony na Alex, za to że ją pocałowałem?
-Nie! Wiem, co do siebie czujecie. Cieszę się, że się spotkaliśmy i to ona wybierze. Ona też długo nie mogła o tobie zapomnieć. Chyba pojadę do Katharine.
-Pojadę z tobą!
-Przykro  mi Harry, ale chyba powinniśmy z Alex porozmawiać sami.
***
Po cichu wszedłem na górę. Spała. Nie winna, zapuchnięta od płaczu, po prostu spała. Próbowałem wyobrazić sobie co czuje, ale… nie potrafiłem. Nie chciałem jej budzić, więc lekko położyłem się obok niej i pozwoliłem żeby wtuliła się we mnie.
-To ty Loui?- szepnęła cicho.
-Tak. Śpij…
-Tylko ty tak pachniesz…- czekałem jeszcze długo zanim się obudzi. Przez ten czas wspominałem sobie wszystkie wakacje, wyjazdy, hejty, płacze, śmiechy, kłótnie, powroty do domu, koncerty, czasy XFactora, całe życie One Direction i zatęskniłem za tym. Chłopcy wspomnieli coś o spotkaniu z Simonem. Alex zaczęła otwierać oczy, wtuliła się we mnie jeszcze bardziej i uśmiechnęła.- Witam.
- Dlaczego przyjechałaś do matki na noc. Czemu jesteś zapuchnięta od płaczu?
-Nie ważne. Chciałam, żebyście pobyli sami, bez dziewczyn.
-Kochasz mnie?
-Tak.
-A Harrego?
-Louis, co to za pytanie?
-Po prostu odpowiedz. Kochasz go?- przez chwilę milczała.- Nic nie powiem, ale oczekuję prawdy.
-Tak.- szepnęła i usiadła.- Loui, muszę ci coś powiedzieć. Wczoraj, stało się coś czego nie planowałam, chodź gdzieś tam chciałam.
-Alex, ja wiem. O wszystkim wiem.
-Jak to? Niall ci powiedział?
-Nie. Harry… Był u mnie dzisiaj. Dziękuję, że się przyznałaś. Kocham cię, ale zdaję sobie sprawę, że Harry był pierwszy…
-Loui…

*Oczami Nialla*

Wybrałem się z Zaynem do centrum handlowego. Liam pojechał do Danielle, Harry gdzieś zniknął, Louis został w domu… Wszystko jak za starych lat… To dziwne, ale czuje się tak, jakbyśmy nigdy się nie rozstawali. Z zamyśleń wyrwał mnie mulat.
-Widziałeś to? Jakaś dziewczyna podobna do Natalie.
-To pewnie Martha. Tak przy okazji to kręcimy ze sobą. Widzisz tam stoi.- wskazałem księgarnie, ale chłopak jeszcze raz mnie szturchnął.
-Zobacz! Stoi między regałami w tym sklepie.- chłopak pokazał sklep po drugiej stronie schodów. Spojrzałem w tamtą stronę. Dziewczyna o kasztanowych włosach w jeansach, białym t-shircie i czerwonej bejsbolówce oglądała jakieś ubrania, a Martha- dziewczyna o czerwonych włosach do ramion, w niebieskich spodniach i białej bluzce z dużym czerwonym sercem stała między regałami w księgarni.
-Chodż, podejdziemy.-Malik się nakręcił i ruszył w stronę H&M.- Przepraszam…
-Tak Zayn?
-Skąd wiesz jak mam na imię?
-Byłam directionerką. Pamiętam jak ma na imię mój idol. O hej, Niall!
-Natalie?- spytał Malik, a ja szturchnąłem go i spiorunowałem wzrokiem.
-Tak.- pokimała twierdząco głową. Wydawała się zdziwiona, ale zadowolona.- Tak mam na imię.
-Przepraszamy, przypominasz nam kogoś…-odezwałem się szybko i pociągnąłem Malika za rękaw w stronę wyjścia.
-Poczekaj.- warknął i wyszarpnął się, ostrożnie podszedł do dziewczyny. Stałem w drzwiach i z niedowierzaniem przyglądałem się sytuacji- Ty jesteś Natalie Nowakowska. Moja, nasza przyjaciółka. Dziewczyna Nialla. Najlepsza przyjaciółka Alex. Przyjechałaś do Londynu 6lat temu do Alex, kiedy się tu przeprowadziła…- uśmiech zszedł z jej twarzy, była zmieszana. Odwiesiła trzymaną bluzkę i cofnęła się o krok. Szybkim krokiem podszedłem do nich i szepnąłem Malikowi do ucha.
-Ona umarła. Wydaje ci się. To jakaś fanka. Idziemy!
-Nie Niall. Ty powinieneś to wiedzieć! Powinieneś czuć, że to ona. Widzisz tą podobiznę? Ten sam uśmiech, oczy, nawet jej ulubione kolczyki…
-Masz racje. Kupiłem jej kiedyś na gwiazdkę. Nie, Zayn.. jakaś totalna pomyłka. Martha też jest podobna… Ona umarła. To nie ty Natalie, prawda?
-Niall, przykro mi, w sumie może się ucieszysz, ale to ja. Zayn ma rację.
-Ale jak ty przecież umarłaś 5 lata temu!- powiedział głośno mulat. Nie umiałem nic wyczytać z jego twarzy. Wszystko się mieszało żal z radością, rozpacz z nadzieją, szczęście z niedowierzaniem.
-Cicho ciołki! Głośniej się nie da?! Ja tu ubiegam za żywą!
-Widzisz Niall. Mówiłem, że to ona!- Malik przytulił się do Natalie. Dziewczyna opowiedziała nam wszystko przy wspólnym obiedzie. Poczułem się oszukany. Przez te kilka lat obserwowała nas, była naszym aniołem stróżem, ale nie dała mi żadnego znaku. Przeprosiła mnie za wszystko. Wytłumaczyła dlatego się tak stało. Wtedy złość ustąpiła uldze i szczęściu. Zayn dostał jakiegoś smsa i powiedział, że musi koniecznie gdzieś jechać. Zaprosiłem Natalie do nas. Usiedliśmy na kanapie obok siebie i długo milczeliśmy.
-Czemu mnie zostawiłaś?
-Nie zostawiłam cię. Obiecałam, że zawsze będę przy tobie i dotrzymuje słowa.
- „Obecaj, że nie zapomnisz o mnie. Ja zawsze będę przy tobie. Nie odejdę.”- zacytowałem wyryty w pamięci ostatni sms od niej. Uśmiechnęła się smutno i spojrzała na mnie.- Dziękuję. Pewnie wiesz o Marthcie.
-Tak. Jest bardzo fajna, miła, ładna…
-Podobna do ciebie. Wiesz gdzie ją znalazłem. Czy to ty?
-Nie do końca. Wtedy nie miałam jeszcze takiego wpływu, ale kiedy zobaczyłam ją ucieszyłam się i starałam jak najdłużej przytrzymać przy życiu. Resztę załatwiłeś ty.

-Jeszcze raz dziękuję.- znowu zapadła krępująca cisza.
-Niall?
-Tak?
-Tulimy?- Natalie rozłożyła ręce i czekała z uśmiechem na moją odpowiedź.
-Tulimy.-odpowiedziałem z uśmiechem. Wybuchliśmy śmiechem, przytuliłem ją i poczułem jak lekko wtula głowę.
*****************************************************
No więc przepraszam za przerwę, ale najpierw Turcja, a potem powrót do szkoły... xd
Jeżeli chodzi o rozdział no to pisany dosyć długo, bo jakieś 4 dni, poprawiany, doradzany przez Mart. Za co jej dziękuję, że przeczytała moje wypociny pisane bez wany. Że mi doradziła i obiecuję, że sie niebawem pojawi. Jednocześnie ten rozdział dedykuję właśnie jej. Przede wszystkim za to, że wysłuchałam wszystkim moich żali związanych z 1D i cały czas przekonywałaś, że jesteśmy True Directioner. Mart. jesteś wielka!
Jak wam się podoba? Powoli chyba będę kończyć opowiadanie. Ale nie martwcie się, moje powoli to minimum 20 rozdziałów. xd  zapraszam na mojego i Natt. bloga z imaginami. 
http://life-with-1direction.blogspot.com/

A teraz coś tak trochę na temat bloga(nie rozdziału xd) od jakiegoś czasu zauważyłam,że ktoś pod rozdziałami klika "Nie". Zazwyczaj jest to 1 osoba, ostatnio 2. Tak jest od paru rozdziałów. Podejrzewam, że robi to jedna osoba. Więc jeżeli ci się nie podoba to po co czytasz?! A nawet jeżeli krytykujesz, po powiedz mi przynajmniej co  jest nie tak,ok? Ja postaram się to poprawić, dopracować. Nie chodzi o to, że ktoś mnie krytykuje i ja się wkurzam czy coś. Nie. Po prostu nie wiem o co chodzi, ta osoba nie daje mi znać. Dostaję tylko raczej te pozytywne komentarze, a jednak ktoś klika te "Nie". Więc jeżeli ci się nie podoba, to powiedz co, albo nie czytaj. Koniec, kropka. Dziękuję za uwagę i czekam na komentarze. ;P