czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 20

Kiedy się obudziłam Harrego nie było. Na łóżku obok leżała tylko Natalie i głośno chrapała. Otarłam łzę spływającą po moim policzku i na słuchawkach włączyłam Moments. Przypomniałam sobie te wszystkie dni kiedy mdliło mnie na samą myśl o One Direction. Po 10 minutach zwlekłam się z łóżka i zaczęłam się pakować. Gotowa zeszłam na dół. W kuchni siedziała mama, a na stole stał talerz z kanapkami i herbata.
-Mieliście wrócić dopiero jutro.
-Mieliśmy, ale jestem już dziś. Chodź odwiozę cię.
Zostałam odwiedzina pod sam budynek. Do 7.30 pływałam sama, potem dołączyła do nas reszta klasy. Trener bardzo mnie chwalił i powiedział, że jeżeli przyłożę się to mam szansę na podium. Całą brygadą ruszyliśmy do sali. Okazało się, że wszystkie profile sportowe mają zajęcia w innym budynku niź reszta. Dostałam smsa od Hazzy.
*Śpiew bez ciebie jest strasznie nudny. Nie mam z kim się kłucić kochanie. Pamiętasz pierwszy dzień?*
*Aż za dobrze. Podpadłeś mi wtedy. Tęsknie za tobą.*
*Ja też. Jak trening? Może zerwiemy się z lekcji i opowiesz mi wszystko w MSC?*
*Bardzo chętnie, ale nie mogę. Tu są trochę inne zasady :/. Spotkamy się na lotnisku*
-Hej. Widziałem cię na treningu. Niezłe ciałko.
-Jesteś trochę niegrzeczny.- powiedziałam przeglądając zdjęcia Harrego na telefonie.
-Przepraszam waćpannę. Jesteś tu jedną z nielicznych tu dziewczyn. I nie...
-I nie wiesz jak się zachować?-przerwałam mu- Odpuść sobie. Nie jesteś w moim stylu.
-Nawet na mnie nie spojrzałaś- zaczął się skarżyć ironicznym głosikiem- Podobno nie jestem taki brzydki. Przynajmniej tak mówiłaś u mojej siostry.
Dopiero teraz spojrzałam na chłopaka stojącącego obok. Wysoki, postawny blondyn o niebieskich oczach stał i uśmiechał się do mnie. Wyraz jego twarzy, ta pewność w jego oczach, ironiczny uśmiech. Przypominał mi trochę Harrego. Wiedziałam, że jestem kolejną laską na jego liście.
-Wiesz co?Wal sie!
-Ooo. Groźna. Lubię takie. Jestem Patrick
-Super. Nie pierdol tylko odejdź, bo jakoś nie jestem zainteresowana.
-Alex, no co ty!
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Moi przyjaciele siedzieli pewnie teraz w Milk Shake City, a ja musiałam wysłuchiwać wykładu o anatomii człowieka. Nie mogłam się skupić. Myślałam o Harrym, o  naszym zwiąsku, o zawodach i o... Patricku. Chłopak zaintrygował mnie. Trafił w sedno, był w moim typie. Wysportowany blondyn o niebieskich oczętach. Odważny, pewny siebie, próżny. Kontem oka, chodź jak się potem okazało nieistniejącym z medycznego punku widzenia zauważyłam, że Patick przez całą iologię gapił się na mnie. Kolejny trening. Znowu zostałam dłużej. Tym razem nie sama. Był jeszcze Patrick. Skończyliśmy chwilę przed 16. Szybko zebrałam się i wysuszyłam włosy. Dzwoniła do loczka, nie odpowiadał. Potem do reszty. Nie mogłam sie do nich dodzwonić, a czas uciekał. Wybiegłam z budynku, pobiegłam w stronę przystanka. Autobus uciekł mi z oprzed nosa. Myślałam, że nie porzegnam się z chłopakami, kiedy podiechał czarny cabriolet. A w nim siedział nikt inny jak Patrick.
-Nie smuć się. Będzie następny. No chybaże się spieszysz.Wtedy mógłybym  się podrzucić.
-Serio? Bardzo dobrze się składa.-powiedziałam wsiadając do samochodu- Jedziemy na lotnisko. Byle by szybko.
Widziałam, że jest zaskoczony. Uśmiechnęłam sie sama do siebie. Chwile jechaliśmy w ciszy. W głośnikach usłyszałam melodię One thing. Na mojej twarzy pojawił się banan od ucha do ucha.
-Znowu te pedały.- powiedział chłopak i zmienił kanał.
-Mi się tam podoba.-uśmiechnęłam się włączając ponownie. Zaczęłam śpiewać.
Staneliśmy w korku. Mój towarzysz zaczął wypytywać o moją karierę sportową. Dojechaliśmy za kwadrans piąta. Wysiadłam niedziękując. Pobiegłam w stronę wejścia głównego. Nie pożegnałam się z chłopcami, bo właśnie w tym momencie wzbili się w powietrze. Do domu wróciłam już z Pauline i Natalie. Moje przyjaciółki poszły jeszcze do domu Pauline, a ja od razu poszłam do nas. Na wycieraczce leżała czerwone róże, a obok koperta z listem. Weszłam, poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Otworzyłam kopertę.

Droga Alex
Mimo tych mil dzielących nas będę o tobie myślał. Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Niesamowicie jest spędzać z tobą czas. Niesamowicie jest patrzeć na twój usmiech. Uśmiech pełen radości i szczęścia. Po prostu Kocham Cię.


Uśmiechnęłam się. Leżałam jak głupia przytulona do bukietu róż i myślałam. Wyrwał mnie dzwonek telefonu. Wyświetlił mi się numer Harrego.
-No cześć.
-Siemka Harry.
-Szkoda, że nie było cię na lotnisku.
-Wiem, przepraszam. Trening się przeciągnął.
-No to my jesteśmy już w USA. Rozpakowywujemy się w hotelu. Tęsknię za tobą. Nie wiem jak wytrzymam bez twojego uśmiechu.
-Ja też nie wiem głupolu. Dziękuję za różę. To miłe.
-Ale jakie róże?- w głosie Hazzy słychać było, że jest zdziwiony i nie żartuje.
-Za te róże, które położyłeś mi na wycieraczce i za list.
-Nie kupiłem żadnych róż.
-Aha. Ja muszę kończyć. Kocham cię Harry.
Podeszłam do biurka wyciągęłam listy od Louisa i zaczęłam porównywać pismo. Dobrze się domyśliłam. Pismo było identyczne. Sięgnęłam po telefon.

*Oczami Louisa*

Kiedy moi przyjaciele świtnie bawili się w Milk Shake City ja poszedłem do kwiaciarni. Kupiłem duży bukiet czerwonych róż i ruszyłem w stronę basenu. Jednak stchórzyłem i w połowie drogi zawróciłem. W końcu kwiaty położyłem na wycieraczce przed domem Alex. Pojechaliśmy na lotnisko. Czekalismy do ostatniej chwili, ale musiliśmy już iść na odprawę, a Alex jeszcze nie było. Miałem nadzieję, że zobaczę ją jeszcze przed wylotem. Niestety... Byliśmy już w USA. Rozpakowywaliśmy się. W pokoju rozrzmiała melodia mojej komórki. Sięgnęłam do kieszeni. Na wyświtlaczu pojawiło się zdjęcię Alex, usieszyłem się. Jak się potem okazało na darmo.
-Cześć.
-No hej Alex. Czemu jesteś taka smutna?
-Szkoda, że się nie pożegnalismy...
-Hm. Ja się tam pożegnałem.
Nastała krępująca chwila ciszy.
-To ty kupiłeś te róże, prawda?
-No tak.
-Louis... Co sobie myślałeś kupując te kwiaty? Myślisz, że to ma sens? Że to wszystko wypali? Jesteśmy przyjaciółmi i chcesz to wszystko od tak zepsuć? A co na to inni? Pomyślałeś na przykład o Harrym? Co on może czuć.
Znowu zapadła cisza. W tym momencie mocno się wkurzyłem.
-Chciałem dobrze.

**************************************************
No i jest 20 rozdział. Dedykuję go, a zarazem dziękuję dub. Za natchnienie i pomysł rozmowy z Louisem. ;)
Dziękuję za te 2 komentarze pod notką. Cały czas się zastanawiam. Niby chcę pisać to opowiadanie, niby chcę to ciągnąć. Ale nie wiem czy ma to sens. Rozmawiałam z kochną dub. i wymyśliłyśmy, że jest to jeden z ostatnich rozdziałów, a potem najwyżej zacznę pisać od początku. I tak by było chyba najlepiej. Ale co wy na to? Ja jeszcze nie podiełam decyzji. Wasze zdanie też się dla mnie liczy. Zobczę, zobaczę. Zastanowię się... Poradzę się jeszcze siostry...
P.S.
No ale jak wam się podoba ten rozdział?

+ jeżeli pod tym rozdziałem będzie conajmniej 5 komentarzy i dobijemy do 4,000 wejść nie kończe tego bloga. A że zrobiłam już drugi i nie chce mi się usówać, niedługo pojawi sie tam wprowadzenie i pierwszy rozdział ;)

6 komentarzy:

  1. Nie koncze jeszcze bardzo prosze . Rozkrec to troche<3 boskiii rozdzial . Kocham ten blog . Love it <3

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE KOŃCZCIEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!! JA CIĘ KOCHAM !!!!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział jak zawsze, nie kończ tego jeszcze ;( x

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAJEBISTY ROZDZIAŁ!!!!!! ;D Czemu chcesz kończyć? Przecież dobrze piszesz... Mam nadzieję, że będzie kolejny ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. No siema ! ;D Zajebisty rozdział ;*** O co chodzi z tym, żeby od początku pisać? Bo ja.. nie chcę żebyś już kończyła ;(


    ps. Namówiłam koleżanki żeby czytały, mam nadzieję, że pomogą ;P Lofffciam Cię ;D xxx Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty blog . ! Uwielbiam go czytać. ! ;D Proszę nie kończ tego ! Pisz dalej to opowiadanie. ! ;D Jestem bardzo ciekawa jak to się skończy , bo gdyby Alex od razu powiedziała o tym , że ona i Harry są razem , nie byłoby tego problemu ! ;D Mam nadzieję , żę skończysz to . ! :)) BŁAGAM ! Dla mnie to naprawdę ważne . ! Pozdro . .:D

    OdpowiedzUsuń