*Oczami Louisa*
-Lou, a ta?
-Lou, a ta?
-Ładna..
-To samo mówiłeś przy poprzedniej koszuli. Musimy jakąś kupić. No
dobra, nałóż jeszcze tą.- przewróciłem oczami, po czym wziąłem od Alice
niebieską koszulę- W tej wyglądasz najlepiej! Jak…
-Bóg seksu?- zaśmialiśmy się, przyciągnąłem dziewczynę do siebie
łapiąc ją w talii i złożyłem na jej ustach pocałunek. Wtedy rozbłysnął flesz
aparatu.
-Znowu paparazzi.. może czas im powiedzieć? Już i tak mają dużo
naszych zdjęć.
-Chcesz żeby nie dawali ci żyć? Żebyś na każdym kroku była
rozpoznawana jako dziewczyna Louisa Tomlinsona?- mówiąc swoje nazwisko
zagestykulowałem dramatycznie- Nawet ni będziesz mogła wyjść na zakupy z
koleżanką czy do klubu, kiedy się napijesz zrobią zdjęcie i dowie się cały
świat. Tego chcesz?!
-Ale i tak już tak jest. Zrozum ostatnio musiałam przed nimi
uciekać, bo pytali kim dla ciebie jestem. Jesteś jego nową dziewczyną? Czy to
coś poważnego?- teraz ona zaczęła gestykulować i robić dziwne miny- A może
tylko przelotny romans? Coraz częściej widać was razem!- zaczęła się śmiać i
przytuliła się do mnie kładąc głowę na mojej klatce.- Już jestem wkopana po
uszy.
-Okej. Będzie jak chcesz. Tylko żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Idziemy płacić?- pokiwała głową, ubrałem swoją bluzkę i ruszyliśmy do kasy.
Przechodząc obok jakiegoś sklepu Alice zachwyciła się pewną sukienką na
wystawie. Wtedy wpadłem na świetny pomysł. Więc wysłałem do chłopaków smsa.
*Co wy na to żeby na galę mtv dziś wieczorem zabrać dziewczyny?
Zdążycie kupić im kreacje? :)*
Wszyscy odpowiedzieli mi pozytywnie. Zadowolony z tak dobrego
pomysłu wciągnąłem Alice do sklepu. Wybrała białą mini do pół uda, z rękawem do
łokcia, lekko rozszerzającą się od talii w dół, tworząc jakby fale. Charakter
sukience dawała koronka na górnej powierzchni sukienki, tworząc jakby bluzkę.
*Oczami Harrego*
Pomysł Louisa był świetny. Z resztą zdecydowaliśmy, że dziewczyny
do końca będą miały niespodziankę, więc czekało nas wielkie wyzwanie. Kupić im
sukienki bez ich wiedzy.. Pojechaliśmy wszyscy wspólnie, tzn. ja, Liam, Niall i
Zayn, bo Louis i tak był już z Alice na zakupach. Zayn wybrał sukienkę jako
pierwszy: czarna, jednolita góra tylko z lewym ramiączkiem, i ciemnozłoty,
długi aż do ziemi dół. Wyglądało to świetnie, a z jej jasnymi blond włosami, na
pewno będzie się świetnie komponowało. Drugi był Niall: granatowa mini z długim
rękawem w białe duże groszki, białe rajstopy i czarne, zamszowe pumpy. Kolejny
był Liam: jednolita bordowa sukienka z krótkim rękawem i bez dekoltu,
rozszerzana u dołu. Do tego białe szpilki z bordową piętą i biała torebka. Na
koniec zostałem ja. Ale kiedy zobaczyłem ten komplet wiedziałem, że muszę jej
to kupić. Biała koszula na długi rękaw, spódnica o kolorze pomiędzy czerwienią
a bordo, sięgająca od talii do pół uda, czarne szelki skrzyżowane na plecach i
czarny kapelusz, a do tego botki za kostkę na obcasie.
Mimo naszych obaw dziewczyny były bardzo zadowolone. My ubraliśmy
się jak zawsze. Louis niebieską koszulę którą kupił dziś z Alice i czarne
spodnie, Liam koszulę w szaro-niebieską kratkę i jeansy, Zayn niebieski
T-shirt, ciemnoszarą marynarkę i jasnoszare spodnie, Niall szarą koszule i
niebieskie spodnie, a ja biały T-shirt, czarną marynarkę i o identycznym
odcieniu spodnie co Zayna. Na gali bawiliśmy się świetnie. Wygraliśmy 3
statuetki, a po całej uroczystości wybraliśmy się do klubu żeby wszystko opić.
Wtedy też pochwaliliśmy się, że Alex przyjęła moje oświadczyny, a Liam i
Danielle podali datę ślubu.
-Tak. Już nakładam buty. Zayn?- spojrzałem na nią- W drodze powrotnej będziemy musieli zajść do mojej mamy. Dzwoniła rano.
-Jasne. Jestem gotowy. Poczekam na dworze.
-Tylko nie pal !- usłyszałem rozśmieszony głos dziewczyny. Za chwilę drzwi się zatrzasnęły, a ze schodów zbiegła roześmiana blondynka, moja blondynka. Każdego dnia, kiedy budzę się obok niej, kiedy razem robimy śniadanie, kiedy stoi przed szafą i nie wie co ubrać, nie mogę uwierzyć, że ona wybrała akurat mnie. Złapałem ją za rękę i ruszyliśmy do Hide Parku. Wiadomo, jak zawsze spotkało nas kilka fanów, ale jej to nie przeszkadzało. Z każdym dniem coraz bardziej zakochiwałem się w Pauline i cieszyłem się z tego. Bo planowałem z nią być do końca życia. Kiedy odeszliśmy od ostatniej fanki zagadnąłem Pauline o ten temat.
-Kochanie, a co z nami?
-To znaczy?
-No wiesz, mam na myśli… ślub.
-Ślub? A co ci się tak zebrało?
-A tak jakoś. Cudownie byłoby budzić się koło swojej żony…- cmoknąłem ją w policzek.
-Źle jest tak jak jest? Przecież mieszkamy razem, mamy wspólny dom, planujemy przyszłość.
-No tak, ale jesteśmy już w takim wieku, że wszyscy biorą ślub. Nawet Danielle i Liam podali już datę.
-Ale oni zaraz będą mieli dziecko! A my mamy jeszcze kilka miesięcy.
-Chcesz mi coś powiedzieć?- zapytałem ucieszony
-Nie! Nic nie wiem o tym, że jestem w ciąży. Chodzi mi o to, że nie ma potrzeby żebyśmy się śpieszyli. Chcesz wziąć ślub, tak?- pokiwałem głową twierdząco i już otwierałem usta żeby coś powiedzieć, kiedy to ona się odezwała- A w jakim kościele? Ty jesteś muzułmaninem, a ja katoliczką. Z pewnością nie zmienisz religii, a ja nie chcę chodzić w turbanach i być służką w domu!
-Chodzi ci o hidżab?- zaśmiałem się, a ona spojrzała na mnie niewistnym wzrokiem. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i podniosłem ręce w geście kapitulacji. – Kochanie, po pierwsze czy moja mama go nosi? Po drugie, czy ty byś musiała? A po trzecie wcale nie musiałabyś zmieniać religii.- ruszyliśmy dalej.- A nawet jeżeli, to nigdy nie byłabyś moją służką.- dodałem, po chwili. Paulina znowu się zatrzymała. Pocałowała mnie, oderwałem się od niej w uśmiechu.
-Przepraszam. Powinnam pomyśleć o tym wcześniej. A co z dziećmi, w jakiej religii one by się wychowywały?
-Ty chyba naprawdę chcesz mi coś powiedzieć. Chwila, powiedziałaś, że nie wiesz o tym, że jesteś w ciąży, ale…
-Ale jest takie prawdopodobieństwo. Zgadza się. Mam mdłości, trochę jakbym przyty…- złapałem ją w pasie i podniosłem do góry. Kręciliśmy się tak kilka chwil. Aż w końcu pocałowałem ją.
-Tym bardziej powinniśmy wziąć ślub.- powiedziałem stanowczo obejmując ją ramieniem. *Oczami Nialla*
*Oczami Zayna*
-To co Pauline, do parku?-Tak. Już nakładam buty. Zayn?- spojrzałem na nią- W drodze powrotnej będziemy musieli zajść do mojej mamy. Dzwoniła rano.
-Jasne. Jestem gotowy. Poczekam na dworze.
-Tylko nie pal !- usłyszałem rozśmieszony głos dziewczyny. Za chwilę drzwi się zatrzasnęły, a ze schodów zbiegła roześmiana blondynka, moja blondynka. Każdego dnia, kiedy budzę się obok niej, kiedy razem robimy śniadanie, kiedy stoi przed szafą i nie wie co ubrać, nie mogę uwierzyć, że ona wybrała akurat mnie. Złapałem ją za rękę i ruszyliśmy do Hide Parku. Wiadomo, jak zawsze spotkało nas kilka fanów, ale jej to nie przeszkadzało. Z każdym dniem coraz bardziej zakochiwałem się w Pauline i cieszyłem się z tego. Bo planowałem z nią być do końca życia. Kiedy odeszliśmy od ostatniej fanki zagadnąłem Pauline o ten temat.
-Kochanie, a co z nami?
-To znaczy?
-No wiesz, mam na myśli… ślub.
-Ślub? A co ci się tak zebrało?
-A tak jakoś. Cudownie byłoby budzić się koło swojej żony…- cmoknąłem ją w policzek.
-Źle jest tak jak jest? Przecież mieszkamy razem, mamy wspólny dom, planujemy przyszłość.
-No tak, ale jesteśmy już w takim wieku, że wszyscy biorą ślub. Nawet Danielle i Liam podali już datę.
-Ale oni zaraz będą mieli dziecko! A my mamy jeszcze kilka miesięcy.
-Chcesz mi coś powiedzieć?- zapytałem ucieszony
-Nie! Nic nie wiem o tym, że jestem w ciąży. Chodzi mi o to, że nie ma potrzeby żebyśmy się śpieszyli. Chcesz wziąć ślub, tak?- pokiwałem głową twierdząco i już otwierałem usta żeby coś powiedzieć, kiedy to ona się odezwała- A w jakim kościele? Ty jesteś muzułmaninem, a ja katoliczką. Z pewnością nie zmienisz religii, a ja nie chcę chodzić w turbanach i być służką w domu!
-Chodzi ci o hidżab?- zaśmiałem się, a ona spojrzała na mnie niewistnym wzrokiem. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i podniosłem ręce w geście kapitulacji. – Kochanie, po pierwsze czy moja mama go nosi? Po drugie, czy ty byś musiała? A po trzecie wcale nie musiałabyś zmieniać religii.- ruszyliśmy dalej.- A nawet jeżeli, to nigdy nie byłabyś moją służką.- dodałem, po chwili. Paulina znowu się zatrzymała. Pocałowała mnie, oderwałem się od niej w uśmiechu.
-Przepraszam. Powinnam pomyśleć o tym wcześniej. A co z dziećmi, w jakiej religii one by się wychowywały?
-Ty chyba naprawdę chcesz mi coś powiedzieć. Chwila, powiedziałaś, że nie wiesz o tym, że jesteś w ciąży, ale…
-Ale jest takie prawdopodobieństwo. Zgadza się. Mam mdłości, trochę jakbym przyty…- złapałem ją w pasie i podniosłem do góry. Kręciliśmy się tak kilka chwil. Aż w końcu pocałowałem ją.
-Tym bardziej powinniśmy wziąć ślub.- powiedziałem stanowczo obejmując ją ramieniem. *Oczami Nialla*
Ze snu wyrwał mnie jakiś dźwięk. Otworzyłem oczy i nie wiedziałem
o co chodzi. Dopiero po chwili, kiedy się bardziej rozbudziłem obrazy z
minionych kilku godzin powróciły do mnie. Tydzień po gali Peter powiedział, że
czas na przygotowania do trasy, a więc od samego rana mieliśmy z chłopakami
próby. Po południu wróciłem do mieszkania. Zastałem je puste. Wydawało mi się,
że w czwartki Martha już dawno jest o tej porze w domu. Zadzwoniłem do niej
raz, drugi, trzeci.. na marne. Chciałem zaprosić ją na kolacje czy coś, no ale
postanowiłem, że zrobię jej niespodziankę i sam coś ugotuję. A to ostatnio
naprawdę nie zdarzało się często. Wybiła 19, jej nadal nie było. Teraz nie
tylko nie odbierała, ale miała wyłączony telefon. Zacząłem się martwić, więc
podjąłem decyzje, jeżeli nie przyjdzie- albo przynajmniej nie zadzwoni- w ciągu
20min zacznę jej szukać. Obdzwoniłem wszystkich, jej koleżanki, menagera,
chłopców, Petera, nawet zadzwoniłem do Lou, z którą się zaprzyjaźniły. Znowu
nic. Powróciły do mnie obrazy z przed lat kiedy szukałem Natalie, nie wierząc,
że nie żyje.
-Ona żyje, na pewno żyje.- zapewniłem się.
W końcu zaraz po 20, kiedy miałem już wybrany numer policji weszła do mieszkania. Żeby to jeszcze można było tak nazwać. Drzwi zamknęła z wielkim hukiem, zdezorientowany i trochę zły spojrzałem na nią. Buty rzuciła jak nie ona, wydawało mi się, że pociągnęła nosem, więc wstałem z kanapy i chciałem ją przytulić. Spojrzała na mnie wściekła czerwonymi od płaczu oczami. Makijaż cały był rozmazany. Jej spojrzenie trwało urywek sekundy, potem pokiwała głową jakby z czymś się nie zgadzała i zaśmiała się w taki dziwny sposób. Tym bardziej chciałem ją przytulić, dodać otuchy. A ona po prostu mnie odepchnęła. Kiedy podszedłem o krok, powtórzyła to, tylko ze zdwojoną siłą. I jeszcze raz. W końcu przykucnęła przy ścianie i zaczęła płakać jakby się poddała. Zacząłem głaskać ją po włosach, podniosłem, żeby się wypłakała, ale ona wtedy dostała jakby furii. Zaczęła mnie bić, byłem jeszcze bardziej zdezorientowany jak na początku, ale złość zastąpiło chęć pomocy i bezsilność.
-To niesprawiedliwe! Niesprawiedliwe, rozumiesz?!- wykrzyczała i biegiem ruszyła do sypialni. Zanim dobiegłem za nią, ona już zamykała drzwi na klucz. Na marne były moje prośby, by powiedziała co się stało, by otworzyła drzwi i porozmawiała. Po 2h siedzenia pod drzwiami i jej ciągłego płaczu położyłem się na kanapie. Mogłem tylko czekać. Mimo, że bardzo nie chciałem musiałem w którymś momencie zasnąć. Teraz była 3:18, a dźwięk, który mnie rozbudził, to jej kolejny wybuch płaczu i walenie pięściami o ścianę.
-Kochanie, wpuść mnie. Proszę..- błagałem pod drzwiami, po kilku minutach kluczyk przekręcił się. Martha z powrotem leżała na łóżku. Przytuliłem ją, a ona stopniowo zaczęła się uspokajać.
-Ona żyje, na pewno żyje.- zapewniłem się.
W końcu zaraz po 20, kiedy miałem już wybrany numer policji weszła do mieszkania. Żeby to jeszcze można było tak nazwać. Drzwi zamknęła z wielkim hukiem, zdezorientowany i trochę zły spojrzałem na nią. Buty rzuciła jak nie ona, wydawało mi się, że pociągnęła nosem, więc wstałem z kanapy i chciałem ją przytulić. Spojrzała na mnie wściekła czerwonymi od płaczu oczami. Makijaż cały był rozmazany. Jej spojrzenie trwało urywek sekundy, potem pokiwała głową jakby z czymś się nie zgadzała i zaśmiała się w taki dziwny sposób. Tym bardziej chciałem ją przytulić, dodać otuchy. A ona po prostu mnie odepchnęła. Kiedy podszedłem o krok, powtórzyła to, tylko ze zdwojoną siłą. I jeszcze raz. W końcu przykucnęła przy ścianie i zaczęła płakać jakby się poddała. Zacząłem głaskać ją po włosach, podniosłem, żeby się wypłakała, ale ona wtedy dostała jakby furii. Zaczęła mnie bić, byłem jeszcze bardziej zdezorientowany jak na początku, ale złość zastąpiło chęć pomocy i bezsilność.
-To niesprawiedliwe! Niesprawiedliwe, rozumiesz?!- wykrzyczała i biegiem ruszyła do sypialni. Zanim dobiegłem za nią, ona już zamykała drzwi na klucz. Na marne były moje prośby, by powiedziała co się stało, by otworzyła drzwi i porozmawiała. Po 2h siedzenia pod drzwiami i jej ciągłego płaczu położyłem się na kanapie. Mogłem tylko czekać. Mimo, że bardzo nie chciałem musiałem w którymś momencie zasnąć. Teraz była 3:18, a dźwięk, który mnie rozbudził, to jej kolejny wybuch płaczu i walenie pięściami o ścianę.
-Kochanie, wpuść mnie. Proszę..- błagałem pod drzwiami, po kilku minutach kluczyk przekręcił się. Martha z powrotem leżała na łóżku. Przytuliłem ją, a ona stopniowo zaczęła się uspokajać.
przepraszam, za tak długą przerwę. Ale miałam dużo nauki, po za tym mam prawą rękę w szynie.. kryzys też do końca się nie skończył. Dzięki za komentarze i prawie 28,000 wejść. A no i sorki za taki opis tych sukienek itd, a mało akcji.. Nie wiem czemu tak zrobiłam xD Dodam wam linki tych sukienek żebyście zobrazowały to sobie. A no i sorki za to, że gala nie pokrywa się z czasem w opowiadaniu (bo tu jest już grudzień). A właśnie, niedługo rusza nowy blog z nowym opowiadaniem, a tu link, gdzie jest już prolog: http://band-dream-direction.blogspot.com/
Pauline: http://kalei.do/looks/50d077a947ba7e7fa300003e
Mam nadzieję że Pauline i Zayn wezmą ślub :) Aaah boski odcinek :):*
OdpowiedzUsuńTo jest MEGA !!! I przy okazji zapraszam do mnie http://opowiadanie-o-one-direction-natka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń