sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział 29


Zaraz po zajęciach ruszyłam w stronę autostrady na północ. Nikomu nie powiedziałam, że jadę do Anne. Czułam się jakoś dziwnie. Tak jakbym przeczuwała coś złego. Byłam tak zamyślona, że nie słyszałam telefonu.
-Halo?
-Gdzie jesteś? Już dawno powinnaś być w domu.
-Wiem Lou. Jadę do Holmes Chanel. Wrócę w nocy.
-Po co tam jedziesz sama? Przecież mieliśmy jechać razem z zaproszeniami. No dobrze. Będę tęsknić. Pamiętaj, jutro obiad u moich rodziców.
-Tak, tak. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Rozłączyłam się, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech, bo usłyszałam znajomą melodię. Zaraz po WMYB zadzwoniła jakaś fanka i powiedziała coś już mniej cieszącego, aczkolwiek dającego dużo do myślenia:
-Cześć. Jestem Melinda. Od samego początku byłam fanką 1D. Byłam tą szczęściarą, która ich poznała i wiem, że są tacy jak my. Są normalnymi ludźmi z problemami każdego rodzaju, mający przyjaciół i ukochane osoby. Kiedyś Zayn powiedział, że to zespół na zawsze. Każdego dnia budzę się z nadzieją, że ich przyjaźń się odnowi. Nie zespół, koncerty, czy sprzedaż płyt, tylko to co najważniejsze- przyjaźń i uczucie do drugiego człowieka. Chcę znowu patrzeć na Harrego i Alex śmiejących się w parku, na Larrego wygłupiającego się podczas wywiadu, na Liama, który ich poucza, na co chwila nowe tatuaże Zayna, na uśmiech Pauline podczas przytulania się do Malika, na Louisa zakochanego do szaleństwa w Alex i Nialla jedzącego hot-doga.
Czy to ta sama Melinda co wtedy w parku? Czy ta właśnie Melinda pomogła 5 lat temu mi i Harregu? 5 lat, a ona zawsze pojawia się w podobnych sytuacjach. Problem z Hazzą, z Louisem, śmierć Natalie, rozpad One Direction i 5 rocznica śmierci Natalie. Zaparkowałam przy czarnym Audi. Wysiadłam i zobaczyłam zacne loki Harolda. O boże, znowu mówie jak te 5lat temu. Harry stanął, ja też. W końcu ruszyłam w jego stronę.
-Cześć Harry.
-Cześć Alex. Wow! Nie mogę uwierzyć, że cię widzę.
-To uwierz.- powiedziałam rozbawiona jego zawstydzeniem.
-Zmieniłaś się. W sumie to nie. Jak zawsze piękna, uśmiechnięta, szczera… Jednak nie farbowałaś włosów?
-Nie. Pamiętasz jeszcze? Przecież to już 4 lata. Ty też się nie zmieniłeś. Loki, okulary, Audi.
-Zastanawiałem się o tym i o wielu innych rzeczach każdego wieczoru.
-Harry, czy masz plany na weekend?
-Nie. Tak. Owszem, ale mogę je zmienić nie są istotne. A co…- przerwał mu telefon. Odebrał, ale odszedł na tyle blisko, że wszystko słyszałam.- Tak, tak… No właśnie wyjeżdżam… To bądźcie gotowi… Ucałuj ode mnie Ness… Oj Carol… Ja was też… No pa, muszę kończyć…
Szybko nabazgrałam na kartce mój nowy numer i krótką wiadomość „To ważne, zadzwoń!” Przeszłam przez ogródek najszybciej jak umiałam, tak żeby Harry nie zdążył mnie zatrzymać.  



*Oczami Zayna*

Kosiłem właśnie trawe, kiedy zadzwonił telefon. Kolejny raz dzwoniła Perri.
-Co znowu?- krzyknąłem do słuchawki, bo ile można dzwonić do człowieka jednego dnia?
-No hej. Sory, że dzwonie, ale…
-Jakie znowu ale? Dzwonisz ją 5 raz dzisiaj, a mamy dopiero 16.
-Możesz się nie wkurzać? Lubie twój głos.
-No jasne.
-Wyczuwam sarkazm kochanie.
-Dobra, co to za sprawa kotku.- to ostatnie słowo powiedziałem z obrzydzeniem, a ona sarkastycznie się zaśmiała.
-Dzisiaj jest impreza  na której muszę być. No ale przecież nie pójdę sama, a ty jesteś moim chłopakiem.
-Tylko dla prasy kochanie.- zacząłem słodko, ale potem mój głos być coraz ostrzejszy.- Jeżeli myślisz, że możesz mnie tak wykorzystywać to się grubo mylisz. Obiecałem ci przysługę w zamian za kilka krotne uratowanie dupy przed rodzicami, ale to tyle. Byliśmy przyjaciółmi i tak ma być teraz. Pójdę na impreze,ale tego samego dnia zrywamy. Zrozumiałe? Czy ta twoja pusta blond główka nie przetworzyła to co teraz powiedziałem?
-Ogarnij się Zayn. Jak chcesz i ta jest już o mnie pełno. Cel osiągnięty. Dozobaczenia jutro skarbie.
-A udław się tym skarbem.- mruknąłem pod nosem i dalej kosiłem. Przypomniały  mi się stare czasy dlatego zacząłem nucić Gotta be you. W radiu usłyszałem pierwsze dźwięki What Makes Your Beautiful, a potem zadzwoniła jakaś Melinda. Przecież to ta sama Melinda, która jest taką naszą małą strażniczką dbającą o naszą przyjaźń. Kosiarke schowałem w schowku i poszedłem coś zjeść. Wziąłem długi prysznic i zacząłem zbierać się Londynu. W uszach słyszałem słowa tej dziewczyny, a przed oczami widziałem Pauline. Musze się z nimi spotkać. Przeprosić Pauline. Pokazać jak  bardzo ją kocham. Przez te wszystkie dni nie przestałem o niej myśleć. Codziennie sprawdzałem jej twittera. Czytałem twitty, przeglądałem zdjęcia, żałowałem, że nie jestem już częścią jej życia.


*Oczami Liama*

W drodze do sklepu usłyszałem wypowiedz Melindy w radiu.
- Kiedyś Zayn powiedział, że to zespół na zawsze.- powtórzyłem i wybrałem numer Nialla. Miałem nadzieję, że jako jedyny nie zmienił numeru i odbierze. Dobrze znałem Irlandczyka i coś w środku podpowiadało mi, że tak jak ja pragnie powrotu naszej 7. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Tak słucham.
-Witaj Niall.
-Hej. Ale kto mówi? Masz podobny głos do… Nie to niemożliwe.
-Do kogo żarłoku?- zaśmiałem się.
-A jednak możliwe! Liam, gościu zadzwoniłeś!
-Tak, jadę właśnie do sklepu i usłyszałem co mówiła Melinda w radiu.
-Też to słyszałeś? Louis i ja jeszcze do siebie nie doszliśmy. Ona ma racje, powinniśmy się spotkać, wszystko wyjaśnić.
-Też tak myśle, postaram się przyjechać jeszcze dzisiaj. Zadzwonie jak będę dojeżdżał do Londynu.
-Ok., czekamy.

*Oczami Pauline*

Kolejne zdjęcie Zayna z Perri i kolejne… Jednak nie mogę mieć wolnego dnia, bo popadam w obsesje. Moją uwagę przykuła solówka Zayna z WMYB w radiu. Pogłośniłam i jak dziecko wsłuchiwałam się w jego głos. A potem ta Melinda. Jakaś nienormalna fanka dzwoni i rujnuje wszystko nad czym pracowałam przez 4 lata, wmówienie sobie, że znajomość z nimi była bezwartościowa i trzeba o niej zapomnieć. Natychmiastowo zadzwoniłam do szefa i powiedziałam, że z przyczyn prywatnych nie będzie mnie przez najbliższy tydzień w pracy. Po chwili marudzenia zgodził się, a ja zaczęłam się pakować. Tata odwiózł mnie na lotnisko, a potem już tylko do Londynu. Postanowiłam, że dzisiaj posiedzę trochę z mamą, żeby nic nie wyglądało podejrzanie, a jutro zacznę szukać prawdziwych przyjaciół.


*********************************************************************
Jak wam się podoba rozdział 29? Teraz rozwieje wasze wszystkie przypuszczenia dotyczące "końca bloga". Nie kończe jeszcze. Mam zamiar jeszcze troszeczkę namieszać w życiu bohaterów i bohaterek. Czekam na komentarze i mam nadzieje,że przez wakacje też będziecie czytać ;)

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 28


* DOKŁADNIE 4 LATA PÓŹNIEJ*
-Hej, hej.- powiedziałam wchodząc do mieszkania. Nie dostałam odpowiedzi dlatego położyłam siatki z zakupami na blacie kuchennym i przeszłam do pokoju.- Cześć wam.
-O hej kochanie.- chłopak podszedł i pocałował mnie. Za każdym razie robił to tak słodko .
-Zrobiłam zakupy.
-Och dziękuję, bo umieram z głodu. Lodówka pusta. A masz piwa?
-Tak. Jak zawsze poprosili mnie o dowód. A wy co robicie?
-Oglądamy mecz.
-Kto gra?- spytałam z kuchni
-Irlandia-Anglia i jesteśmy nieco poróżnieni co do wygranej.- chwile potem ktoś przytulił mnie od tyłu- Mówiłem ci, że cię kocham?- kiwnęłam twierdząco głową, a on pocałował mnie i zabrał dwa piwa.
-Zrobisz coś do jedzenia? Jestem bardzo głodny.
Zrobiłam ulubioną pizze chłopaków. Z pokoju co chwila słyszałam krzyk radości albo rozpaczy. Śmiałam się, bo mimo, że jesteśmy już dorosłymi ludźmi to oni nadal zachowują się jak dzieci. W czasie robienia pizzy wzięło mnie na rozkminy. Dużo myślałam. Dzisiaj jest 11 maja, czyli jutro minie 5 lat. W głębi serca cały czas nie dopuszczam do siebie myśli o jej śmierci. Dużą siłą była dla mnie mama Harrego. Przez dobre trzy miesiące byłam u niej na takiej jakby terapii. W końcu cały świat dowiedział się o zdradzie Hazzy i byłam zmuszona z nim zerwać. Nie zeszliśmy się już. Nawet nie wiem dlaczego od razu nie zerwaliśmy.Ja i Louis mamy ustaloną już datę ślubu. Tak, pobieramy się za 2 miesiące. Pizza była gotowa, wyjęłam ją i dołączyłam do chłopców.
-Bardzo dobra ta pizza.
-Taką jaką lubicie.- chłopacy po kolei mnie ucałowali i wrócili do oglądania meczu. Irlandia strzeliła gola i Niall zaczął tańczyć irlandzki taniec, a ja razem z nim. Na to przedstawienie Louis obraził się na żarty i poszedł po kolejne piwa. Mecz skończył się dosyć późno dlatego od razu poszliśmy spać. Wszyscy mieliśmy przecież rano swoje zajęcia. Nie mogłam spać, dlatego przytuliłam się do Louisa i myślałam o minionych 4 latach. Od czterech lat nie istnieje już One Direction. Co spowodowało, że urwaliśmy kontakt. Wszyscy wyjechali do swoich rodzin, tylko Niall, Louis i ja zostaliśmy razem  w Londynie. Pewnego lata zabrałam chłopaków do Polski i tak im się spodobało, że zostaliśmy tam na rok. Potem wróciliśmy. Z moją mamą spotykamy się bardzo często, przynajmniej raz w tygodniu. Patrickowi wybaczyłam, bo przecież każdy ma własną wolę. Na szczęście skończył z narkotykami i związał się z Lilly. Tak naprawdę, z nimi też się za często nie spotykamy, bo mieszkają w Nowym Jorku. Niall zaopiekował się Marthą i zawiózł ją na zamknięty odwyk. Dalej nie śledziliśmy już jej losów. Szkoda, że to tak wszystko się skończyło. Z drugiej ręki wiem, że Pauline i Zayn też przechodzą gorszy czas. Podobno Zayn zaczął znowu spotykać się ze swoją byłą- Perri. Ze snu wyrwały mnie lekkie pocałunki Louisa. Uśmiechnęłam się do niego i wstałam robić śniadanie. W kuchni stał Niall i robił śniadanie.
-Czy dzisiaj nie miała być moja kolej? -spytałam
-Niby tak, ale nie mogłem spać, a wy tak słodko wyglądaliście.
-Czy to jajecznica z serem, pomidorami i szynką?- uśmiechnął się smutno- Boże Niall! Znowu piłeś!
-Przepraszam. Wybacz. Dzisiaj mija 5 lat od śmierci Natalie i 3 lata jak nie widziałem reszty. Pamiętasz, pożegnaliśmy się na cmentarzu i każdy poszedł w swoją stronę.

-Pamiętam, aż za dobrze. Wtedy po raz ostatni Harry powiedział, że mnie kocha i spytał kogo wybieram.
-Wybrałaś mnie.- usłyszałam głos Lou, stojącego za mną.
Zjedliśmy w milczeniu. Zaczęliśmy się zbierać. Wyszłam z domu jako pierwsza, wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę Oxfordu.

*Oczami Harrego*


Rano obudził mnie zapach tostów. Z ociągnięciem wstałem z łóżka. Nałożyłem beżowe spodnie i ziewając poszedłem do kuchni. Carol przywitał mnie z uśmiechem na twarzy. Pocałowałem go i usiadłem przy stole.
-Wyspałeś się?
-Jak widać.- odpowiedziałem ziewając.
-Jakieś plany na dziś?
-A który dzisiaj?
-12.- odpowiedziała Venessa przytulając mnie od tyłu.

-No wiesz Carol, mija 5 lat od śmierci Natalie. Chyba pojadę do matki, a potem do Londynu. Jedziecie ze mną?
-Ja mam do 13 sesje zdjęciową.- odpowiedziała Ness.
-A ja muszę być na próbie do 14.
-No to może do mamy pojadę sam i wrócę po was i pojedziemy na kilka dni do Londynu. Co wy na to?- zaproponowałem, a oni się zgodzili. Podwiozłem Ness pod studio i ruszyłem w stronę Holmes Chanel. Mam niecałe 40km do domu matki. Jadę i myślę „co by było gdyby…”. Co by było gdyby Natalie nie umarła? Co by było gdyby Alex wybrała wtedy mnie? Och Harry nie zawracaj sobie tym głowy. Było, minęło. Masz teraz Carola i Venesse. Ale cholernie mi jej brakuje. Tęsknie za nią każdego dnia. No może nie każdego, bo przecież są dni w których zabawiam się z Nass albo Carolem na imprezie czy w łóżku, ale jednak.
***
Przed domem matki stałem dobre 30min. Z samochodu wysiadłem dopiero po skończeniu What Makes Your Beautiful, które leciało akurat w radiu. Wszedłem bez pukania. Mama stała w kuchni krojąc pomidory do sałatki.
-Cześć mamo.- powiedziałem siadając przy blacie. Zdezorientowanym wzrokiem spojrzała na mnie i dalej kroiła warzywa.
-Cześć Harry.- odpowiedziała obojętnym głosem. Po chwili spojrzała na mnie jeszcze raz, jakby coś jej się przypomniało. Odłożyła nóż, podeszła i przytuliła mnie.- Cześć synku.
-Co robisz? Znaczy, po co robisz sałatek grecką?
-Do grilla. Zaprosiłam dzisiaj kogoś. Co cię tu sprowadza?
-Przyjechałem cię odwiedzić. Wiesz, dzisiaj jest kolejny najgorszy dzień w moim życiu.
-Och skarbie, przecież masz tych dwoje.
-Ale nie mam jej. Nikt nie zastąpi Alex.
-Możesz mieć pretensje tylko do siebie. To ty ją skrzywdziłeś, zdradziłeś w być może najcięższych dla niej chwilach. I to z kim? Z Flack, która mogłaby być twoją matką. Możesz się tylko wstydzić. A ona miała prawo ułożyć sobie życie na nowo.
-Ale czemu Louis? Mój Louis?
-Kurwa Harry! Weź się w ogarnij. To ty ją zdradziłeś! A Louis ją kocha, kochał i będzie kochał. Ona jest młoda. Miała prawo, sama jej kazałam. Louis w przeciwieństwie do ciebie o nią dba i szanuje. Alez czuje się przy nim bezpiecznie, w każdej chwili może na niego liczyć. A ty byłeś albo nie. Nie pomogłeś jej kiedy straciła Natalie. Więc teraz obwiniaj siebie i nie miej do nikogo pretensji!!!
Zwiesiłem głowę w dół i poszedłem do ogrodu. Przed 15 zacząłem zbierać się do Chester. Pożegnałem się z mamą i wyszedłem. Zamknąłem drzwi, założyłem okulary i zrobiłem pół kroku. Wszystko raptownie wróciło. Wszystkie chwile. Śmiech i łzy. Londyn i Sydney. Szkoła i dom. Wróciło szczęście i radość. One Direction i miłość.


*************************************************
Rozdział niedługi i mało się dzieje, ale chyba dobry. Mi osobiście się nie podoba, ale to już tak będzie. Ma się podobać dla was. Wiem, że trochę przeskoczyłam w tym czasie, bo najpierw rok, a teraz 4, ale jakoś tak mi się podobało. Nie wiem kiedy będzi kolejny rozdział, ponieważ nie to, że nie mam weny czy czasu, ale nie mam ochoty do pisania. Problemy życiowe... Czekam na komentarze ; )

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 27


Louis od razu zawiózł mnie pod dom Philla. Wielka willa z basenem, pięknym ogrodem i oddzielnym domkiem dla służby. ‘’Moja mama to się umie ustawić.” pomyślałam po czym niepewnie wysiadłam z samochodu. Chłopak pocałował mnie na zachętę i podprowadził pod drzwi.
-To ja poczekam na ciebie w samochodzie.
-Nie!- pisnęłam, a on się uśmiechnął.
Zadzwoniłam do drzwi . Odczekałam z 30 sekund i zawróciłam się, ale Lou zatrzymał mnie i ponownie nacisnął dzwonek. Otworzyła jedna ze służących. Starsza kobieta uśmiechnęła się i zaprosiła do środka.
-Panie Katharine, córka przyszła.
-Dziękuję. Zrób nam po kawie.- kiedy kobieta odeszła matka uściskała mnie z całej siły- Kochanie tak się martwiłam. Gdzie się podziewałaś? Tylko nie mów, że u Louisa.
-Nie, nie byłam u Lou. Przepraszam, że się nie odzywałam.
-Och skarbie! Ważne, że przyszłaś.- spojrzałam na Louisa, a mama już wiedziała, że to jego zasługa.- Dziękuję Louis, że ją przywiozłeś.
-No nie było łatwo, ale dała się namówić.
Rozmawialiśmy raczej o mało istotnych sprawach. Mama poruszyła temat ślubu i przygotowań do niego. Była taka szczęśliwa. W pewnym momencie do domu przyszedł zakrwawiony Patrick i cały czar prysł. Matka podbiegła do niego i zaczęła się wypytywać co się stało.
-No nic! Dostałem za swoje.
-Ale Patrick masz rozwalony łuk brwiowy. Powinien to zobaczyć lekarz.
-Nic mi nie będzie.- warknął i poszedł do siebie.
-Co on chce ukryć?
-Nic. Po prostu dostał od Nialla za Natalie i nie pytaj o nic więcej. Zaufanie, pamiętasz? Mamo?
-Tak kochanie?
-Na jakiś czas chcę się wyprowadzić.- ona chciała zaprzeczać, ale mówiłam dalej- Dla mojego dobra. Niedługo wakacje, potem chcę gdzieś wyjechać. Jak na radzie Lou będzie pilnować, żeby nic mi się nie stało.
-Będzie pod moją kontrolą.
-No dobrze. Niech wam będzie.
Przez cały czas nie puszczałam ręki Louisa. Zanim się spakowałam do domu wrócił Phill.
-Witaj Alex. Co słychać?
-Wyprowadza się.- powiedziała mama głosem pełnym smutku, a zarazem szczęścia. Ostatnim razem powiedziałam jej o moim związku z Hazzą.
-Tak? To dobrze się składa. Kupiłem ci coś.- powiedział przytulając ją.
-Nie trzeba. Poradzę sobie.
-Poradzisz. Wiem o tym, ale wiem też, że to auto ci się przyda.-powiedział dając mi kluczyki- Stoi przed domem.
Wybiegłam i ujrzałam pięknego, żółtego, matowego cabrioleta. Zawieźliśmy moje rzeczy do mieszkania Nialla. Nie było go. Louis zadzwonił do Zayna i umówił się na piwo, a mnie z Pauline na zakupy.

*Oczami Nialla*
Cały czas nie mogłem napatrzeć się na Marthe. Była tak podobna do Natalie, nawet głos miała identyczny. Oczywiście, powiedziała, że nie chce mnie znać i żebym sobie poszedł. Poszedłem więc do szpitalnego bufetu, zregenerowałem siły i wróciłem do niej.
-Co ty tu robisz?- spytała po przebudzeniu.
-Siedzę i czekam.
-Na co?
-Aż powiesz mi dlaczego chciałaś się zabić.
-Bo może nie chcę żyć? Czy to takie trudne do zrozumienia?
-Ale jakiś powód musi być.
-Nie rozmawiajmy o tym,ok.? Nawet dobrze, że zostałeś, nie będę samotna.
-Już nigdy nie musisz.- tak słodko się uśmiechnęła. Rozmawialiśmy najpierw o mnie, później obejrzeliśmy jakiś film w TV. Następnie ona opowiedziała o sobie.
-Kiedyś też byłam waszą fanką, ale potem upadłam. Zaczęłam brać, zapomniałam co to prawdziwa przyjaźń, prawdziwa muzyka. Teraz w pamięci zostało tylko „Moments”.
Dochodziła 20,a czas odwiedzin się kończył. Zacząłem się zbierać, a ona złapała mnie za rękę.
-Przyjdź jutro. Proszę.
-Na pewno.- zatrzymałem się w drzwiach i spojrzałem na nią.- Jeżeli chcesz to mogę załatwić ci odwyk w bardzo dobrej klinice. – pokiwała twierdząco głową i zamknęła oczy. Ja w zamyśleniu wróciłem do domu. Do zamknięcia Centrum Handlowego miałem jeszcze 2h. zadzwoniłem do Alex i umówiłem się pod fontanną. W trójkę kupywaliśmy dla Marthy ciuchy. Na koniec zaszedłem do księgarni i kupiłem kilka książek.

*Oczami Harrego*
Umówiliśmy się z chłopakami w Pubie. Niby nadal jestem z Alex, ale ona mnie już nie kocha. Siedzieliśmy w czwórkę i świetnie się bawiliśmy. W pewnym momencie dołączyli do nas Niall i dziewczyny. Pauline jak zawsze miło przywitała Zayna, tylko Alex udawała, że wcale mnie nie widzi. Ale czego się spodziewać? Chyba powinienem pokazać, że zależy mi na niej. Podszedłem i pocałowałem ją.
-Wiesz, że cię kocham?
-Oczywiście kochanie.- odpowiedziała radośnie i po raz kolejny mnie pocałowała- A tak na serio? Nie obchodzi mnie to już.- szepnęła do ucha i stała przytulona do mnie. Zawsze wiedziałem, że jest uparta, ale nigdy, że ma taki talent aktorski. Widocznie straciłem już swoją szanse. Straciłem Alex. Powinienem coś wymyślić, żeby na nowo jej zaimponować.
-Ej kochanie o co chodzi?
-Nie nazywaj mnie tak. Wiem, że jesteś z Caroline, a ja jestem z Lou. Przed wszystkimi będziemy udawać. Rozumiesz?!
-Chyba lepsza udawana miłość niż żadna.

****************************************************************************
dziękuję za ponad 8 tys. wejść. Jesteście kochane. Dziękuję za głosy w akiecie. I osoba która zaznaczyła "A po co?!" dostanie teraz odpowiedź: żebym wiedziała, że ci się podoba. A ta która zaznaczyła, że nie podoba jej się 26 zdaniem Natt. ma w morde. Ale to tak na marginesie.
Oglądacie Euro? trzymajcie jutro kciuki za naszych!!!
P.S.
Niebawem 28.

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 26

Minął rok. Długi,smutny,męczący i przygnębiający rok. Przez ten czas dużo się pozmieniało. Dużo i nie dużo, bo Niall dalej chodzi jak struty,a nam nie w głowie zabawy. No oprócz Harrego,który znowu zaczął spotykać się z Carolyn Flack. Teoretycznie mieszkam z mamą i jej chłopakiem-jeszcze chłopakiem, bo mają już wyznaczoną date ślubu, a praktycznie? To tu i tam. Najczęściej u chłopaków, ale są dni w których nikt nie wie gdzie jestem. Próbuję uciec od tego wszystkiego, ale cały czas pełne bólu oczy Nialla, pocieszający uśmiech Louisa, mizianie się Pauline i Zayna i Harry nie pozwalają mi. Zawsze kiedy myślę, że jest już dobrze, wracam do nich i na nowo przeżywam ten ból. A z matką nie mieszkam dlatego, że mieszka tam również Patrick. Okazało się, że Phil jest ojcem Patricka, któremu jeszcze nie wybaczyłam.Oczywiście dalej chodzę z nim do klasy i dalej pływam, ale nasze spotkania ograniczam do minimum. Nikomu nie powiedziałam o jego nałogu, tak jak mnie prosił. Przyczynę śmierci Natalii też zna tylko Louis i Harry. No właśnie Harry, niby jesteśmy razem, ale dobrze wiem, że od jakichś 6 miesięcy zdradza mnie z Flackową. Nic sobie z tego nie robię, bo wiem jaki jest tego powód. Ja. Nic już do niego nie czuję, nie potrafię po śmierci Natalie. Nie zrywamy, bo wiemy jak zareagują na to nasi przyjaciele. Właśnie wchodzę po schodach do mieszkania Nialla. Tak, tylko Nialla, wykupił mieszkanie żeby trochę odizolować się od świata. To tu najczęściej znikam. Reklamówki z zakupami położyłam na blacie kuchennym i poszłam sprawdzić jak czuje się blondyn. Lekko uchyliłam drzwi i zobaczyłam już codzienny widok. Napity Niall leżący na łóżku, a obok niego masa butelek po piwie. Posprzątałam butelki i wzięłam się za śniadanie.
-Hej Alex.- powiedział wchodząc do kuchni.
-Cześć Niall.Wyspałeś się?
-Ta... Dzięki, że posprzątałaś butelki. Znowu...
-Nie ma sprawy. Od tego jestem.
-To dziś prawda?
-Tak. Dzisiaj jest 12 maja. Zamierzasz coś?
-Kupię bukiet kwiatów, pojadę na cmentarz i posiedzę tam trochę.
-Zawiozę cie.
-Nie musisz.
-Wiem, ale chcę. Później będe musiała tylko skoczyć do miasta,ale to na na jakiś czas. A teraz coś jedz,bo marnie wyglądasz.- uśmiechnęłam się przyjaźnie,a on to odwzajemnił. Od tygodnia nie pokazałam się nikomu-oprócz Niallowi na oczy, do tego wyłąćzyłam telefon. Najgorsze jest, że chłopcy na tym wszystkim tracą. Od roku nie dali żadnego konceru, żadnej trasy, kilka wywiadów zaraz po śmierci Natalie i wszystko. Nic, zero nowych piosenek, coraz mniej fanek. Simon strasznie się ich czepia i próbuje coś na nich wymusić, ale nie pomaga.

*Oczami Nialla*

Wpatruję się w grafitową płytę. Piękne majowe słońce oświetla ją, dając wrażenie miliona diamencików. Minął rok, a ja jeszcze się nie pozbierałem. Nie mogę się pogodzić, dlaczego ona? Tak bardzo ją kochałem. Tępo wpatruje się w nagrobek.
Natalie Nowakowska-Horan Na zawsze w naszych sercach. 12.05.2012 Sydney
Tak, poprosiłem o wygrawerowanie też mojego nazwiska. W pewnym momencie obok mnie znalazł się Zayn i Pauline, a chwile później przyszedł Patrick. Przyniósł czerwoną róże i położył ją na płycie. Zdziwiłem się. Pauline złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się. Po chwili ciszy Patrick niepewnie spojrzał na mnie i otarł łzę.
-Jeszcze raz bardzo mi przykro.
-Dzięki stary.
-Ja...ja.. Nie mogę się z tym pogodzić. Dlaczego nie ja? Przecież powinienem.
-Patrick, co ty wygadujesz? Przecież nawet nie rozmawialiście.- Pauline podeszła i przytuliła go. Jest takim przeciwieństwem Natalie. Natt., pewnie dawno by go przepędziła,wyrzuciła mu co o nim myśli. A może to jej śmierć nas tak zmieniła? Przecież kiedyś w życiu bym nie powiedział, że ja czy Zayn będziemy z nim rozmawiać, a jednak. Nikt nie przypuszczał by też jaka na prawdę jest Alex. Zbuntowana, a zarazem miła, przyjacielska, wyrozumiała.
-Mówię to, co uważam za słuszne. Ona w jakiś sposób umarła w moich rękach. Całą czwórką przeszliśmy do pobliskiej kawiarni. Początkowo rozmawialiśmy o niczym istotnym. Co u nas słychać, jak się trzymamy, czy widzieliśmy Alex. Nie przyznałem się, że od tygodnia mieszka ze mną, bo wiem, że miałaby mi to za złe. Siedziałem i słuchałem. W pewnym momencie poszczególne słowa wyrwały mnie z otumanienia.
-Wtedy w Sydney, byłem ostatnią osobą, która widziała ją żywą.- Pauline zrobiła wielkie oczy, a ja i Zayn poprawiliśmy się na krzesłach. Swój monolog Patrick przerwał długą i krępującą ciszą.- W klubie zobaczyłem, jak dziewczyny się kłócą. Zayn podszedł do Alex, a ja wybiegłem za Natalie.Znalazłem ją w parku. Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego. Chciałem jej  pomóc. Poszliśmy do mnie. Przechodziło jej, za to mnie zaczęło ponosić. Musiałem się uspokoić, zauważyła, że mam podony proszek jak barman. Powiedziała, że chce jeszcze raz, że świetnie się bawi. Byłem na haju, podałem jej. Wzięliśmy po dawce, potem ona wzięła kolejną i kolejną.Spanikowałem i zawiozłem ją do waszego hotelu w nadziei, że ktoś już jest. Między czasie kazała mi napisać do ciebie smsa. Dyktowała mi co mam pisać. Nadal to pamiętam:
*Niall nawet nie wiesz jak cię kocham. Dzisiejszej nocy popełniłam wielki błąd i właśnie za niego płacę. Pewnie się już nie spotkamy. Obiecaj, że nie zapomnisz o mnie. Ja zawsze będę przy tobie. Nie odejdę.*
Nie myliłem się Alex i Louis już wrócili. Schodząc po schodach usłyszałem krzyk Alex. Ona, ona przedawkowała... Wszystko przeze mnie. Nie chciałem, wybaczcie.
Coś mnie trafiło. Dlatego Alex nie chciała powiedzieć jak Natalie umarła. Wstałem, z całej siły walnąłem tego kretyna i wybiegłem z kawiarni. Poszedłem na cmentarz. Zobaczyłem, że przy nagropku Natalie ktoś siedzi. Podbiegłem,bo ten ktoś opierał się o tablicę i lekko opadał. Wyglądał na nieprzytomnego. Ukucnąłem i odchyliłem głowę tej osoby. Wtedy zobaczyłem jej twarz. Wyraźne rysy, malinowe, przybladzone usta, jasna cera, długie,ciemne rzęsy, blond loki. Była tak nierealnie podobna do Natalie. W ręku trzymała strzykawkę. Domyśliłem się, że próbowała przedawkować. Czy życie dało mi jeszcze jedną szanse? Czy to jakiś znak? Szybko wziąłem ją na ręce i zawiozłem do szpitala.Cały czas miałem nadzieję, że nie dojedziemy za późno, że uda mi się uratować moją drugą szanse.
Lekarze od razu zajęli się nią. Reanimowali ją bardzo długo, w końcu się udało, ale nie odzyskała przytomności. Zabrali ją na płukanie żołądka, potem na badania. Okazało się, że ma wykręcony nadgarstek, to nałożyli jej jeszcze szynę. Siedziałem przy jej łóżku i płakałem. Zadzwonił mój telefon.
-Tak?
-Cześć Niall. Nie ma cie w domu, na cmentarzu też. Możesz mi to wytłumaczyć?
-Jestem u Louisa.
-I tu cie mam. Nie jesteś,bo Louis od 3 godzin jest ze mną. Blefujesz stary.- wkurzyłem się. Co mam jej powiedzieć? "Słuchaj Alex, znalazłem na cmentarzu jakąś ćpunkę łudząco podobną do Natalie i teraz czuwam nad jej łóżkiem w szpitalu"? No chyba nie!
-Brawo. A możesz mi powiedzieć co robisz z Lou?!
-Nie zmieniaj tematu!-Alex zaczęła podnosić ton- Dobrze wiesz, że się o ciebie martwię. Gdzie jesteś? Chyba nie pijesz publicznie? Jeżeli nie pamiętasz, to nadal jesteście One Direction! Nadal powinniście śpiewać i koncertować! Żyć!
-Jestem w szpitalu!
-Którym?
-św.Tomasza.
-Zaraz będziemy.
-Czekaj! Będzie...-nie zdąrzyłem dokończyć, bo Alex tak po prostu się rozłączyła.
Przyjechali szybko. Zaczęli się pytać gdzie leże, ale pielęgniarka nie umiała im powiedzieć. Rozbawiony wyszedłem na korytarz.
-Tu jestem. Cały i zdrowy.- powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-Boże, Niall ty się uśmiechasz. Co się satło? Dlaczego tu jesteś?
-Potem powiem. Najpierw ty. Co się stało, że dałaś im znak życia?
-Louis zobaczył mnie w TESCO. Był jeszcze Harry, ale spławił go. Nie widział mnie.- dziewczyna zaczęła się lekko uśmiechać.
-A gdzie jest teraz?
-Parkuje samochód. Zaraz przyjdzie.- przytuliłem ją, a po chwili wszedł Tomlinson. Przywitaliśmy się jak za dawnych lat, a na ustach Alex złożył namiętny pocałunek.- A teraz ty mów.
-Patrick powiedział co stało się w Sydney. Poszedłem na cmentarz i zobaczyłem ją. Próbowała się zabić, przedawkować.
-Boże, Niall.
-Alex, nie rozumiesz? To moja druga szansa. Wejdź i zobacz ją.-weszliśmy do sali we dwójkę, dziewczyna spała. Alex raptownie stanęła i spojrzała na mnie.
-O...O...Ona...Ona wygląda jak Natalie.
-Zgada się. Znalazłem ją opartą o tablice. Pomyślałem, że to znak od Natalie...
Wyszliśmy. Na korytarzu namówiliśmy razem z Louisem Alex żeby pojechała do matki i ją przeprosiła, włączyła telefon i dała znak życia. Zgodziła się. Ja usiadłem przy łóżku nieznajomej i czekałem aż  się obudzi. Kiedy zaczęła się przebudzać coś we mnie aż zadrżało.
-Kim jesteś?-spytała niepewnym głosem.
-Jestem Niall. Niall Horan. To ja cie znalazłem.
-I przywiozłeś do szpitala?! Nie pomyślałeś, że ja nie chciałam się już obidzić, że chciałam umrzeć?!
-Przepraszam. Jak ci na imię?
-Martha.
************************************************************
No siema ;) Jak zauważyłyście pojawiła się nowa postać. I tak jak obiecałam, mocno mieszam w życiu bohaterów. Pewnie wam się to zbytnio nie podoba, ale takie jest życie. Nie martwcie się, mam już plany na dalsze losy, oczywiście te lepsze ;)
Przepraszam, za wszelkie błędy  i literówki ;)  Komentarzy jest troszeczkę więcej, ale nadal chyba za mało. ;) nie to żebym na was coś wymuszała,nie. Ale to dla mnie serio wielka radość czytać, że podoba wam się rozdział, a tak to nie wiem co o tym wszystkim myślicie. Równie dobrze możecie mi coś doradzić, podpowiedzieć. Czekam na komentarze i pozdrawiam ;)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 25


Przez chwilę stałam w bezruchu. Zayn podszedł i przytulił mnie. Wyrwałam mu się, ale on nie dawał za wygraną i powtórzył ruch.
-Jesteśmy przyjaciółmi , Ciii uspokój się.- w końcu odwzajemniłam uścisk.- Tak mi przykro…- oderwałam się od mulata i spojrzałam w jego brązowe oczy
-Jest ok. widzisz, nawet nie płaczę. Przyzwyczaiłam się już. Przepraszam, ale pójdę do hotelu. Nie wiem, poszukam jej.
-Ktoś powinien z tobą iść.
-Masz racje, powinien.
-Zawołać Harrego czy pójdziemy razem?
-Nie chcę Harrego. Niech się wyszaleje. Nie patrz tak, Liam powinien was przypilnować, więc też odpada. Zayn?
-Tak?
-Proszę, nie mów im nic, a szczególnie Niallowi. To nie była ona.
-Okej. To chodź do nas.
-Zayn, powiedz Louisowi, że czekam na zewnątrz.

 ***

Leżę przytulona do Louisa, nie płaczę, ale myślę. „Gdzie teraz jest Natalie?” „Jak ona się czuje, co robi?” „Co się z nią dzieje?” Próbuję sobie odpowiedzieć, ale nie potrafię. Jest już dosyć późno, a ona nie daje znaku życia. Powinnam coś zrobić. Powinnam, ale co? Lou zrobił nam po herbacie i włączył komputer.Czytał coś, potem mocno się wkurzył.
-Ej, Lou, co się stało? Co tam wyczytałeś?
-Jakieś głupoty wypisują w necie.- spojrzałam na niego moim spojrzeniem numer 4, wtedy kiedy coś się przedemna nie ukryje- No, że jesteśmy niezłym trójkątem.
-Ej uspokój sie! Lou  jesteśmy prszyjaciółmi, a to tylko jakieś ploty. Teraz najbardziej martwię się o Natalie.
-Ale ja nie chcę, żebyśmy byli tylko przyjaciółmi. Harry to wielki szczęściarz, nie może tego zmarnować.
-Lou...
-Zapomnij i chodźmy szukać Natalie.
Szybko ubrałam na siebie jakąś bluzę Hazzy i byłam gotowa do wyjścia. Wyszliśmy w milczeniu. Byliśmy już na końcu korytarza, kiedy usłyszałam coś. Nie umiem tego nazwać, to "coś" było bezwdzięczne, a zarazem pełne bólu. Zatrzymałam Louisa i odwróciłam się. Początkowo nic nie zauważyłam, ale po chwili dojrzałam blondynkę siedzącą ostatkiem sił pod drzwiami pokoju Natalie i Nialla. Bez namysłu podbiegłam do niej. Jej oczy były pełne bólu, wyrzutów sumienia.
-Przepraszam, tak bardzo... Powiedz, Niallowi, że go kocham. Oleńko...- wyszeptała po polsku.  Spojrzała na mnie tylko przepraszającym wzrokiem i zamknęła swoje fazowe,zielone oczy.
-Natale nie!!! Nie rób tego!!! Walcz, walcz dla Nialla!!!- ja też krzyczałam po polsku.
Jej ciało zaczęło opadać. Złapałam ją i przytuliłam z całej siły. Lou po chwili przytulił mnie i szepnął:
-Jestem tu. Puść ją. Sprawdzę puls. Nie płacz.
Nie mogłam powstrzymywać łez, po prostu leciały strumieniami. Lou sprawdził puls, nie wyczuł go. Z moich płóc wydarł się głośny krzyk składający się z jednego prostego słowa "Nie". Lou zzadzwonił do Simona i Paula. Ochroniarz momentalnie znalazł się obok nas. Przyjaciel odciągnął mnie i podprowadził do okna. Stałam wtulona w jego tors i waliłam pięściami.
-Dlaczego ona? Co ona zrobiła? No co? Dlaczego? Dlaczego, Lou?!- spojrzałam w "tamtą" stronę. Paul właśnie nakrywał Natale prześcieradłem.
-Kochanie uspokój się. Mi też będzie jej brakować. Chodź do pokoju.
-Nie, nie zostawię jej.
-Przyniosę ci herbaty i doleje troche... yyy... zaraz wracam.
Louis po takie herbatki chodził kilka razy. W końcu przestałam płakać, chciałam, ale nie mogłam. Może przyczyną było to co Lou miał dolać. Po jakichś 2 godzinach przyjechali jacyś faceci  i zabrali ją. Wszystkiego pilnował Simon.
-Alex powinniśmy zawiadomić jej rodzinę, twoją w sumie też.
-Dziękuję Simonie za pomoc. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Natalie zawsze nazywała cię wujkiem Simonem.
-Od tego jestem. Dasz radę zadzwonić czy ja mam to zdrobić?- spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi nie wyszło, bo Simon przytulił mnie- Nawet nie wiesz jak rozumiem twój ból.
Louis wyszukał w mojej komórce numery i podał menagerowi. Ciało już zabrali, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

*Oczami Louisa*

Dzisiejszy wieczór wstrząsnął mną totalnie. Nie wiedziałem co stało się zanim znaleźliśmy ją w hotelu. Powiedziałem to Simonowi i facetom z kostnicy. Spytali się czy chcemy, aby zrobili sekcję zwłok. Spojrzałem na Alex i odmówiłem. Ona wiedziała, a reszta powinna zapamiętać ją radosną i uśmiechniętą. Teraz zabrałem Alex do pokoju. Kazałem jej wziąć długą, ciepłą kąpiel. Ja w tym czasie zrobiłem kilka kanapek i kolejną herbatę. Tym razem nie dosypywałem melisy i tych tabletek na uspokojenie, bo Alex i tak była już otumaniona. Dochodziła 3, a ich jeszcze nie było. Napisałem do Harrego smsa:
*Jak będziecie wracać to bądźcie cicho. Śpisz u Liama na moim łóżku. Nie pytaj dlaczego, po prostu idź spać. Nawet nie zachodź do pokoju. Wszystkirgo dowiecie się jutro rano.*Hazza długo nie odpisywał, więc wysłałem podobną wiadomość do Liama. Włączyłem twittera. Teraz w Londynie jest po 13, więc było więcej ludzi niż sobie wyobrażałem. Szybko wyklikałem kródki tekst:
"Przyjaźń jest najsenniejszym darem jaki kiedykolwiek dostałem. Jeden wieczór i... i odeszła."

Posypało się wiele pytań co się stało, nie miałem ochoty odpowiadać. Wyłączyłem komputer i czekałem. Nie słyszałem już wody.
-Lou!
-Tak?
-Zapomniałam piżamy. Możesz mi ją podać?
-Eee... A gdzie jest?
-No dobra to nie patrz. Wyjdę po nią.
*Oczami Alex*

Obudziłam się po 9. Harrego nie było. Podniosłam się żeby usiąść na krzyżaka. Złapał mnie silny ból głowy. Wstałam i poszłam do kuchni po szklankę wody. Dopiero w drodze powrotnej zauważyłam, że na kanapie śpi Louis. Podeszłam i przykryłam go, on natychmiast się zerwał.
-Już wstałaś?!
-Tak, ale ty śpij. Jest jeszcze wcześnie, dopiero 9.
-Nieeee, już się wyspałem.- powiedział ziewając.
-No właśnie widzę, głuptasie. Dziękuję. -Louis usiadł i zwinnym ruchem posadził mnie na jego nogach.
-Nie ma sprawy.- Louis uśmiechnął się zalotnie.- Wyspana?
-Tak, a ty?
-Dla ciebie zawsze.- twarz Louisa zaczęła się zbliżać do mojej. Dzieliły nas już tylko centymetry. Bardzo chcę go pocałować, ale nie mogę. Przecież jestem z Harrym. Czemu to wszystko jest tak ciężkie. Natalie nie miałaby takiego problemu...
-Lou, nie mogę. Moż gdyby nie Natalie. Po drugie jest Hazza.
-Mam na nic nie liczyć?
-Nie!- szybko pobiegłam do sypialni, położyłam się na łóżku i słuchałam na słuchawkach "What Makes Your Beautiful"

*Oczami Nialla*

Kiedy wróciliśmy w naszym pokoju nikogo nie było. Teraz też jej nie ma. "Może siedzi u Alex." pomyślałem biorąc prysznic, potem zjadłem kilka paczek chipsów. Ubrałem się i poszedłem do pokoju Liama. Harry pił kawę i cztał coś w telefonie. Po chwili zmarszczył brwi.
-Co jest stary?
-Lou wysłał do mnie o 3;30 wiadomość. Właśnie ją przeczytałem. Z tego co zrozumiałem to spał u niej.
-Natt. też tam spała. Nie koloryzuj sobie tak.
Po jakimś czasie przyszła Pauline i Zayn. Normalnie Natalie, Alex i Louis dawno by latali koło nas, obudzili by nas, robili śniadanie i nalewali kolejny kubek kawy na kaca.
-Nie wiem jak wam, ale mi coś nie pasuje. Chodźmy do pokoju Hazzy i Alex.
Drzwi otworzył Lou. Alex siedział w kuchni. Natalie nie było. Sprawdziłem łazienkę, nasz pokój, recepcje, restauracje. Nigdzie jej nie było, wróciłem do przyjaciół. Alex podeszła i przytuliła mnie. Byłem zdezorientowany.
-Co się dzieje? Gdzie Natalie?
-Niall, przykro mi.- Louis poklepał mnie po ramieniu- Musicie coś wiedzieć.
-Co się dzieje?
-Lou, pomóż mi to powiedzieć.- powiedziała Alex, a po policzkach spływały jej łzy. Zaczęło mnie wkurzać to przeciąganie i na serio zacząłem się martwić.
-Alex, czy to ma coś wspólnego z wczorajszym wieczorem?
-Tak Zayn. Natalie chciałaby. Hm... chciała zebyście zapamiętali ją usmiechniętą. A ty Niall musisz wiedzieć, że bardzo cię kochała.
-Dlaczego używasz czasu przeszłego?
-Lou, ty im powiedz!
-Kochani...
-No mów żesz Louis!!!-wydarłem się na przyjaciela i zacząłem nerwowo chodzić po pokoju. Nawet jeść mi się odechciało.
-Natalie nie żyje.
-CO?! JAKTO?! CZEMU?! KIEDY?! TO NA PEWNO ONA?! NIE TO NIE ONA! ŻARTUJECIE,PRAWDA? ONA GDZIEŚ TU JEST! NATALIE!!!!!
-Niall uspokój się.-Alex przytuliła mnie po raz kolejny.
-Nie będę spokojny! Nie uspokoję się!
Wybiegłem z pokoju.Zacząłem jej szukać. Najpierw po hotelu,a potem po okolicy. Zciemniało się, byłem w jakimś parku, zaczął padać deszcz. Usiadłem na ławce i zacząłem płakać. Po głowie chodziły mi czarne scenariusze, ale jej śmierć? Nie dopuszczałem do siebie takiej możliwości. Może po prostu musiała wcześniej wracać do Londynu albo do Polski.Usłyszałem Lullaby, wsłuchiwałem się w melodię i próbowałem się uspokoić. Dopiero po kolejnym rozpoczęciu melodii zorientowałem się, że to mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz 43 nieodebrane połączenia i 20 wiadomości. Wszystkie podobne. Po raz kolejny zadzwoniła Pauline. Odebrałem i powiedziałem, że wrócę. Kasowałem wiadomości i... i jedna była od Natalie.
*Niall nawet nie wiesz jak cię kocham. Dzisiejszej nocy popełniłam wielki błąd i właśnie za niego płacę. Pewnie się już nie spotkamy. Obecaj, że nie zapomnisz o mnie. Ja zawsze będę przy tobie. Nie odejdę.*


*Oczami Alex*

Jakieś 2h po wyjściu Nialla zadzwonił do mnie Patrick. Chciał się spotkać. W tajemnicy przed wszystkimi poszłam do pizzerii. On już czekał.
-Cześć Alex. Muszę ci coś powiedzieć, to bardzo ważnie. Tylko najpierw mam jedno pytanie.
-Tak?
-Jak czuje się Natalie?
-Eee... Natalie... Natalie, ona nie...- wciąż nie mogłam się z tym pogodzić i nie potrafiłam przyznać się sama przed sobą do tego co stało się nadranem.
-O Boże! Wiedziałem, powinieniem, nie mogłem. Wczoraj wyszedłem na dwór, ona do mnie przyszła.- zamilkł- Ciężko jest być synem moich starych i do tego odnosić sukcesy jednocześnie w sporcie i nauce. Musiałem się jakoś ratować. Nie miałem siły, a to mi pomagało. Potem zacząłem kombinować.
-Patrick, do czego zmierzasz?!
-Ona wyszła za mną.Akurat paliłem. Wzięła tego najmocniejszego. Barman był, jest dilerem. Musiał jej coś dosypać. Znaczy mówiła, że coś widziała. Widziałem jak się kłucicie. Tobą zajął się Malik, a ja wybiegłem za Natalie. Znalazłem ją w parku, szalała. Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego. -Patrick mówił szybko, bardzo szybko. Wciąż nie patrzył mi w oczy- Chciałem pomóc. Zabrałem ją do siebie. Przechodziło jej, za to mnie zaczęło ponosić. Musiałem się uspokoić, zauważyła, że mam podony proszek jak barman. Powiedziałe, że chce jeszcze raz, że świetnie się bawi. Byłem na haju, podałem jej. Wzieliśmy po dawce, potem ona więła kolejną i kolejną. Spanikowałem i zawiozłem ją do waszego hotelu w nadziei, że ktoś już jest. Nie myliłem się. Schodząc po schodzach usłyszałem twój krzyk. Ona, ona przedawkowała...
Patrick rzucił się na kolana i zaczął przepraszać. Kazałam mu wstać, a sama wyszłam. Łykałam słone łzy, ale maskował je deszcz. Przy drzwiach spotkałam Nialla, nie odezwał się.

***
Wylecieliśmy następnego dnia. W Londynie czekała już pani Monika i moja mama. Całą organizacją zajął się przede wszystkim menager chłopaków. Niall poprosił żeby Natalie została z nim w Lonynie już na zawsze. Za to pani Monika zażyczyła sobie żeby pochówek był po chrześcijańsku.

*Oczami Harrego*

Stoimy na cmentarzu.Wszystko jest odprawiane w dwóch językach, polskim i angielskim. Pani Nowakowska zgodziła się żeby Natalie została tutaj. Niall zamkął się w sobie. Wszyscy jesteśmy przygnębieni. Alex przytulona do Nialla stoi i płacze. Przyjuje to dosyć dobrze, ale jednak to nasza przyjaciółka. Spuszczają trumne, łzy spłynęły mi same. Szybko je otarłem ], bo wokół jest pełno fotoreportwrów i fanek. Od tygodnia w gazetach czytamy artykuły związane z tym wszystkim. Spojrzałem po minach zgromadzonych. Wszyscy płakali, nawet Paul. W oddali zobaczyłem Patricka.Obok niegostała blondynka,łudząco podobna do Natt. Nie była ubrana jakoś nadzwyczajnie. Dżinsy i za duża bluza starczała. Jak na maj jest bardzo ciepło. Dlatego Pauline dużą wagę położyła na białe i czerwone róże. Nie będziemy już wracać do USA, ponieważ chcemy być wszyscy razem. Ja i Louis poznaliśmy przyczynę śmierci Natalie. Może reszta z czasem też się dowie, ale na razie jest za wcześnie. Głupio , że się to tak skończyło. Chyba lepiej by było gdybysmy tam nie lecieli, albo w ogóle ich nie poznali.

**************************************************************
No więc jest ten piękny i wyczekiwany 25 rozdział. Rozwijam fabułę, a to ozanacza, że nie mam zamiaru kończyć. Do końca roku będę rzadko dodawać rozdziały, bo w szkole jest zapierdziel na mega. Jak wam się podoba? Czekam na komentarze. Dziękuję za prawie 7,000 wejść i 6 komentarzy pod 24. ;***
Bardzo chciałabym podziękować Mart. za dodanie weny i pomysłów, poprawienie niektórych błędów ;P. Natt. za zgodę na uśmiercenie jej postaci (ale nie martw się jesteś tutaj --> http://band-dream-direction.blogspot.com/ )
No właśnie,błędy pewnie są. Przepraszam za nie bardzo. Ale Word się zwalił, a chciałam jak najszybciej dodać rozdział. sory wielkie ;P
Zgłosiłam ten blog na konkurs "Blog miesiąca". No więc głosujcie ^^ Jak na razie mam 12 głosów. A wczoraj na stronę weszło 178 osób (nie licząc moich wejść). No więc? Mój numer to 13 -->http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/   DACIE RADE!!!!!!!!!!!!