Mam już ciuchy, ręcznik, skórę pływacką,buty...
-Co jeszcze? No co jeszcze? Czego zapomniałam?
-Może kosmetyków?-powiedział rozbawiony moim widokiem Patrick
-O hej! Kto cię wpuścił?
-Natalie, ale jakoś dziwnie na mnie patrzyła.
-Nie przejmuj się. Zazdrosna jest.
-Zazdrosna?-spytała sarkastycznie Natalie
-Spakowany już?- spytałam przez śmiech.
-Tak.Przyjechałem po was. Chciałem dopilnować żebyś wszystko wzięła, a przede wszystkim żebyś się nie spóźniła na samolot.
-Kochany jesteś. To ja idę po te kosmetyki do łazienki.
-Ok,a ja pójdę do Pauline po torbę.
Poszłam do łazienki. Pakowałam wszystkie szampony,żele i odżywki, kiedy usłyszałam rozmowę Natalie.
-Co? Tak. No fajnie. Pakuję się. A wy? No przecież ma zawody idioto! Jest. Mówi, że nie chce żebyśmy się spóźniły, ale nie ufam mu. Tak, wiem, że ty też... Jasne, przypilnuję ich. No ok. Pa.
-Z kim rozmawiałaś Natalie?
-Z Niallem.
-I nazwałaś go idiotą? Tak nazywasz tylko Harrego albo Louisa.
-A co?
-Nie, no nic. Dziękuję za szczerość.-powiedziałam, odwróciłam się na pięcie i trzasnęłam drzwiami.
Wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się czego zapomniałam."Spakowałam już chyba wszystko" pomyślałam, a w tym czasie do pokoju weszła mama.
-Zrobiłam wam po kanapce, gdybyście zgłodnieli. Na ile zostajecie?
-No nie wiem. Bo chcielibyśmy jeszcze odpocząć. Może zwidzimy trochę miasto.
-Macie tydzień.
-Tydzień od zawodów?-spytałam zadowolona
-Nie. Tydzień z zawodami. Ja w tym czasie polecę do Polski. Pomogę Monice w przeprowadzce i załatwię papiery rozwodowe.
-Czyli jednak?
-Tak. Nie potrafimy się już dogadać z tatą. Po drugie poznaliśmy oboje kogoś.
-Kiedy się wyprowadzają? A pani Monika kiedy przylatuje?
-Monika na początku stycznia, a Mateusz i Ala za jakieś dwa tygodnie.-położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać.- Oleńko, jesteś pewna, że chcesz się z nimi rozstawać?
-Tak mamo. Nie zostawię cię. Po drugie tutaj poznałam prawdziwą miłość.
-Ale jednocześnie cierpisz, bo nie jedyną.
-Muszę sobie poradzić. Jestem dzielna.
-Rozumiem. Wszyscy będziemy czekać na dole.
Podróż minęła szybko. Rozpakowaliśmy się w hotelu i poszliśmy na pizze.
*Oczami Liama*
Do Sydney staraliśmy wyjechać jak najwcześniej, żeby na lotnisku uniknąć dużej ilości fanek. Oczywiście kilka się znalazło. Wylecieliśmy o 6. Przez całą drogę Niall, Zayn i Harry spali. Lou słuchał muzyki i pisał coś w jakimś zeszycie.Serce mi się kroi kiedy na niego patrzę. Myślałem o tym jak w takiej sytuacji może czuć się Alex. Było mi żal ich wszystkich, do tego Louis cały czas miał nadzieję. Cały czas nie wiedział. Cały czas nie wiedział o związku Alex i Harrego. W Londynie nie było już tak kolorowo i przywitało nas około 300 fanek.Wszyscy się uśmiechaliśmy i byliśmy dla nich mili, ale widziałem, że Louis nie jest taki jak zawsze. Jakaś dziewczyna też to zauważyła. Harry przywitał ją bardzo czule i przedstawił nam ją. Zastanawialiśmy się skąd ją zna.
-To jest Melinda.
-Hej chłopcy. Bardzo się cieszę, że was spotkałam.
-A ty z tym tłumem?- spytał Zayn
-Nie. Ja lecę z rodzicami do Dublina na święta. Jedziemy odwiedzić dziadków i stare kąty.
-Pochodzisz z Irlandii? Jak dobrze poznać kogoś swojego.-powiedział Niall i przytulił ją, potem zatańczyli ten taniec którego nie ogarniam.
-Lou czym się tak martwisz?- spytała po chwili.
-Słucham?! Skąd ty to wiesz? Jak poznałaś Hazzę?
-To na prawdę cię interesuje? A może kto? No, znowu jestem zbyt wścibska... Harrego spotkałam kiedyś w parku.
-Pomogła mi w pewnej trudnej sytuacji. Udało się. Zmieniłem swoje postępowanie. Ale nie mogę mówić.- w tym momencie pokazał na chłopaków.
-Ej!-krzyknął oburzony Niall.
-Ok, My lecimy zrobić dziewczynom niespodziankę.-powiedział zadowolony Lou. On się szczerze uśmiechnął, pierwszy raz od dwóch miesięcy.
-Stary, ty się uśmiechnąłeś! Chodź do mnie na przytulaska.-powiedział Harry.
Zayn zadzwonił do Pauline, powiedziała, że jest z dziewczynami. Więcej nie chcieliśmy wiedzieć.Pojechaliśmy do domu Alex. Drzwi otworzył Matt.
-Suprise.-krzyknęliśmy radośnie i wpakowaliśmy się do środka.
-Coś wam się nie udało, bo dziewczyn nie ma.
-A gdzie są?
-No w Sydney.
-Gdzie? Bo chyba się przesłyszałem!- powiedział wkurzony Zayn
-W S.Y.D.N.E.Y.- przeliterował Matt.
Staliśmy jak otępieni. Zadzwoniłem do Paula żeby rezerwował bilety na najbliższy lot do Sydney. Wydarł się na mnie jak głupi, ale nie dziwię mu się... Lot był dopiero o 6 rano. Porozmawialiśmy z Mattem chwilę i pojechaliśmy do naszego mieszkania. Harry zrobił nam naleśniki i poszliśmy wszyscy spać.
*Następnego dnia wieczorem*
*Oczami Harrego*
Nie ciężko było znaleźć hotel dziewczyn. Gorzej było z nimi samymi. Biegaliśmy to w górę to w dół po piętrach. W końcu Niall zgłodniał i zaciągnął nas do najbliższej pizzerii, gdzie w końcu znaleźliśmy dziewczyny i... I Alex w objęciach tego całego Patricka. Podszedłem do niego i przywaliłem mu z całej siły. Niestety oddał. I to tak, że chyba złamał mi nos. Natalie przytuliła się do Nialla, Pauline do Zayna, a Alex stała i patrzyła się na nas.
-Co... Co wy tu robicie? Jeszcze wczoraj byliście w Londynie.
-Przylecieliśmy. Chcieliśmy zobaczyć nasze dziewczyny.l-powiedział Zayn i pocałował dziewczynę w bejsbolówce.
-Właśnie Alex. Masz mi coś do powiedzenia? Nie chcesz NAM wyjaśnić kilku rzeczy? O czymś powiedzieć?- powiłem jak nakręcony, szybko i nie wyraźnie. Wkurzyłem się, bo nikt nie wie o naszym związku, ona urywa kontakt i jeszcze ten Patrick...
-Harry! Mówiłam, że muszę mieć potwierdzenie. Mam, dlatego nie mogę.
-No jasne. Wiesz Patrick... Nienawidzę cię!- wrzasnąłem i po raz drugi go walnąłem.
-O co ci kurwa chodzi koleś?
-O co? O Alex kretynie! Co cie z nią łączy?!
-Harry spokojnie.- powiedziała Alex podchodząc bliżej mnie.
-Nie mogę być spokojny w takim momencie! Pamiętasz scenę w kuchni? Albo wieczór przed naszym wylotem? A grill u moich rodziców? Zapomniałaś co stało się w parku?
-Nie, nie zapomniałam...
-Harry, Alex... Chcecie nam coś powiedzieć?- spytał Niall.
-Może wyjaśnicie sobie wszystko na osobności?-zaproponował Liam.
-Nie. Ty wiesz. Reszta też powinna.-warknąłem.
-Co? Powiedziałeś mu?
-Alex to nasz tatusiek. Musiałem z kimś pogadać.
-Wiem.- powiedziała łagodnie Alex i pocałowała mnie tak jak wtedy przed domem. Jak cudownie było znowu to poczuć. To uczucie daje mi tyle satysfakcji. Nie mogłem się od niej oderwać.Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać. Zaczęli nam gratulować, tylko Louis stał z boku wkurzony a Liam próbował z nim pogadać. Nawet Patrick nam pogratulował...
-Louis, a ty co?- powiedziałem uśmiechnięty.Chłopak podszedł i spoliczkował mnie.
-Jesteś dupkiem. Ty Alex też. Jak mogłaś? Czemu nic nie powiedziałaś? A w sumie...- powiedział i wyszedł. Alex chciała za nim biec, ale Liam odradził jej to.
*********************************************
Jest 22 rozdział. Trochę nudny i nic się nie dzieje, ale nie chce mi sie go tak długiego robić, ale chociaż... Następny rozdział dodam blisko następnego weekendu, bo jadę z klasą na wycieczkę. Na nowym blogu jest już 1 rozdział na który serdecznie zapraszam. Czekam na opinie w komentarzach ;)
P.S.
Rozdział przedłużyłam o Oczy Harrego xd
Ale fajnyy *.* dodaj szybko nastepny .
OdpowiedzUsuńSuper.. Boski .! Czekam na następny . ;D
OdpowiedzUsuń