niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 28


* DOKŁADNIE 4 LATA PÓŹNIEJ*
-Hej, hej.- powiedziałam wchodząc do mieszkania. Nie dostałam odpowiedzi dlatego położyłam siatki z zakupami na blacie kuchennym i przeszłam do pokoju.- Cześć wam.
-O hej kochanie.- chłopak podszedł i pocałował mnie. Za każdym razie robił to tak słodko .
-Zrobiłam zakupy.
-Och dziękuję, bo umieram z głodu. Lodówka pusta. A masz piwa?
-Tak. Jak zawsze poprosili mnie o dowód. A wy co robicie?
-Oglądamy mecz.
-Kto gra?- spytałam z kuchni
-Irlandia-Anglia i jesteśmy nieco poróżnieni co do wygranej.- chwile potem ktoś przytulił mnie od tyłu- Mówiłem ci, że cię kocham?- kiwnęłam twierdząco głową, a on pocałował mnie i zabrał dwa piwa.
-Zrobisz coś do jedzenia? Jestem bardzo głodny.
Zrobiłam ulubioną pizze chłopaków. Z pokoju co chwila słyszałam krzyk radości albo rozpaczy. Śmiałam się, bo mimo, że jesteśmy już dorosłymi ludźmi to oni nadal zachowują się jak dzieci. W czasie robienia pizzy wzięło mnie na rozkminy. Dużo myślałam. Dzisiaj jest 11 maja, czyli jutro minie 5 lat. W głębi serca cały czas nie dopuszczam do siebie myśli o jej śmierci. Dużą siłą była dla mnie mama Harrego. Przez dobre trzy miesiące byłam u niej na takiej jakby terapii. W końcu cały świat dowiedział się o zdradzie Hazzy i byłam zmuszona z nim zerwać. Nie zeszliśmy się już. Nawet nie wiem dlaczego od razu nie zerwaliśmy.Ja i Louis mamy ustaloną już datę ślubu. Tak, pobieramy się za 2 miesiące. Pizza była gotowa, wyjęłam ją i dołączyłam do chłopców.
-Bardzo dobra ta pizza.
-Taką jaką lubicie.- chłopacy po kolei mnie ucałowali i wrócili do oglądania meczu. Irlandia strzeliła gola i Niall zaczął tańczyć irlandzki taniec, a ja razem z nim. Na to przedstawienie Louis obraził się na żarty i poszedł po kolejne piwa. Mecz skończył się dosyć późno dlatego od razu poszliśmy spać. Wszyscy mieliśmy przecież rano swoje zajęcia. Nie mogłam spać, dlatego przytuliłam się do Louisa i myślałam o minionych 4 latach. Od czterech lat nie istnieje już One Direction. Co spowodowało, że urwaliśmy kontakt. Wszyscy wyjechali do swoich rodzin, tylko Niall, Louis i ja zostaliśmy razem  w Londynie. Pewnego lata zabrałam chłopaków do Polski i tak im się spodobało, że zostaliśmy tam na rok. Potem wróciliśmy. Z moją mamą spotykamy się bardzo często, przynajmniej raz w tygodniu. Patrickowi wybaczyłam, bo przecież każdy ma własną wolę. Na szczęście skończył z narkotykami i związał się z Lilly. Tak naprawdę, z nimi też się za często nie spotykamy, bo mieszkają w Nowym Jorku. Niall zaopiekował się Marthą i zawiózł ją na zamknięty odwyk. Dalej nie śledziliśmy już jej losów. Szkoda, że to tak wszystko się skończyło. Z drugiej ręki wiem, że Pauline i Zayn też przechodzą gorszy czas. Podobno Zayn zaczął znowu spotykać się ze swoją byłą- Perri. Ze snu wyrwały mnie lekkie pocałunki Louisa. Uśmiechnęłam się do niego i wstałam robić śniadanie. W kuchni stał Niall i robił śniadanie.
-Czy dzisiaj nie miała być moja kolej? -spytałam
-Niby tak, ale nie mogłem spać, a wy tak słodko wyglądaliście.
-Czy to jajecznica z serem, pomidorami i szynką?- uśmiechnął się smutno- Boże Niall! Znowu piłeś!
-Przepraszam. Wybacz. Dzisiaj mija 5 lat od śmierci Natalie i 3 lata jak nie widziałem reszty. Pamiętasz, pożegnaliśmy się na cmentarzu i każdy poszedł w swoją stronę.

-Pamiętam, aż za dobrze. Wtedy po raz ostatni Harry powiedział, że mnie kocha i spytał kogo wybieram.
-Wybrałaś mnie.- usłyszałam głos Lou, stojącego za mną.
Zjedliśmy w milczeniu. Zaczęliśmy się zbierać. Wyszłam z domu jako pierwsza, wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę Oxfordu.

*Oczami Harrego*


Rano obudził mnie zapach tostów. Z ociągnięciem wstałem z łóżka. Nałożyłem beżowe spodnie i ziewając poszedłem do kuchni. Carol przywitał mnie z uśmiechem na twarzy. Pocałowałem go i usiadłem przy stole.
-Wyspałeś się?
-Jak widać.- odpowiedziałem ziewając.
-Jakieś plany na dziś?
-A który dzisiaj?
-12.- odpowiedziała Venessa przytulając mnie od tyłu.

-No wiesz Carol, mija 5 lat od śmierci Natalie. Chyba pojadę do matki, a potem do Londynu. Jedziecie ze mną?
-Ja mam do 13 sesje zdjęciową.- odpowiedziała Ness.
-A ja muszę być na próbie do 14.
-No to może do mamy pojadę sam i wrócę po was i pojedziemy na kilka dni do Londynu. Co wy na to?- zaproponowałem, a oni się zgodzili. Podwiozłem Ness pod studio i ruszyłem w stronę Holmes Chanel. Mam niecałe 40km do domu matki. Jadę i myślę „co by było gdyby…”. Co by było gdyby Natalie nie umarła? Co by było gdyby Alex wybrała wtedy mnie? Och Harry nie zawracaj sobie tym głowy. Było, minęło. Masz teraz Carola i Venesse. Ale cholernie mi jej brakuje. Tęsknie za nią każdego dnia. No może nie każdego, bo przecież są dni w których zabawiam się z Nass albo Carolem na imprezie czy w łóżku, ale jednak.
***
Przed domem matki stałem dobre 30min. Z samochodu wysiadłem dopiero po skończeniu What Makes Your Beautiful, które leciało akurat w radiu. Wszedłem bez pukania. Mama stała w kuchni krojąc pomidory do sałatki.
-Cześć mamo.- powiedziałem siadając przy blacie. Zdezorientowanym wzrokiem spojrzała na mnie i dalej kroiła warzywa.
-Cześć Harry.- odpowiedziała obojętnym głosem. Po chwili spojrzała na mnie jeszcze raz, jakby coś jej się przypomniało. Odłożyła nóż, podeszła i przytuliła mnie.- Cześć synku.
-Co robisz? Znaczy, po co robisz sałatek grecką?
-Do grilla. Zaprosiłam dzisiaj kogoś. Co cię tu sprowadza?
-Przyjechałem cię odwiedzić. Wiesz, dzisiaj jest kolejny najgorszy dzień w moim życiu.
-Och skarbie, przecież masz tych dwoje.
-Ale nie mam jej. Nikt nie zastąpi Alex.
-Możesz mieć pretensje tylko do siebie. To ty ją skrzywdziłeś, zdradziłeś w być może najcięższych dla niej chwilach. I to z kim? Z Flack, która mogłaby być twoją matką. Możesz się tylko wstydzić. A ona miała prawo ułożyć sobie życie na nowo.
-Ale czemu Louis? Mój Louis?
-Kurwa Harry! Weź się w ogarnij. To ty ją zdradziłeś! A Louis ją kocha, kochał i będzie kochał. Ona jest młoda. Miała prawo, sama jej kazałam. Louis w przeciwieństwie do ciebie o nią dba i szanuje. Alez czuje się przy nim bezpiecznie, w każdej chwili może na niego liczyć. A ty byłeś albo nie. Nie pomogłeś jej kiedy straciła Natalie. Więc teraz obwiniaj siebie i nie miej do nikogo pretensji!!!
Zwiesiłem głowę w dół i poszedłem do ogrodu. Przed 15 zacząłem zbierać się do Chester. Pożegnałem się z mamą i wyszedłem. Zamknąłem drzwi, założyłem okulary i zrobiłem pół kroku. Wszystko raptownie wróciło. Wszystkie chwile. Śmiech i łzy. Londyn i Sydney. Szkoła i dom. Wróciło szczęście i radość. One Direction i miłość.


*************************************************
Rozdział niedługi i mało się dzieje, ale chyba dobry. Mi osobiście się nie podoba, ale to już tak będzie. Ma się podobać dla was. Wiem, że trochę przeskoczyłam w tym czasie, bo najpierw rok, a teraz 4, ale jakoś tak mi się podobało. Nie wiem kiedy będzi kolejny rozdział, ponieważ nie to, że nie mam weny czy czasu, ale nie mam ochoty do pisania. Problemy życiowe... Czekam na komentarze ; )

3 komentarze:

  1. Cześć, Alexie!
    Pisz częściej, proszę Cię. Wiem, że nie jest Ci łatwo etc. ale zrób to dla mnie co?
    Kocham Cię, trzymaj poziom w pisaniu!
    < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne.. ale jak one direction juz nie sa razem to nie jest to samo. ! :(

    OdpowiedzUsuń
  3. super ale coś czuje ze to powoli koniec bo jak 1D nie jest już całe to mi się nie klei :D

    OdpowiedzUsuń