poniedziałek, 18 lutego 2013

Notka z propozycją :]

Witam!
Ostatnio wpadłam na pomysł żeby prowadzić kolejnego bloga. Ale nie byłby to blog z opowiadaniem, shotami czy z informacjami o 1D. Byłby to blog z poradami. Wiem, że jest wiele stron z podobną funkcją np.zapytaj.com.pl. Cóż, to byłby blog bardziej osobisty. Wy pisalibyście do mnie z waszym problemem, na każdy temat, pytaniem czy zmartwieniem, a bym odpowiadała na to na blogu. Wasze wiadomości przychodziły by do mnie na e-maila, bądź w komentarzu. Zależy od sytuacji i sprawy, czy byłoby to pytanie typu: "Co kupić koleżance na prezent?" czy poważniejszy problem. Wszystko byłoby anonimowe.
Jeżeli taki typ bloga was zainteresował i chciałybyście żebym to prowadziła proszę, żebyście dały mi znać w komentarzu i w ankiecie, która pojawiła się po prawej stronie. Gdyby blog ruszyłby proszę o polecanie znajomym itp. No i oczywiście o pytania :)
Czekam na wasze decyzje :)


Dziewczyny zdecydowałam. Blog jest. Czekam na pierwsze pytania :) http://www.psychologika-nastolatki.blogspot.com

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 47


*Oczami Danielle*

-Dobra dziewczyny robimy to szybko. Bardzo szybko.
-Okej, to ostatni sklep. Tu w końcu musimy coś im kupić.- zauważyła Alex.
-Ehem. Ciekawe co oni nam kupią.- zaśmiała się Martha.
-Ważne, że mamy dostępy do ich kart.
-Wiesz, Pauline to plus i minus. Każdemu kupmy „grupowy” prezent. Teraz szukamy dla Malika.
-Proponuję: te zwaliste bokserki z napisem ‘turn me on’.
-A ja bluzę. Tą szarą.- wskazała Martha.
-Dobra. To Zayna mamy. Teraz Niall.- powiedziała Pauline.
-Figurka Baracka Obamy z kiwającą się głową?
- I Justina Biebera!- zaśmiała się Alex.
-Ja proponuje jeszcze nową gitarę.
-Dobry pomysł Martha. Teraz Louis. Jemu bym kupiła nowy strój do piłki nożnej.
-Z napisem „Sexy tyłek”.
-Alex, to jest dobre! A do tego zestaw pod prysznic i perfumy żeby nie śmierdział.- zaśmiałam się
-Dla Harrego kupmy ten nowy zegarek co mu się podobał. No i coś tam jeszcze wymyśle.
-Okej Alex. A dla Liama kupimy koszule..
-I jakiś dodatek do dziecka. Niedługo wam się przyda.
-Taak. Niedługo już święta. A ja taka ociężała. I ty Pauline będziesz tak miała.
-Cieszę się, że te święta spędzimy wszyscy razem. –przytuliła nas Martha.
-Idziecie do mnie na kawę?- zaproponowała Pauline


*Oczami Marthy*

-Kochanie..- Niall przytulił mnie od tyłu i pocałował w szyję- Ubierz się ładnie.. Zabieram cię na małe zakupy i na kolacje..
-Okeej- odpowiedziałam z wahaniem.- Czyli jak mam się ubrać? Co kupujemy?
-Elegancko.-odwrócił mnie i złożył namiętny pocałunek.- Jesteś piękna, wiesz? Idę wziąć prysznic, a potem pojadę do Zayna. Przyjadę po ciebie…- Niall spojrzał na zegarek w telefonie- 18 pasuje?
-Pasuje. Zadzwonię jeszcze do Vick, spytam co u niej.
-Kocham cię.- blondyn jeszcze raz mnie pocałował i mocniej przytulił.
-Wiem. Też cię kocham. Ale idź już, bo spóźnisz się do Malika, a ja się nie wyrobię.
Zadzwoniłam do siostry. Odebrała po drugim sygnale.
-Cześć siostra. Co tam?
-Po co dzwonisz?
-Vick spokojnie. Martwię się. Dzisiaj nie przyjadę. Idziemy z Niallem na kolacje.
-Świetnie.-odpowiedziała ironicznie- Ty masz swojego sławnego blondynka, a ja ćpuna który mnie pobił i zgwałcił.
-Wiem. Rozmawiałam z moim sławnym blondynem i zgodził się żebyś zamieszkała u nas. Co ty na to?
-Mogę?- zapytała z nadzieją- Nie chce wracać do domu. Chcę zostać w Londynie. Tobie się udało, mi może też się uda, co?
-Mam nadzieję. A co mówił lekarz? Kiedy wyjdziesz ze szpitala?
-Mogłabym już jutro.
-Dobrze, to przyjadę po ciebie kochana. A teraz kończę muszę się odstawić.
Kiedy Niall już pojechał nalałam wody do wanny i włączyłam muzykę. Miałam dobry humor. Intuicja podpowiadała mi, że dzisiaj zdarzy się coś wyjątkowego. Moje życie układało się. Vick zmądrzała, ja się zaręczyłam.. Posiedziałam trochę w wannie, nabalsamowałam ciałko i poszłam się ubierać. Stanęłam przed szafą i nie wiedziałam co nałożyć. W końcu wybrałam sukienkę, którą kupiłam ostatnio z Danielle. Była biała, z lekkim rękawkiem, falująca się u dołu, z cieniutkim czarnym paskiem podkreślającym talię. Do tego czerwone 12,5cm szpilki z dość wysoką koturną z przodu. Zapinały się paseczkiem, a na czubku widniała prześliczna kokardka. Wróciłam do łazienki żeby się umalować. Lekki make-up wydłużający rzęsy z czerwoną szminką. Co komponowało mi się z kolorem włosów, które pofalowałam i butami. Ubrałam się, do tego na cienkim łańcuszku nałożyłam czerwone serduszko od Nialla, które dostałam na walentynki. A do tego wszystkiego czarną koperówkę na długim łańcuszku z białą kokardą. Byłam gotowa. Ubrałam kożuch i wyszłam na zewnątrz. Akurat w tym momencie podjechał Niall.
Podjechaliśmy pod jubilera. Niall otworzył mi drzwi.
-Jesteś wariatem, wiesz? – zaśmiałam się i pocałowałam go.
-Ale ten wariat cię kocha. I właśnie to udawadnia.
Niall pozwolił mi wybrać każdy pierścionek jaki tylko mi się podoba, niezależnie od wielkości i ceny. Wybrałam jego zdaniem skromny, bo na złotej podstawie z małym brylantem. Cóż, każdy ma inne zdanie. Wychodząc zaskoczyła nas grupka paparazzi czekających właśnie na nas.
-No nie!- wkurzył się Niall. A ja się uśmiechnęłam i cmoknęłam go w policzek.
-Chodź się przejść do Parku.- zaproponowałam.
Spacerowaliśmy trzymając się za ręce. Napotkaliśmy jak to w sobotę wieczorem na młodą parę na sesji zdjęciowej.
-Niedługo my też będziemy mieli swoją sesję kochanie.
-Tak. Jestem szczęściarzem, że się zgodziłaś. Martha?
-Tak?
-Eh, a gdyby tak… Znaczy masz na sobie białą sukienkę… Chodzi o to, że może weźmiemy ślub dzisiaj?
-Co?- spytałam zszokowana
-Wiem, że to nie będzie tak jak sobie wymarzyła każda dziewczyna. Weźmiemy cywilny ślub. Po świętach pojedziemy w podróż poślubną.
-Masz już wszystko zaplanowane, prawda?- zaśmiałam się i pocałowałam go. Był zdziwiony, kiedy na niego spojrzałam.

*Oczami Nialla*

-Czy to oznacza…?
-Tak. To oznacza, że jeszcze dziś chcę zostać twoją żoną.
-Tylko świadkowie..
-Zadzwońmy do Malika i Pauline. Zanim kupimy obrączki oni dojadą. Chyba są w domu?
-Dobrze. Zadzwonię do nich zaraz.
Kiedy jechaliśmy spowrotem do jubilera cieszyłem się jak dziecko. Obok mnie siedziała najcudowniejsza dziewczyna na świecie, która za chwilę miała zostać moją żoną, a tylko kilka dni temu została moją narzeczoną. Pomyślałem o Natalie. Ona nie zgodziłaby się. Przecież Natalie zawsze marzyła o wielkim ślubie, długiej białej sukni i weselu do rana. Ona byłaby o wiele dłużej moją narzeczoną… Byłaby… Spojrzałem na uśmiechniętą Marthe. Kupiliśmy obrączki i pojechaliśmy do urzędu. Tam czekał już Zayn i Pauline.
-Czy ty Martho Stone bierzesz tego oto Nialla Horana za męża?
-Tak. – po policzkach dziewczyny pociekły łzy, ale powiedziała to z tak szczerym uśmiechem…
-Czy ty Niallu Hotanie bierzesz tą oto Marthe Stone za żonę?- szczęście ścisnęło mi gardło wciąż nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
-Tak.
****************************************
Oto rozdział 47. Dosyć krótki, ale mam nadzieję ciekawy. Przypominam, że rusza nowy blog.  http://www.band-dream-direction.blogspot.com/ proszę o wchodzenie. Na prawdę, postaram się w tym tygodniu dodać 1rozdział. Powiem szczerze, że jest już napisany. tylko ostatnie poprawki. Proszę wchodźcie, komentujcie, dodawajcie do obserwowanych i polecajcie. Do tego komentujcie tego bloga. Wiem, że te ostatnie rozdziały są krótkie i nudne, mało się dzieje, no ale... Ubzdurałam coś sobie i do tego dążę. A no i dziękuję za przekroczone 30,000. Jesteście kochane =D

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 46


*Oczami Alex*

-Hej, Pauline!- zawołałam dziewczynę, która się spóźniała. Czekałam na nią w kawiarni w centrum handlowym.
-Cześć Alex. Gdzie idziemy?
-A co chcesz kupić Zaynowi?
-Nie mam pojęcia. Ty masz jakiś pomysł na prezent dla Harrego?
-Też nic. Odkładamy to?- Pauline zaśmiała się i pokiwała głową.- W taki razie chodź na kawę.
-Jak było wczoraj w „Good Morning London”?
-Szkoda gadać. Zrobili z nas trójkącik, a z Alice przykrywkę. No, ale chyba w końcu zrozumieli, że jesteśmy dwiema różnymi parami.
-Ja już przywykłam, że część fanek lubi mnie a część nie. Alice chyba jeszcze nie, co?
-Nie. Była zdruzgotana. Całe przedpołudnie spędziłyśmy razem. Ah, właśnie. Co powiedział lekarz?
-Że jestem w ciąży. Zayn jeszcze nie wie..
-Rozumiem. Zachowam dyskrecje.- przytuliłam dziewczynę.- Gratuluje Pauline.

*Oczami Alice*

Stałam pod szkołą i rozmawiałam z kolegą z klasy, kiedy przyjechał po mnie Louis. Pożegnałam się z Mickiem i cmoknęłam go w policzek. Wsiadając do samochodu, już widziałam, że Louis coś jest nie w sosie. Rzucił tylko „Cześć Alice” i ruszył. Jechał szybko, łamiąc przepisy.
-Co jest?
-Nic.
-Przecież widzę.
-Dobrze. W takim razie, kto to był?
-Mick? Kolega z klasy.
-Jasne. To czemu go pocałowałaś?
-Żegnam się tak ze wszystkimi! Louis, czy ty.. Jesteś o niego zazdrosny?!
-Nie!- jeszcze bardziej przyśpieszył.- Tak! Jesteś ode mnie młodsza, a on jest w twoim wieku..
-Loui, kochanie.. Jesteś jedynym chłopakiem jakiego pragnę, jakiego kocham. Zrozum, że dla mnie nie liczy się ile masz lat, tylko jaki jesteś.
-Tak wiem, ale.. Jedziesz do mnie?
-Nie mogę. Muszę jechać teraz do domu. Mama coś ode mnie chciała.
-Ale spotkamy się wieczorem?
-Jeżeli chcesz.-uśmiechnęłam się- Przyjedź do mnie.
* * *
Otworzyłam drzwi wejściowe. Chłopak stał z bukietem róż. Wychylił głowę zza kwiatów i podał mi je.
-Wybaczysz moje dzisiejsze zachowanie?
-Wybaczyłam już w samochodzie.- cmoknęłam go i wpuściłam do domu- Co robiłeś przez resztę dnia?
-Byłem na mieście z Harrym i Zaynem. Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent.
-Co?
-Tak. Twoja mama się zgodziła. Spakuj się i jedziemy.
-Gdzie?
-Niespodzianka. No pakuj się, bo jeszcze się spóźnimy.
-Dobrze, dobrze.
* * *
-Louis dlaczego jesteśmy na lotnisku?
-Zobaczysz.
-Gdzie ty mnie zabierasz wariacie?
-Zobaczysz.-chłopak wyjął walizki z bagażnika i zaprowadził na odprawę. Tak to wszystko zaplanował, żebym do końca nie wiedziała gdzie lecimy. Wsiedliśmy do ich prywatnego samolotu i ruszyliśmy. Kiedy lot się kończył wyjrzałam przez okno. Moim oczom ukazało się duże miasto i Wieża Eiffla.
-Zabrałeś mnie do Paryża?

*Oczami Harrego*

-Dziewczyny zachodzą w ciąże, biorą śluby.. a my?- spytałem Alex.
-Śpieszy ci się? Nie chcę mieć jeszcze dziecka, a ślub przyjdzie z czasem..
-Tak, ale fajnie byłoby mówić do ciebie żono.
-Tak, ale jesteśmy razem tylko kilka miesięcy.
-Tak, ale znamy się bardzo długo.
-Tak, ale wiesz ile jest spraw rozwodowych z powodu za szybkiego ślubu?
-A wiesz ile zbyt późnego?- spytałem rozbawiony.
-A co za różnica. Kocham cię. Ty kochasz mnie, chyba..
-Nie chyba tylko na pewno.- ucałowałem Alex i posadziłem na kolanach.- Kiedy idziesz do pracy?
-Jutro o 10 mam zajęcia, a potem sprawę w sądzie. Jeszcze jedno spotkanie w kancelarii.. Powinnam być wolna gdzieś koło 16. A planujesz coś?
-Nie. Jutro mamy próby. Mogę cię odwieźć na zajęcia i zabrać z kancelarii.
-Jeżeli chcesz. Kiedy macie trasę?
-We wrześniu. Miała się zacząć już w styczniu.. Peter to dobry menager ale czasami przesadza.
-Zrozum go. Chce rozkręcić waszą karierę. Zrobić ci herbatę?
-Możesz. Ale my i tak mamy już miliony na kontach. Robimy to dla fanów, dla pasji.
-Jasne, jasne. Lou do mnie dzwonił. Pytał się gdzie Alice chciała zawsze pojechać.
-Wiem. Kupowałem z nim bilet. Może i my polecimy do Paryża?
-Mi to się marzy Rzym, albo Chorwacja..- odpowiedziała Alex siadając obok.
-Pomyślimy o tym. Obiecuje. A co u Pauline? Widziałyście się dzisiaj?
-Eh, no wszystko dobrze. Wypiłyśmy kawę, poplotkowałyśmy.. Takie tam babskie spotkanie.
-Wiesz, Ed ma w sobotę koncert..
-To twój kumpel Hazz. Jeżeli chcesz możemy iść. Tylko zachowuj się na After Party.

*Oczami Nialla*

Zaparkowałem pod domem Lou. Czekała na mnie już na schodach.
-Cześć Lou. Tak jak mówiłem, sprawa jest dla mnie ważna.
-Dobrze. Wejdziesz?
-Nie.-pokręciłem głową- Muszę wracać do domu.
-Okeej. No więc o co chodzi dokładnie.
-Jest dziewczyna, która potrzebuje zmiany życia..
-A co ja mam z tym wspólnego?- uśmiechnąłem się szczerze- Mów.
-Nie masz jakiegoś wolnego miejsca? Jakaś asystentka, kosmetyczka, nie wiem..
-Oh, to.. Rozumiem. Może zacząć jako ktoś mniej ważny, a potem zobaczę na co dokładnie się nadaje.
-Dziękuję Lou. Jesteś kochana.- pożegnałem się z dziewczyną i ruszyłem do samochodu. Byłem zadowolony, że załatwiłem kolejną rzecz ze swojej listy. W drodze pomyślałem, że skoro oświadczyłem się Marthcie bez pierścionka, może ona wybrać go sama. Zajechałem do spożywczaka. Po czym wróciłem do domu. Byłem mile zaskoczony, bo dziewczyna która jeszcze dwa dni temu była roztrzęsiona, dziś zrobiła kolację. Pachniało już na schodach. Uśmiechnięty wszedłem do mieszkania. Pocałowałem moją narzeczoną i usiedliśmy do kolacji.

****************************************
Przepraszam, że po tak długim czasie dodałam taki krótki i nudny rozdział. Jednocześnie zapraszam na bloga http://www.band-dream-direction.blogspot.com/ prolog już jest,a pierwszy rozdział już niebawem. To na razie na tyle :)