niedziela, 16 września 2012

Rozdział 34


*Oczami Liama*

Rano obudził mnie dzwonek telefonu. Poderwałem się i zacząłem go szukać. Przerzuciłem wszystkie poduszki w kanapie. Sprawdziłem kuchnie, włącznie z lodówką. Dzwonek był coraz głośniej. Wczoraj trochę przeholowaliśmy z chłopakami i wszyscy zostaliśmy na noc. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Jedyne co pamiętam to, to, że w którymś momencie zniknęła nie tylko Alex, ale i Harry. Początkowo pomyślałem, że wyszli razem, ale zwątpiłem w to, bo Hazza wspominał coś o jakiejś Venessie. Z zamyśleń wyrwał mnie kolejny sygnał dzwonka. Pobiegłem do łazienki. Znalazłem go w kiblu. Cud, że się nie zalał. Nie patrząc na ekran odebrałem.
-Halo?
-No w końcu! Już zaczęłam się martwić o ciebie.- kiedy usłyszałem  jej głos zrobiło mi się tak ciepło w sercu, chodzimy ze sobą już dwa lata, ale za każdym razem mam to samo uczucie jakbym dopiero ją poznał.- Szukałeś telefonu czy jeszcze spałeś?
-Jedno i drugie, Dann.
-Jak ja lubie jak mnie tak nazywasz.-cicho zachichotała- A wiesz która jest już godzina śpiochu?
-Nie. 10?
-13:40. Mam właśnie przerwę i pomyślałam, że się spotkamy, no ale trudno. Miłego trzeźwienia. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Rozłączyłem się i wróciłem do kuchni. Poszukałem kubków i nalałem sobie mleka. Z fotela podniósł się Zayn i ruszył w moją strone.
-To do ciebie tak dudnił ten telefon?
-Tak. Danielle dzwoniła. Ładnie zabalowaliśmy, co?- Malik uśmiechnął się krzywo.
-Jak za starych dobrych lat, stary. Brakuje mi One Direction.
-Mi też. Dzwonimy do Simona?- pokiwaliśmy jednocześnie głowami. Wybrałem jego numer i pełny obaw zadzwoniłem. Przywitał mnie miło i powiedział, że chętnie spotka się z nami wieczorem i uzgodni szczegóły.

*Oczami Harrego*

Przerażony uciekłem stamtąd jak najszybciej. Drzwi pokoju hotelowego zamknęły się z trzaskiem. Venessa i Carol spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Wyjeżdżamy! Natychmiast wyjeżdżamy! To był błąd!- zacząłem krzyczeć. Dziewczyna podeszła i próbowała mnie uspokoić.- Nic nie rozumiesz! To był błąd!
-To mi wytłumacz!
-Chcesz wiedzieć?!- po raz kolejny krzyknąłem. Pokiwała głową- To że zdradziłem Alex! To przestałem o nią walczyć! Że związałem się z wami!- krzyknąłem i weszłam do sąsiedniego pomieszczenia. Z całej siły walnąłem pięścią w ściane. Nie poczułem bólu, nie zastanawiałem się nad tym. Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju i raz po raz walić pięściami o co się dało. Natalie miała racje. Teraz dotarło do mnie, że nie przestraszyłem się jej, ani tego jak mnie potraktowała, tylko prawdy.
-Ciii…- poczułem jak ktoś mnie dotyka. Stanąłem twarzą do ściany.- Harry, uspokój się. To nic nie da.
-Wszystko to jeden wielki błąd!
-Harry… Nie powinnam cię tak potraktować, ale żal mi Alex.- odwróciłem się i zobaczyłem tą samą dziewczynę o kasztanowych włosach co w hotelu przy Hyde Parku.- Co mogę sprawić, żebyś się uspokoił?
-Mówiłaś, że możesz cofać czas.- chciała zaprzeczyć, ale gestem uciszyłem ją- Dla Alex. Spraw, żeby nie cierpiała. Chcę do niej pojechać, pogadać. Nie! Pojadę do chłopaków z nimi powinienem pogadać.
-Jak chcesz. Jeszcze raz przepraszam. Jechać z tobą?
-Nie. Ty zajmij się Alex. Ona cie potrzebuje bardziej niż ja.- Chciałem już wychodzić,ale obejrzałem się jeszcze za siebie, Natalie stała zakłopotana i zmartwiona.- Ona cię widzi, prawda?- pokiwała głową. Kto jeszcze?
-Pauline i Louis. Na razie.- nie pytałem co to znaczy. Wyszedłem. Na kanapie siedziała płacząca Ness i pocieszający ją Carol. Rzucił mi niewistne spojrzenie i przytulił dziewczynę. Jechałem jak szalony. Wbiegłem po schodach i bez pukania wpadłem do mieszkania.

*Oczami Louisa*

Kiedy ktoś wszedł do mieszkania poderwałem się z kanapy i już chciałem skoczyć z wyrzutami. Myślałem, że to znowu ten wścibski listonosz, co bez pukania wchodzi. W drzwiach stał Hazza. Wiedziałem, że coś się stało. Taki wzrok miał zawsze, kiedy musieliśmy pogadać. A wstępie spytał się gdzie jest Alex. Zrobiłem nam po kawie. Harry zaczął opowiadać o nim i o Alex, o naszej przyjaźni. Ile dla niego znaczę i jak bardzo nie chce mnie stracić.
-Ok. Już to mówiłeś, możesz przejść do sedna sprawy?- wtedy Harry powiedział mi wszystko. Że tak naprawdę on jej nie zdradził, że wtedy był pijany i Caroline sama położyła go rozebranego w łóżku i przyznała się dopiero po rozpadzie związku Alex i Harrego. Jak nie mógł pogodzić się z wyborem Alex. Jak mieszkał jeszcze długo w Londynie i znał jej każdy ruch, był wszędzie tam gdzie ona. W końcu jak ją pocałował wczoraj.
-Lou, ja ją kocham. Nie potrafię bez niej żyć.
-Wiedziałem, że nigdy o niej nie zapomnisz. Tylko, że ja też ją kocham. Zakochaliśmy się nie w tej dziewczynie co trzeba.
-Czy będziesz bardzo wkurzony na Alex, za to że ją pocałowałem?
-Nie! Wiem, co do siebie czujecie. Cieszę się, że się spotkaliśmy i to ona wybierze. Ona też długo nie mogła o tobie zapomnieć. Chyba pojadę do Katharine.
-Pojadę z tobą!
-Przykro  mi Harry, ale chyba powinniśmy z Alex porozmawiać sami.
***
Po cichu wszedłem na górę. Spała. Nie winna, zapuchnięta od płaczu, po prostu spała. Próbowałem wyobrazić sobie co czuje, ale… nie potrafiłem. Nie chciałem jej budzić, więc lekko położyłem się obok niej i pozwoliłem żeby wtuliła się we mnie.
-To ty Loui?- szepnęła cicho.
-Tak. Śpij…
-Tylko ty tak pachniesz…- czekałem jeszcze długo zanim się obudzi. Przez ten czas wspominałem sobie wszystkie wakacje, wyjazdy, hejty, płacze, śmiechy, kłótnie, powroty do domu, koncerty, czasy XFactora, całe życie One Direction i zatęskniłem za tym. Chłopcy wspomnieli coś o spotkaniu z Simonem. Alex zaczęła otwierać oczy, wtuliła się we mnie jeszcze bardziej i uśmiechnęła.- Witam.
- Dlaczego przyjechałaś do matki na noc. Czemu jesteś zapuchnięta od płaczu?
-Nie ważne. Chciałam, żebyście pobyli sami, bez dziewczyn.
-Kochasz mnie?
-Tak.
-A Harrego?
-Louis, co to za pytanie?
-Po prostu odpowiedz. Kochasz go?- przez chwilę milczała.- Nic nie powiem, ale oczekuję prawdy.
-Tak.- szepnęła i usiadła.- Loui, muszę ci coś powiedzieć. Wczoraj, stało się coś czego nie planowałam, chodź gdzieś tam chciałam.
-Alex, ja wiem. O wszystkim wiem.
-Jak to? Niall ci powiedział?
-Nie. Harry… Był u mnie dzisiaj. Dziękuję, że się przyznałaś. Kocham cię, ale zdaję sobie sprawę, że Harry był pierwszy…
-Loui…

*Oczami Nialla*

Wybrałem się z Zaynem do centrum handlowego. Liam pojechał do Danielle, Harry gdzieś zniknął, Louis został w domu… Wszystko jak za starych lat… To dziwne, ale czuje się tak, jakbyśmy nigdy się nie rozstawali. Z zamyśleń wyrwał mnie mulat.
-Widziałeś to? Jakaś dziewczyna podobna do Natalie.
-To pewnie Martha. Tak przy okazji to kręcimy ze sobą. Widzisz tam stoi.- wskazałem księgarnie, ale chłopak jeszcze raz mnie szturchnął.
-Zobacz! Stoi między regałami w tym sklepie.- chłopak pokazał sklep po drugiej stronie schodów. Spojrzałem w tamtą stronę. Dziewczyna o kasztanowych włosach w jeansach, białym t-shircie i czerwonej bejsbolówce oglądała jakieś ubrania, a Martha- dziewczyna o czerwonych włosach do ramion, w niebieskich spodniach i białej bluzce z dużym czerwonym sercem stała między regałami w księgarni.
-Chodż, podejdziemy.-Malik się nakręcił i ruszył w stronę H&M.- Przepraszam…
-Tak Zayn?
-Skąd wiesz jak mam na imię?
-Byłam directionerką. Pamiętam jak ma na imię mój idol. O hej, Niall!
-Natalie?- spytał Malik, a ja szturchnąłem go i spiorunowałem wzrokiem.
-Tak.- pokimała twierdząco głową. Wydawała się zdziwiona, ale zadowolona.- Tak mam na imię.
-Przepraszamy, przypominasz nam kogoś…-odezwałem się szybko i pociągnąłem Malika za rękaw w stronę wyjścia.
-Poczekaj.- warknął i wyszarpnął się, ostrożnie podszedł do dziewczyny. Stałem w drzwiach i z niedowierzaniem przyglądałem się sytuacji- Ty jesteś Natalie Nowakowska. Moja, nasza przyjaciółka. Dziewczyna Nialla. Najlepsza przyjaciółka Alex. Przyjechałaś do Londynu 6lat temu do Alex, kiedy się tu przeprowadziła…- uśmiech zszedł z jej twarzy, była zmieszana. Odwiesiła trzymaną bluzkę i cofnęła się o krok. Szybkim krokiem podszedłem do nich i szepnąłem Malikowi do ucha.
-Ona umarła. Wydaje ci się. To jakaś fanka. Idziemy!
-Nie Niall. Ty powinieneś to wiedzieć! Powinieneś czuć, że to ona. Widzisz tą podobiznę? Ten sam uśmiech, oczy, nawet jej ulubione kolczyki…
-Masz racje. Kupiłem jej kiedyś na gwiazdkę. Nie, Zayn.. jakaś totalna pomyłka. Martha też jest podobna… Ona umarła. To nie ty Natalie, prawda?
-Niall, przykro mi, w sumie może się ucieszysz, ale to ja. Zayn ma rację.
-Ale jak ty przecież umarłaś 5 lata temu!- powiedział głośno mulat. Nie umiałem nic wyczytać z jego twarzy. Wszystko się mieszało żal z radością, rozpacz z nadzieją, szczęście z niedowierzaniem.
-Cicho ciołki! Głośniej się nie da?! Ja tu ubiegam za żywą!
-Widzisz Niall. Mówiłem, że to ona!- Malik przytulił się do Natalie. Dziewczyna opowiedziała nam wszystko przy wspólnym obiedzie. Poczułem się oszukany. Przez te kilka lat obserwowała nas, była naszym aniołem stróżem, ale nie dała mi żadnego znaku. Przeprosiła mnie za wszystko. Wytłumaczyła dlatego się tak stało. Wtedy złość ustąpiła uldze i szczęściu. Zayn dostał jakiegoś smsa i powiedział, że musi koniecznie gdzieś jechać. Zaprosiłem Natalie do nas. Usiedliśmy na kanapie obok siebie i długo milczeliśmy.
-Czemu mnie zostawiłaś?
-Nie zostawiłam cię. Obiecałam, że zawsze będę przy tobie i dotrzymuje słowa.
- „Obecaj, że nie zapomnisz o mnie. Ja zawsze będę przy tobie. Nie odejdę.”- zacytowałem wyryty w pamięci ostatni sms od niej. Uśmiechnęła się smutno i spojrzała na mnie.- Dziękuję. Pewnie wiesz o Marthcie.
-Tak. Jest bardzo fajna, miła, ładna…
-Podobna do ciebie. Wiesz gdzie ją znalazłem. Czy to ty?
-Nie do końca. Wtedy nie miałam jeszcze takiego wpływu, ale kiedy zobaczyłam ją ucieszyłam się i starałam jak najdłużej przytrzymać przy życiu. Resztę załatwiłeś ty.

-Jeszcze raz dziękuję.- znowu zapadła krępująca cisza.
-Niall?
-Tak?
-Tulimy?- Natalie rozłożyła ręce i czekała z uśmiechem na moją odpowiedź.
-Tulimy.-odpowiedziałem z uśmiechem. Wybuchliśmy śmiechem, przytuliłem ją i poczułem jak lekko wtula głowę.
*****************************************************
No więc przepraszam za przerwę, ale najpierw Turcja, a potem powrót do szkoły... xd
Jeżeli chodzi o rozdział no to pisany dosyć długo, bo jakieś 4 dni, poprawiany, doradzany przez Mart. Za co jej dziękuję, że przeczytała moje wypociny pisane bez wany. Że mi doradziła i obiecuję, że sie niebawem pojawi. Jednocześnie ten rozdział dedykuję właśnie jej. Przede wszystkim za to, że wysłuchałam wszystkim moich żali związanych z 1D i cały czas przekonywałaś, że jesteśmy True Directioner. Mart. jesteś wielka!
Jak wam się podoba? Powoli chyba będę kończyć opowiadanie. Ale nie martwcie się, moje powoli to minimum 20 rozdziałów. xd  zapraszam na mojego i Natt. bloga z imaginami. 
http://life-with-1direction.blogspot.com/

A teraz coś tak trochę na temat bloga(nie rozdziału xd) od jakiegoś czasu zauważyłam,że ktoś pod rozdziałami klika "Nie". Zazwyczaj jest to 1 osoba, ostatnio 2. Tak jest od paru rozdziałów. Podejrzewam, że robi to jedna osoba. Więc jeżeli ci się nie podoba to po co czytasz?! A nawet jeżeli krytykujesz, po powiedz mi przynajmniej co  jest nie tak,ok? Ja postaram się to poprawić, dopracować. Nie chodzi o to, że ktoś mnie krytykuje i ja się wkurzam czy coś. Nie. Po prostu nie wiem o co chodzi, ta osoba nie daje mi znać. Dostaję tylko raczej te pozytywne komentarze, a jednak ktoś klika te "Nie". Więc jeżeli ci się nie podoba, to powiedz co, albo nie czytaj. Koniec, kropka. Dziękuję za uwagę i czekam na komentarze. ;P

1 komentarz:

  1. Mmm, dziękuję za dedykację. Aż mi się miło zrobiło. ;3
    Rozdział oczywiście świetny jak zawsze!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    <3

    OdpowiedzUsuń