środa, 29 sierpnia 2012

Historyjki wujka Staśka :)

Historyjka#1
Pewnego mroźnego popołudnia nałożyłam swoje nowe kozaczki i postanowiłam spotkać się ze znajomymi. Jak co roku wybieraliśmy się na pasterkę. Zaczął padać śnieg. Mówiłam Willowi, że w taką pogode nie ma co nakładać trampków, bo jutro ma być 24°. Była piękna pogoda, wybraliśmy się na kulig. W lesie rozpaliliśmy ognisko,wszyscy zmarzli. Wróciliśmy do domu, a na sylwestra wybieramy się na Prutełke, gdzie jest jezioro i góry. Pakowania nie było końca. Nie mogłam znaleźć mojej ulubionej sukni, więc wybrałam się z Marleną na zakupy. Jednak po dłuższym czasie doszłam do wniosku, że zamiast sukni powinnam kupić jakieś ciepłe getry i cieplutki sweterek najlepiej w kolorze różowym. Dobrze, że nie zapomniałam o pampersach, bo w takich warunkach i przy takiej zabawie będą potrzebne. Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy, dopakowałam się i ruszyliśmy w drogę. Niestety w połowi drogi, na jakimś pustkowiu zabrakło mi paliwa. Nie wiedziałam co robić. Zaczęłam budzić Willa. Ale zanim go obudziłam przypomniałam sobie, że mam telefon do Zygfryda. Jak to Zygfryd, jak to mama mówiła, że to bardzo kulturalny człowiek. Sam związany z wieloma obowiązkami do Harrego i Harry  w błyskawicznym tempie, jak się dowiedział, że to dla mnie, przywiózł od razu 35l. A ja tak się uradowałam jego obecnością i załatwieniem sprawy poczułam się jak w siódmym niebie. Pomimo, że miałam spędzić sylwestra z kim innym zaproponowałam Harremu, żeby spędził go ze mną i moimi przyjaciółmi.


Historyjka#2
29.06 bardzo długo czekałam na początek wakacji. Okazało się, że niepotrzebnie. Dalej mam ciężką harówę, a myślałam, że na samym początku wakacji pojadę  nad morze. Okazało się że od pierwszych dni miałam gości, później robienie przetworów, podstawowe porządki domowe i w ogrodzie. Tak minął pierwszy miesiąc wakacji. Obiecałam sobie, że jednak wyjadę na wymarzone wakacje. Jednak nie pojechałam nad morze, tylko w góry. Było pięknie, wędrowałam po górach, podziwiałam piękne widoki i prowadziłam pogodne rozmowy z moim przyjacielem Willem. Och jaki on był szczęśliwy, że był w moim towarzystwie. Nawet zmywał szklanki i dzbanki i prał mi majtki. A wieczorami zabierał mnie na tańce i góralskie imprezy. A kiedy jednego razu wypiłam na imprezie za dużo wina uraziłam mojego przyjaciela, Willa wybrykami z innymi góralami. I on się czół bardzo urażony. Na kwaterę wracaliśmy jak gdyby razem, ale osobno. Szłam przed nim 10 kroków i myślałam jak to wszystko załagodzić, ale doszliśmy do kwatery, wszystko się wyjaśniło i gdy przyszliśmy na kwaterę spędziliśmy bardzo miło wieczór. Następnego dnia wybraliśmy się do Kaniowa. Okazało się, że dom który buduje Harry jest the best. Ale na dzień dzisiejszy nie nadaje się do zamieszkania. Ja w środku mojej duszy rozpłakałam się nie pokazując żadnych emocji.

****************************************************
No więc wynik był 6/1, więc postanowiłam dodać. Będów stylistycznych i językowych raczej nie poprawiałam, bo nie ma sensu. Moim zdaniem obie są tak  samo dobre, ale wy głosujecie w ankiecie, która podoba się wam bardziej. Rozdział już niebawem. Mamy już 29.08, a więc urodziny Liama. Wszystkiego najlepszego Daddy!!! Nikt do mnie nie napisał na gadu i jestem zawiedziona xd. Ale dzięki, że wchodzicie, powoli wracamy do formy bo ostatnio weszło nawet 163 osób, ale to rekord jeżeli chodzi o wakacje, zdażało się, że było tylko 27,56, teraz mniej-więcej 84. Czyli lepiej niż jak na samym początku bloga. Dzięki i komentujcie!!!
P.S.
Pozdrawiam osoby z Kaniowa. Jak coś do dajcie znać w komentarzu, że czytacie ;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz