*Oczami Alice*
W poniedziałek prosto od Louisa pojechałam do szkoły. W czasie przerwy na lunch dyrektorka zawołała mnie do siebie. Gabinet był duży, na ścianach wisiały obraz założyciela szkoły i ważnych absolwentów szkoły, którzy przynieśli jej duże korzyści. Dębowe biurko stało przy ogromnym weneckim oknie z widokiem na plac przed szkołą i boisko do kosza. Kiedy weszłam siwowłosa kobieta w szarej marynarce i białej bluzce z dużym żabotem. Wstając uśmiechnęła się do mnie, pokazała żebym usiadła i sama uczyniła to samo. Zwinnym ruchem zamknęła laptopa oraz zdjęła okulary. Spojrzała na mnie, poprawiłam się na krześle. Wiedziałam co przeskrobałam, ale bałam się co powie i jak na to zareaguje. Czy da mi tylko pouczenie czy zastosuję jakąś karę? Zaczęła normalnie od podsumowania ocen z przedmiotów i zachowania na lekcjach.
-Jesteś dobrą uczennicą. Mimo obaw twojej mamy świetnie sobie radzisz. No masz tu jakąś ocenę niedostateczną z matematyki, ale mam nadzieję, że poprawisz ją, prawda?
W poniedziałek prosto od Louisa pojechałam do szkoły. W czasie przerwy na lunch dyrektorka zawołała mnie do siebie. Gabinet był duży, na ścianach wisiały obraz założyciela szkoły i ważnych absolwentów szkoły, którzy przynieśli jej duże korzyści. Dębowe biurko stało przy ogromnym weneckim oknie z widokiem na plac przed szkołą i boisko do kosza. Kiedy weszłam siwowłosa kobieta w szarej marynarce i białej bluzce z dużym żabotem. Wstając uśmiechnęła się do mnie, pokazała żebym usiadła i sama uczyniła to samo. Zwinnym ruchem zamknęła laptopa oraz zdjęła okulary. Spojrzała na mnie, poprawiłam się na krześle. Wiedziałam co przeskrobałam, ale bałam się co powie i jak na to zareaguje. Czy da mi tylko pouczenie czy zastosuję jakąś karę? Zaczęła normalnie od podsumowania ocen z przedmiotów i zachowania na lekcjach.
-Jesteś dobrą uczennicą. Mimo obaw twojej mamy świetnie sobie radzisz. No masz tu jakąś ocenę niedostateczną z matematyki, ale mam nadzieję, że poprawisz ją, prawda?
-Oczywiście. Ale czy mogłaby Pani powiedzieć co się takiego
stało?
-Przez tydzień nie było cię w szkole, w poprzedni weekend nie pojechałaś na wycieczkę do muzeum historii, chyba wiesz co to oznacza?- pokiwałam twierdząco głową- Proszę dzisiaj przyjść z rodzicem.
-Na pewno. W takim razie do zobaczenia.- wyszłam z gabinetu i zaczęłam szukać telefonu w torbie- Szlag, że musiała się przyczepić. Co ja zrobię?- w tym momencie przeszedł obok mnie chłopak z burzą loków na głowie i właśnie wtedy wpadłam na świetny pomysł. Uśmiechnęłam się triumfalnie i wybrałam numer do Harrego. Spytałam czy możemy się spotkać zaraz po moich lekcjach. Powiedział, że będzie czekał w jego i Alex nowym domu. Poprosiłam tylko żeby był sam, a on zapewnił, że moja siostra ma do wieczora zajęcia na uczelni.
***
Zapukałam do drzwi. Loczek otworzył szybko i zaprosił mnie do środka. Byłam zaskoczona wnętrzem. Duży, przestronny salon ze szklanymi drzwiami i drewnianym balkonem na ogród, ogromna kuchnia wyposażona w najnowsze i najlepsze sprzęty, szklane schody prowadzone na górę. Musiałam mieć śmieszną minę zszokowana gustownymi pomieszczeniami, bo Harry śmiał się od ucha do ucha.
-No więc co się stało?- spytał podając mi kubek z kawą.
-Cóż… Czy mógłbyś pójść do dyrektorki ze szkoły?- spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja się gorzko uśmiechnęłam- Przeskrobałam coś, a teraz ona chce się widzieć z jednym z rodziców. No ale mamie nie powiem, bo powiedziałam jej, że jadę na wycieczkę, a o Alex to już totalnie mogę zapomnieć, bo ona nic nie wie, Loui też odpada. No i zostajesz mi tylko ty.
-Okeeej… Mogę iść, też czasami kombinowałem w szkole jak coś było nie tak. Tylko muszę wiedzieć co takiego się stało, żebym mógł cię bronić. Słucham.
-Ehm.. No więc w zeszły weekend była wycieczka do muzeum historii.
-Eee! Strasznie nudna, też nie pojechałem na nią, więc kazali mi jechać z drugą klasą w innym terminie.- spojrzałam na niego rozbawiona.- Mów dalej.
-No, a z tego będzie sprawdzian, ja nawet nie wiem co tam było…- wtrącił, że ma sposób na pomoc mi i żebym się nie martwiła- No a potem przez cały tydzień nie pojawiłam się w szkole.
-A gdzie byłaś? Jednak przez cały tydzień ciężko się ukryć.
-Ehm.. Na domku u koleżanki.- chłopak spojrzał na mnie znacząco- No okej, tobie chyba mogę powiedzieć. Więc byłam na domku tylko, że z chłopakiem.
-Wiedziałem! Taak! Louis też był przez cały tydzień „u babci”. Cały czas gdzieś znikacie, niby osobno, ale jednak razem. Tak! Mój Lou się zakochał!
-Owszem, ja i Louis jesteśmy razem, ale wiesz o tym tylko ty i proszę nie mów tego nikomu.
-Dobra.- chłopak udał smutną mine, a potem się zaśmiał.- Jedziemy? No a kiedy macie zamiar się ujawnić?
-Nie wiem. Ja już dawno chciałam, ale Lou, powiedział, że się boi jak zareagują inni. Wiesz różnica wieku itd.
-Rozumiem. Popełnia teraz stary błąd Alex, pogadaj z nim. A teraz chodź do dyrektorki.-weszliśmy z uśmiechami na twarzach do gabinetu- Witam, nazywam się Harry Styles, jestem narzeczonym jej siostry. Niestety ani ona, ani mama Alice nie mogła się tutaj stawić, ponieważ obie są w Polsce. Alice opowiedziała mi wszystko. Mogę powiedzieć tylko tyle, że w poprzedni weekend zmarła ich ciotka, która mieszkała w Polsce i dlatego nie było jej do dzisiaj w szkole. Jako jedyna wróciła ze mną do Londynu, gdyż nie chciała opuścić kolejnych dni zajęć.- Harry strzelił jej jeszcze krótką gadkę, że sam ze mną pojedzie do muzeum prosto ze szkoły. Dyrektorka była nim oczarowana i zaprosiła go na jakąś uroczystość. Wychodząc Harry uśmiechnął się do mnie i zaproponował jej, żeby One Direction dało koncert na balu świątecznym. Ucieszona kobieta zgodziła się bez wahania.
-Serio zamierzasz zabrać mnie teraz do tego muzeum? – zapytałam, kiedy wsiadaliśmy do auta.
-No co ty!- zaśmiał się- Dam ci pytania i odpowiedzi do sprawdzianu. Zawsze są takie same. Ale Ciiii… Nic nie mów Alex i Louisowi.- zaśmialiśmy się- To gdzie teraz? Lou jest w domu, rano mieliśmy wywiad, a wieczorem idziemy do X-Factora.
-Przez tydzień nie było cię w szkole, w poprzedni weekend nie pojechałaś na wycieczkę do muzeum historii, chyba wiesz co to oznacza?- pokiwałam twierdząco głową- Proszę dzisiaj przyjść z rodzicem.
-Na pewno. W takim razie do zobaczenia.- wyszłam z gabinetu i zaczęłam szukać telefonu w torbie- Szlag, że musiała się przyczepić. Co ja zrobię?- w tym momencie przeszedł obok mnie chłopak z burzą loków na głowie i właśnie wtedy wpadłam na świetny pomysł. Uśmiechnęłam się triumfalnie i wybrałam numer do Harrego. Spytałam czy możemy się spotkać zaraz po moich lekcjach. Powiedział, że będzie czekał w jego i Alex nowym domu. Poprosiłam tylko żeby był sam, a on zapewnił, że moja siostra ma do wieczora zajęcia na uczelni.
***
Zapukałam do drzwi. Loczek otworzył szybko i zaprosił mnie do środka. Byłam zaskoczona wnętrzem. Duży, przestronny salon ze szklanymi drzwiami i drewnianym balkonem na ogród, ogromna kuchnia wyposażona w najnowsze i najlepsze sprzęty, szklane schody prowadzone na górę. Musiałam mieć śmieszną minę zszokowana gustownymi pomieszczeniami, bo Harry śmiał się od ucha do ucha.
-No więc co się stało?- spytał podając mi kubek z kawą.
-Cóż… Czy mógłbyś pójść do dyrektorki ze szkoły?- spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja się gorzko uśmiechnęłam- Przeskrobałam coś, a teraz ona chce się widzieć z jednym z rodziców. No ale mamie nie powiem, bo powiedziałam jej, że jadę na wycieczkę, a o Alex to już totalnie mogę zapomnieć, bo ona nic nie wie, Loui też odpada. No i zostajesz mi tylko ty.
-Okeeej… Mogę iść, też czasami kombinowałem w szkole jak coś było nie tak. Tylko muszę wiedzieć co takiego się stało, żebym mógł cię bronić. Słucham.
-Ehm.. No więc w zeszły weekend była wycieczka do muzeum historii.
-Eee! Strasznie nudna, też nie pojechałem na nią, więc kazali mi jechać z drugą klasą w innym terminie.- spojrzałam na niego rozbawiona.- Mów dalej.
-No, a z tego będzie sprawdzian, ja nawet nie wiem co tam było…- wtrącił, że ma sposób na pomoc mi i żebym się nie martwiła- No a potem przez cały tydzień nie pojawiłam się w szkole.
-A gdzie byłaś? Jednak przez cały tydzień ciężko się ukryć.
-Ehm.. Na domku u koleżanki.- chłopak spojrzał na mnie znacząco- No okej, tobie chyba mogę powiedzieć. Więc byłam na domku tylko, że z chłopakiem.
-Wiedziałem! Taak! Louis też był przez cały tydzień „u babci”. Cały czas gdzieś znikacie, niby osobno, ale jednak razem. Tak! Mój Lou się zakochał!
-Owszem, ja i Louis jesteśmy razem, ale wiesz o tym tylko ty i proszę nie mów tego nikomu.
-Dobra.- chłopak udał smutną mine, a potem się zaśmiał.- Jedziemy? No a kiedy macie zamiar się ujawnić?
-Nie wiem. Ja już dawno chciałam, ale Lou, powiedział, że się boi jak zareagują inni. Wiesz różnica wieku itd.
-Rozumiem. Popełnia teraz stary błąd Alex, pogadaj z nim. A teraz chodź do dyrektorki.-weszliśmy z uśmiechami na twarzach do gabinetu- Witam, nazywam się Harry Styles, jestem narzeczonym jej siostry. Niestety ani ona, ani mama Alice nie mogła się tutaj stawić, ponieważ obie są w Polsce. Alice opowiedziała mi wszystko. Mogę powiedzieć tylko tyle, że w poprzedni weekend zmarła ich ciotka, która mieszkała w Polsce i dlatego nie było jej do dzisiaj w szkole. Jako jedyna wróciła ze mną do Londynu, gdyż nie chciała opuścić kolejnych dni zajęć.- Harry strzelił jej jeszcze krótką gadkę, że sam ze mną pojedzie do muzeum prosto ze szkoły. Dyrektorka była nim oczarowana i zaprosiła go na jakąś uroczystość. Wychodząc Harry uśmiechnął się do mnie i zaproponował jej, żeby One Direction dało koncert na balu świątecznym. Ucieszona kobieta zgodziła się bez wahania.
-Serio zamierzasz zabrać mnie teraz do tego muzeum? – zapytałam, kiedy wsiadaliśmy do auta.
-No co ty!- zaśmiał się- Dam ci pytania i odpowiedzi do sprawdzianu. Zawsze są takie same. Ale Ciiii… Nic nie mów Alex i Louisowi.- zaśmialiśmy się- To gdzie teraz? Lou jest w domu, rano mieliśmy wywiad, a wieczorem idziemy do X-Factora.
-Zawieź mnie do domu, muszę się przygotować na wieczór.
*Oczami Louisa*
-Jesteś pewna, że chcesz iść tam ze mną? To impreza urodzinowa twojej znajomej, będzie tam mnóstwo osób. Na pewno znajdziesz kogoś do zabawy.
-Chce iść z tobą. Co to za zabawa bez ciebie, hm?- dziewczyna wyjrzała z łazienki i posłała mi buziaka. Zaśmiałem się i pokręciłem głową.
-Jesteś niemożliwa! Ale będę tam najstarszy…
-Może po prostu powiedź, że nie chce ci się iść.
-Nie no, poszedłbym, ale to twoi znajomi, a ja jestem tyle od was straszy…
-A może ty się mnie wstydzisz?- powiedziała wychodząc z łazienki w samej bieliźnie. Zawarło mi dech w piersi. Ona robiła to specjalnie. Chciała żebym poszedł z nią na imprezę, tylko, że ja miałem się tego wieczoru spotkać z chłopakami, a nie miałem już wymówek.
-Skarbie…- złapałem ją w pasie i posadziłem na moich udach.- Nie wstydzę się ciebie. Jesteś prześliczna, zabawna, uparta, romantyczna, szalona i tylko moja.- złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.- Jeżeli tak bardzo ci zależy to odwołam spotkanie z chłopakami i pójdę z tobą. A teraz leć się ubrać.- złapałem za telefon i zadzwoniłem do Harrego.
-Halo? Lou, gdzie jesteś?
-W domu, nienajlepiej się dziś czuję. Nie dam rady się wyrwać.
-Loui, lepiej czerwoną czy żółtą sukienkę?!- krzyknęła z sypialni Alice.
-Nienajlepiej się czujesz? Masz dziewczynę i nie chcesz się nią pochwalić! Idziecie do klubu? Jakiego? A może tylko kino?
-Harry, to moja siostra. Jedziemy do rodziców na kolacje, musze kończyć.
-Ale..
-Cześć.- wyłączyłem się, za nim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć. Poszedłem do pokoju w którym ubierała się Alice. Uśmiechnąłem się kiedy zobaczyłem ją w czerwonej obcisłej mini i czarnych szpilkach.- O mało nie wpadłem. Ubiorę się i możemy iść kotku.- ubrałem się pod kolor, czerwone spodnie, granatową koszulę z białym kołnierzykiem i o podobnym kolorze szelki. W tym czasie Alice zamówiła taksówkę. Tak jak mówiła na miejscu były tłumy młodzieży, kręcą głową, ale z uśmiechem na twarzy wszedłem do środka. Zaczęliśmy się bawić, tańczyliśmy i piliśmy do rana. Co mnie ucieszyło Alice była wpatrzona tylko we mnie, nie spojrzała na żadnego innego chłopaka, mimo, że byli naprawdę przystojni i w jej wieku. Wróciliśmy do mojego mieszkania. Dzisiaj Ali miała spać u mnie, tak jak w poprzednich dniach. Przez cały tydzień siedzieliśmy w domku w górach, bo Alice miała wolne w szkole.
-Wiesz, umówiłem się z chłopakami i poprosiłem żeby wzięli też dziewczyny.- dziewczyna mruknęła coś pod nosem.- A wiesz z kim ja tam pójdę? Z moją dziewczyną. Czas żeby wszyscy wiedzieli. Nie tylko my, ale nasi przyjaciele i cały świat. Chcę żeby wszyscy wiedzieli jaką wspaniałą mam dziewczynę. Co ty na to?
-Lou, tak się cieszę. Dziękuję.
-Cześć.- wyłączyłem się, za nim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć. Poszedłem do pokoju w którym ubierała się Alice. Uśmiechnąłem się kiedy zobaczyłem ją w czerwonej obcisłej mini i czarnych szpilkach.- O mało nie wpadłem. Ubiorę się i możemy iść kotku.- ubrałem się pod kolor, czerwone spodnie, granatową koszulę z białym kołnierzykiem i o podobnym kolorze szelki. W tym czasie Alice zamówiła taksówkę. Tak jak mówiła na miejscu były tłumy młodzieży, kręcą głową, ale z uśmiechem na twarzy wszedłem do środka. Zaczęliśmy się bawić, tańczyliśmy i piliśmy do rana. Co mnie ucieszyło Alice była wpatrzona tylko we mnie, nie spojrzała na żadnego innego chłopaka, mimo, że byli naprawdę przystojni i w jej wieku. Wróciliśmy do mojego mieszkania. Dzisiaj Ali miała spać u mnie, tak jak w poprzednich dniach. Przez cały tydzień siedzieliśmy w domku w górach, bo Alice miała wolne w szkole.
-Wiesz, umówiłem się z chłopakami i poprosiłem żeby wzięli też dziewczyny.- dziewczyna mruknęła coś pod nosem.- A wiesz z kim ja tam pójdę? Z moją dziewczyną. Czas żeby wszyscy wiedzieli. Nie tylko my, ale nasi przyjaciele i cały świat. Chcę żeby wszyscy wiedzieli jaką wspaniałą mam dziewczynę. Co ty na to?
-Lou, tak się cieszę. Dziękuję.
*Oczami Alex*
-No i jak ci minął dzień?- spytał Harry przytulając mnie do siebie.
-Spokojnie. Byłam w pracy, a potem poszłam na uczelnie. Fajnie wymyśliłeś z tą romantyczną kolacją.
-A wiesz, że to nasza pierwsza kąpiel w naszym nowym domu?- uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka w usta.
-Wiem. A jak tobie minął dzień?
-Zwariowanie. Dzisiaj doszedłem do wniosku, że coś muszę ci powiedzieć.- odwróciłam się do niego twarzą, a woda zmoczyła mi jeszcze bardziej włosy. Harry sięgnął po coś z półki.- Alex, jesteś dla mnie całym życiem. I chcę żebyś była ze mną aż do śmierci, dlatego… Chcę spytać…- chłopak otworzył czerwone pudełeczko w którym pokazał się pierścionek z małym brylantem- Czy wyjdziesz za mnie? Czy zostaniesz moją żoną? Czy urodzisz mi dzieci, które razem wychowamy?
-Tak, tak, tak.- pocałowałam chłopaka najnamiętniej jak tylko potrafiłam- Taaak! Zostanę panią Styles! Och Harry… Nie mogłeś wybrać romantyczniejszego miejsca.- zaśmiałam się i znowu się obróciłam, żeby oprzeć się plecami o klatkę piersiową Harolda.- Zawsze wyobrażałam sobie, że chłopak oświadczy mi się w Paryżu pod wieżą Eiffla. A ty oświadczyłeś mi się w wannie. Mój wariat.
-A co myślisz o związku Alice i Louisa?
-No cóż, zadowolona nie jestem. Jest między nimi taka różnica wiekowa.
-A ja tam uważam, że są dla siebie stworzeni.
-Chociaż… Są tak samo szaleni, podobne poczucie humoru, od zawsze świetnie się rozumieli, a ona z całego zespołu najbardziej lubiła jego. Może i dobrze, że są razem, są ze sobą szczęśliwsi…
*********************************************
I jest kolejny rozdział :) Nie będę się rozpisywać, bo chyba wszystko napisałam w życzeniach. Dziękuję za komentarze i prawie 26,000 wejść. Jesteście kochane.
Życzę szalonego sylwestra! I takie małe pytanie; Czy was też wkurza jak wasi starsi bracia/kuzyni mówią na 1D pedały i gejusy? Bo moi powtarzają to na każdym kroku, a szczególnie taki jeden... Ogólnie mam strasznie negatywnie nastawionych braci-szwagrów bardziej i brata- na homoseksualistów. Ich żony-moje siostry- już nie,a oni tak. Idioci ! -,-